Niepewna przyszłość branży spożywczej

fot. Adobe Stock
fot. Adobe Stock 15
Zbliżające się święta wielkanocne oznaczają dla producentów kolejny wzrost zamówień na produkty spożywcze. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie on tak gwałtowny, jak w marcu i mniejszy niż w latach ubiegłych w analogicznym okresie. Firmy już teraz obawiają się o swoją przyszłość, w tym przede wszystkim o utrzymanie łańcucha dostaw i ciągłości biznesowej, ceny i dostępność surowców. Nie wiadomo też, jaki los czeka produkty spoza tzw. podstawowego koszyka żywnościowego, czyli np. słodycze i przekąski - pisze w komentarzu Arkadiusz Drążek, dyrektor handlowy w firmie Brześć, produkującej słodycze i przekąski.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Po pierwszym boomie sprzedażowym, który obserwowaliśmy w połowie marca wraz z początkiem narodowej kwarantanny, czeka nas kolejny wzrost zapotrzebowania na produkty spożywcze związany z Wielkanocą. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie on jednak tak gwałtowny. Po pierwsze, większość z nas spędzi święta w okrojonym gronie, mając na uwadze rekomendacje rządowe, by nie odwiedzać bliskich. Oznacza to więc rozsądne zakupy, ograniczoną liczbę produktów i potraw wielkanocnych. Po drugie, wiele branż już teraz odczuwa negatywne skutki pandemii koronawirusa, co przełożyło się na pogorszenie sytuacji na rynku pracy i tym samym spadek w dochodach gospodarstw domowych. To, jak i obawa o przyszłość, poskutkują prawdopodobnie oszczędniejszymi niż dotychczas wydatkami na zakupy spożywcze. Potwierdza to zresztą badanie Nielsena przeprowadzone z końcem marca. Zgodnie z jego wynikami, prawie 60 proc. ankietowanych Polaków przewiduje, że obecna sytuacja epidemiologiczna wpłynie na ilość kupowanych produktów.

Zakłady produkcyjne w obawie przed przestojami

Na tę chwilę sytuacja producentów branży spożywczej jest ogólnie rzecz ujmując stabilna. To, z czym obecnie mierzą się firmy w naszej branży, to na pewno wdrażanie kolejnych wytycznych GIS dla przedsiębiorstw i pracowników. Akurat w przypadku naszej firmy nie jest to mocno odczuwalne, jako że zakłady produkcyjne w branży spożywczej charakteryzują się podwyższonym poziomem higieny, a obecna sytuacja sprawiła też, że staramy się być o dwa kroku do przodu, jeśli chodzi o zalecenia dotyczące ostrożności i pracy w bezpiecznych warunkach. Głównie dlatego, że jak większość firm, obawiamy się ogniska koronawirusa w zakładzie, boimy się o zdrowie i bezpieczeństwo naszych pracowników i ich bliskich. Nie mówiąc już o tym, że może to mieć bardzo poważne i odczuwalne konsekwencje w postaci przestojów bądź zatrzymania procesu produkcyjnego. Obawiają się tego zwłaszcza przedsiębiorstwa z sektora MŚP, które na samym rynku słodyczy mają i tak niełatwo, biorąc pod uwagę dużą konkurencję.

Przyszłość pod znakiem zapytania

Ciężko przewidzieć, co przyniosą kolejne tygodnie i miesiące dla rynku słodyczy oraz dla całej branży spożywczej. Dlaczego? Sytuacja epidemiologiczna jest bardzo dynamiczna, a zachowania konsumenckie dość nieprzewidywalne. Wynika to z faktu, że nie mamy tu punktu odniesienia, nie mierzyliśmy się nigdy wcześniej z podobnym zjawiskiem. Planowanie i zarządzaniem łańcuchem dostaw staje się obecnie dla całej branży sporym wyzwaniem. Na tę chwilę mamy zakontraktowane kluczowe surowce, ale nie wiemy, jak będzie wyglądać ich dostępność oraz ceny w niedalekiej przyszłości. Już teraz mówi się np. o załamaniu cen mleka czy jaj. Nie jest też tajemnicą, że głównym zainteresowaniem konsumentów będą w nadchodzącym czasie cieszyć się przede wszystkim produkty z tzw. podstawowego koszyka zakupowego, choć warto też pamiętać o wyrobach o długim terminie ważności, służących za tzw. suchy prowiant. Stawia to pod znakiem zapytania dalsze losy słodyczy i przekąsek. Z jednej strony, nie są one wliczane do wspomnianego, podstawowego koszyka żywnościowego, ale z drugiej strony, ostatnie tygodnie pokazały, że Polacy zaopatrują się w słodkości i przekąski w ramach zapasów jedzenia, właśnie z uwagi na ich długi termin przydatności.