Jak oni to robią

Jak oni to robią
Gdybyśmy byli pismem plotkarskim, zapewne walilibyśmy po oczach krzykliwymi hasłami o odsłanianiu najskrytszych tajemnic przedsiębiorców. Ale nie jesteśmy, dlatego zapraszamy w podróż po sztuczkach i nawykach, dzięki którym można wznieść biznes na wyższy poziom.

Kilka miesięcy temu tematem okładkowym „My Company Polska” był artykuł „Jak legalnie zarobić na seksie”. – Skoro wiecie, to czemu tego nie robicie? – zażartował mój szwagier, kiedy pierwszy raz zobaczył okładkę. Ha ha ha, bardzo śmieszne, Seweryn.

Fakt jest jednak taki, że ludzie uwielbiają mówić innym, co mają robić. Sam jestem wybitnym ekspertem od cudzych egzystencji, na czym od dawna cierpi moja własna. Ale to materiał nie o tym – po łzawe historie zapraszam na mojego Instagrama [AUTOREKLAMA STOP].

Nie traktujcie tego materiału jako jedynie słusznej prawdy objawionej, bo to, co zadziałało w jednej firmie, niekoniecznie sprawdzi się w innej. To po prostu zbiór luźnych anegdot, wartościowych przemyśleń, które warto potraktować jako inspirację we własnych działaniach. Mój dziadek zawsze powtarza: „Szanuj, ale przykładu nie bierz”. Aż chciałbym teraz sparafrazować jego ulubione słowa: „Szanujcie i wyciągnijcie coś dla siebie”.

Money, money, money

Zacznijmy od tego, co interesuje wszystkich najbardziej, czyli od pieniędzy.

- Ty chyba szukasz teraz finansowania, prawda? Może podpowiedziałabyś innym founderom, na co zwracać uwagę? – zapytałem CEO dużego polskiego startupu.

– Zawsze jestem w trakcie szukania finansowania – usłyszałem w odpowiedzi. I to być może powinna być najważniejsza rada, ale wejdźmy głębiej. That’s what she said.

Jak słyszę od rodzimych przedsiębiorców, wszyscy czekają na drugą połowę roku, kiedy zostaną uwolnione środki z PFR. – W regionie prężnie działa mnóstwo funduszy, dlatego podejście do rundy rozpoczęłabym od rozeznania się, które VC-ki mają pieniądze, chcą zbudować lejek na przyszłość, w jakie spółki do tej pory inwestowały. Research, głupcze – podkreśla moja rozmówczyni.

Kluczem do zbudowania relacji z inwestorami jest mądre do nich dotarcie. Prawda jest taka, iż pitch decki trafiające na skrzynki mailowe wszystkich świętych często toną w setkach podobnych dokumentów. – Mało founderów zdaje sobie z tego sprawę, ale celem pitch decka jest wyłącznie to, żeby ktoś cię zaprosił na calla bądź spotkanie. Nikt nie zainwestuje w twój startup, ponieważ maksymalnie zachęcił go pitch deck. Widzę, że mnóstwo zwłaszcza niedoświadczonych przedsiębiorców przejawia tendencję do wpisywania w ten dokument wszystkich informacji, by od razu odpowiedzieć na każde możliwe pytanie. Nie tędy droga, gdyż jeśli podasz zbyt dużo danych, osoba przeglądająca pitch decka wyciągnie pewne wnioski jeszcze przed rozmową z tobą – mówi mi założyciel spółki, która właśnie domyka kolejną rundę inwestycyjną. I dodaje: - Od czarowania jest rozmowa, a nie pitch deck.

- Jeśli już na etapie fundraisingu widzisz, że fundusz jest szemrany czy robi jakieś krzywe akcje, to po podpisaniu umowy będzie wyłącznie gorzej. A ostatnie, czego chcesz i potrzebujesz, to inwestor, który w trudnej sytuacji – takich...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 4/2024 (103)

Więcej możesz przeczytać w 4/2024 (103) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie