Uwaga! Kontrola skarbowa Komedia pomyłek

mat. prasowe
mat. prasowe 86
„Zaprosiłem tu panów w celu zakomunikowania im arcyniemiłej nowiny: jedzie do nas rewizor”. Tak zaczyna się ponadczasowa komedia Mikołaja Gogola. Słowa te mogą powtórzyć polscy przedsiębiorcy, na których skrzynki e-mailowe trafiają fałszywe e-maile z info

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

„Zaprosiłem tu panów w celu zakomunikowania im arcyniemiłej nowiny: jedzie do nas rewizor”. Tak zaczyna się ponadczasowa komedia Mikołaja Gogola. Słowa te mogą powtórzyć polscy przedsiębiorcy, na których skrzynki e-mailowe trafiają fałszywe e-maile z informacją  o „zamiarze wszczęcia kontroli skarbowej”.

Do korespondencji dołączony jest plik, którego otwarcie spowoduje zainfekowanie komputera i w konsekwencji możliwość pozyskania różnych wrażliwych danych – także haseł do logowania. Na stronach Ministerstwa Finansów pojawiło się wyjaśnienie, że urzędy skarbowe nie są autorami takich wezwań i „co do zasady nie informują drogą mailową o wszczęciu kontroli”. Zwrócono także uwagę, że ewentualna korespondencja elektroniczna jest wysyłana wyłącznie z adresów o domenie gov.pl. 

No cóż, domena „gov” jest rzeczywiście zastrzeżona, co wcale nie oznacza, że nie można z niej skorzystać inaczej. Oszuści są przecież kreatywni. Z adresu mf.gov@ministerstwofinansów54.pl były rozsyłane e-maile, w których wzywano przedsiębiorców „do złożenia wyjaśnień” ze względu na ujawnienie błędu w deklaracji podatkowej. Istotą każdego przekrętu jest to, aby jego ofiary mogły zakładać, że mają do czynienia z prawdziwą sytuacją. Działanie oszustów musi więc być, chociaż w pewnym stopniu, postrzegane za prawdopodobne. I takie niestety właśnie jest. Znacząco zaciera się bowiem granica pomiędzy tym – co już na pierwszy rzut oka – możemy rozpoznać jako ewidentny przekręt, a urzędowym nękaniem podejmowanym w granicach prawa i obowiązujących procedur. 

Przykładów jest wiele. Ten kto otrzymał zgodę urzędu skarbowego na rozłożenie spłat zaległości z tytułu niewłaściwie naliczonych stawek podatku VAT nie powinien jeszcze świętować. Za chwilę może zostać ukarany sankcją za złamanie przepisów. Fiskusowi wolno bowiem w jednej tej samej sprawie wydawać dwie zupełnie niezależne decyzje. Kilka lat temu Ministerstwo Finansów prezentowało pogląd, że produkty sprzedawane na wynos są opodatkowane preferencyjną 5-procentową stawką podatku VAT (usługa gastronomiczna wiązała się natomiast z 8-procentową stawką). Walka z „mafią VAT-owską” oraz „uszczelnienie systemu” spowodowały zmianę wykładni tych samych przepisów. Wbrew poprzednio sporządzanym interpretacjom indywidualnym wydano więc interpretację ogólną. W jej świetle nie ma już znaczenia, czy następuje dostawa towarów, czy usługa gastronomiczna. Kluczowe jest zaklasyfikowanie danego towaru lub usługi. Preferencyjna 5-procentowa stawka dotyczy wyłącznie gotowych posiłków i dań – „mrożonych, w puszkach, słoikach, pakowanych próżniowo lub za pomocą innych technologii opakowań ze zmodyfikowaną atmosferą, które zwykle są pakowane i etykietowane z przeznaczeniem na sprzedaż”. To jeszcze można zrozumieć. Kawa latte z mlekiem sojowym wypita w kawiarni i na ulicy niech będzie obłożona 8-procentowym podatkiem VAT. Jednak Ministerstwo Finansów wezwało wszystkich restauratorów do zrobienia rachunku sumienia i przeanalizowania stosowanej w przeszłości praktyki i prawidłowości rozliczenia podatku od towarów i usług. W domyśle mają złożyć korekty deklaracji i zapłacić zaniżony VAT. Wobec opornych wysyłane są kontrole skarbowe i wydawane „domiarowe” decyzje. W tej filozofii nękania mieści się też plan weryfikowania przez Ministerstwo Finansów zasadności prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej i sprawdzenia, czy nie jest to przypadkiem zakamuflowana umowa o pracę?!

Funkcjonujemy więc w świecie sportretowanym  w „Rewizorze” Mikołaja Gogola. W każdej chwili możemy spodziewać się niespodziewanej kontroli w najbardziej  nieoczekiwanej sprawie. Nie bardzo bowiem wiadomo,  czy przysłany kontroler to tylko odpowiednik Iwana Aleksandrowicza Chlestakowa, czyli fałszywego rewizora, czy prawdziwa osoba funkcjonująca w absurdalnym, ale jednak rzeczywistym, świecie? Rosyjski pisarz tak charakteryzował swojego tytułowego bohatera: „Młodzieniec lat około  23, cienki i chudziutki, z lekka głupawy i jak się to mówi bez piątej klepki w głowie. Typ zwany w kancelariach »absolutną pustką« (zerem). Ubrany według mody”. Warto zatrzymać się przy tym ostatnim zdaniu. Rewizor bowiem lubi się przebierać w najnowsze ciuchy, a nawet posługiwać się pocztą elektroniczną!