Mieszane nastroje na rynku pracy. Najgorsze dopiero nadejdzie
Jaki będzie rynek pracy w 2030? / Fot. Adobe StockWedług najnowszych danych ZUS przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się w sierpniu o ok. 43 tys. etatów. Wzrost to wiadomość dobra, ale ogólna sytuacja nadal jest zła. Odbudowaliśmy bowiem dopiero 45 proc. pandemicznego spadku, a odnotowany wzrost to jedynie odbicie od dna. Do powierzchni jeszcze daleko.
Łącznie w ciągu ostatnich trzech miesięcy średni stan zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw zwiększył się o ok. 121 tys. etatów (odbudowa ok. 45 proc. kryzysowego spadku). Nie oznacza to jednak, że sytuacja na rynku pracy wróciła do normalności. Nadal zatrudnienie jest mniejsze niż przed kryzysem o ponad 151 tys. etatów. Na skutek kryzysu COVID-19 zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło o ponad 272 tys. etatów, od lutego do maja br. Warto przypomnieć, że podczas poprzedniego kryzysu finansowego (2008 r.) spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw wyniósł ok. 140 tysięcy etatów.
Trzeba pamiętać, że sektor przedsiębiorstw nie obejmuje mikrofirm oraz niektórych sektorów oraz osób pracujących na umowach cywilnoprawnych. Sektor przedsiębiorstw to ok. 6,2 milionów zatrudnionych z 16 milionów wszystkich pracujących. Nie znamy więc pełnego obrazu rynku pracy. Nie znamy skali zwolnień we wszystkich firmach.
Tym bardziej, że mniej optymistyczne wnioski wypływają z innych danych ZUS. Statystyka osób w ubezpieczeniu zdrowotnym (bez emerytów, rencistów i pobierających zasiłki) pokazuje nadal silną tendencję spadkową na rynku pracy od lutego do lipca. Jest to najszersza kategoria ubezpieczonych i jest dobrym indykatorem całego obrazu rynku pracy. Łącznie liczba ubezpieczonych zmalała o ponad 221 tys. osób. I co istotne, skala spadków jest w ostatnich miesiącach bardzo duża. W czerwcu było to 92 tys. osób, a w lipcu 75 tys. osób.
Rynek pracy jest obecnie pod wpływem dwóch czynników. Z jednej strony ograniczany był czasowo wymiar etatu dla pracowników, a z drugiej - część pracowników była na zasiłkach opiekuńczych. Nie skutkowało to zwolnieniem pracownika, ale znalazło odzwierciedlenie w statystyce etatów. Z drugiej strony bezdyskusyjnie recesja powoduje, że w wielu firmach rozpoczęły się i trwają zwolnienia.
W ostatnim okresie coraz więcej firm ogłasza zamiar grupowych zwolnień. Tego zjawiska statystyki jeszcze nie odzwierciedlają. Zaskakują za to trochę statystyki bezrobocia. Z jednej strony dane ankietowe BAEL pokazują stabilny poziom liczby bezrobotnych, a z drugiej - liczba zarejestrowanych bezrobotnych jest na koniec lipca (po oczyszczeniu tzw. sezonowego bezrobocia) większa o prawie 220 tys. osób. niż w lutym br. Z kolei badania niezależnych instytutów badawczych (badanie Diagnoza+) pokazują, że liczba bezrobotnych może być niedoszacowana z uwagi na specyfikę COVID-19. Dane o rynku pracy pokazują też inną niebezpieczną tendencję. Osoby tracące pracę lub niemogące znaleźć pracy dezaktywizują się. A zatem stają się biernymi zawodowo. Dotyczy to szczególnie młodych pokoleń oraz mniej wykwalifikowanych pracowników.
Dołek na rynku pracy jeszcze przed nami. Kiedy wygasną programy pomocowe i okresy wypowiedzeń, liczba bezrobotnych lub biernych zawodowo może się zwiększyć. Niestety złe decyzje w zakresie płacy minimalnej mogą pogłębić ten proces. Tak samo jak planowane podniesienie składek na ubezpieczenia społeczne od umów zleceń. Przy tej niepewności nie czas na takie ruchy. Potrzebna jest kompleksowa reforma klina podatkowo-składkowego, obniżenie klina dla najmniej zarabiających. Zarówno dla tych na umowach o pracę, jak i umowach zlecenie. Wtedy można myśleć o ujednolicaniu systemu.
Musimy ostrożnie i całościowo analizować dane o rynku pracy. Nie ogłaszajmy, że nie ma problemu, bo jedna czy druga statystyka z rynku pracy pokazuje stabilizację. Dane statystyczne są niejednoznaczne, a w realnym życiu każdy ma wśród znajomych kogoś, kto niedawno stracił pracę. Wystarczy się rozejrzeć.