Liczą się kompetencje
Beata Karasińska, General Manager Central Eastern Europe, Israel w firmie Baxter. / fot.mat.pras.z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 9/2024 (108)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Pełni pani funkcję Dyrektora Generalnego firmy Baxter. Jaka była pani droga do tak wysokiego stanowiska?
Dosyć długa i skomplikowana. Baxter, do którego przyszłam w 2021 r., jest moją ósmą firmą. W poprzednich organizacjach zdarzały się sytuacje, w których aspirowałam do jakiegoś stanowiska, otrzymywałam feedback, że jestem świetną kandydatką, a ostatecznie awans dostawał ktoś inny.
Czego to panią nauczyło?
Przekonałam się, że są sytuacje, gdy sama ciężka praca i dobre wyniki nie wystarczą. I że nie zawsze trzeba pokornie czekać, aż ktoś nas zauważy i doceni. Nauczyłam się doceniać relacje zawodowe, a także głośno mówić o moich potrzebach, nie bać się wyzwań i być otwartą na zmiany.
Czy przez to, że jest pani kobietą, było pani trudniej?
Długo tak o tym nie myślałam. Ale w pewnym momencie zauważyłam, że wokół mnie na kierowniczych stanowiskach są sami mężczyźni. Wyjątkiem były działy stereotypowo uważane za kobiece, takie jak HR. Kiedyś, gdy powiedziałam szefowi, że chciałabym mieć więcej wyzwań i odpowiedzialności, usłyszałam w odpowiedzi, że poprzewracało mi się w głowie. Dziwił się też, że „znudziła mi się ciepła woda w kranie”. Bo, wiadomo, każda kobieta lubi, jak jest stabilnie.
Pani wolała wyzwania?
Dlatego nie pasowałam do stereotypu.
Gdy zdecydowała się pani na pracę w firmie Baxter, pani kariera przyspieszyła.
Wcześniej miałam pracę za granicą, w świetnej firmie. Niestety, w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że nie mam w niej większych szans na dalszy rozwój i że niewiele już mnie w niej może czekać. Do Baxtera przyjechałam, by otwierać dział farmaceutyczny w regionie, a po roku dostałam propozycję stanowiska, które zajmuję obecnie.
Z tego, co pani mówi, w pewnym sensie stała się panią ofiarą stereotypu, że „kobiety lubią, jak jest stabilnie”, a mężczyźni „uwielbiają ryzyko”. Czy rzeczywiście, pani zdaniem, istnieje coś takiego jak męski i kobiecy styl zarządzania?
Z moich obserwacji wynika, że ostry podział na te dwa style zarządzania nie istnieje. Jednak statystycznie kobiety są chyba bardziej wymagające niż mężczyźni, częściej bywają też perfekcjonistkami. Jednocześnie przejawiają dużo empatii. Liderki, które poznałam, zazwyczaj bardzo dużo pracowały, nie umiały jednak tak skutecznie, jak mężczyźni, zadbać o relacje, które później mogłyby im pomóc w karierze.
A jak to wygląda w Baxterze?
Generalnie bardzo dbamy o przejrzystość ścieżek awansu, niezależnie od płci. W szerokim gronie przeprowadzamy proces regularnej i transparentnej oceny pracowników. Pod względem potencjalnego rozwoju zawodowego dzielimy ich na kategorię deep i broad [„w głąb” i „wszerz” – red.], czyli takich, którzy chcą się rozwijać w ramach swojej specjalizacji i tych, którzy wciąż szukają nowych wyzwań. Taki podział pozwala nam lepiej zadbać o talenty. Zapewniam, że to nie jest pusty slogan – w zeszłym roku w polskim Baxterze mieliśmy kilkanaście awansów i aż 80 proc. z nich dotyczyło osób z wewnątrz firmy. Nasi pracownicy to doceniają, dodaje im to wiatru w żagle.
Jaka jest w takim razie pani recepta na biznesowe przywództwo?
Szanuję ludzi i daję im dużo swobody. Staram się dzielić swoją wiedzą z menedżerami, jak ognia unikam pokusy mikrozarządzania. Dzięki temu zapraszam ich do odpowiedzialności za biznes, a nie tylko konkretne zadania. To naprawdę działa! Poza tym wszystkich pracowników traktujemy równo i w każdym dostrzegamy ciekawą, wartościową osobę. Zatrudniamy osoby różnych płci, w różnym wieku, a mniej więcej jedna piąta z nich to obcokrajowcy. Staramy się z tego bogactwa korzystać.
W jaki sposób?
Organizujemy np. serię spotkań z ciekawymi ludźmi, którzy są naszymi pracownikami. To burzy wiele murów, bo nagle okazuje się, że ktoś, z kim na co dzień pracujemy, ma w sobie duszę podróżnika, ktoś inny świetnie gotuje lub ma inną fascynującą pasję. Gdy w ramach wolontariatu pracowniczego sprzątamy dom dziecka, mam takie same rękawiczki i myję te same okna, co najmłodszy pracownik. To buduje więzi i zaufanie. A przy awansach? U nas liczą się tylko kompetencje. Nie różnicujemy pracowników ze względu na płeć, wiek czy narodowość. Wszyscy wiedzą, że u nas wygrywa najlepszy.
---------------------------------
Beata Karasińska – Dyrektor Generalna Baxter na Europę Środkowo-Wschodnią i Izrael, liderka w branży medycznej z ponad 25-letnim międzynarodowym doświadczeniem zawodowym. Ma dyplom MBA Akademii Leona Koźmińskiego oraz wykształcenie lekarskie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
Więcej możesz przeczytać w 9/2024 (108) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.