Nowe, stare, byle jare
Materiały prasoweZbadania, które Instytut Keralla zrealizował na zlecenie Carefleet, wynika, że ponad połowa MSP użytkuje swoje firmowe auta przez 5–10 lat, a w co dziesiątym przedsiębiorstwie mają one przeszło 11 lat. Zdaniem obserwatorów tego zjawiska we flotach jest też sporo samochodów 15–16-letnich lub nawet wyprodukowanych w zeszłym stuleciu – kupionych na wtórnym rynku, głównie dlatego, że niewiele trzeba za nie płacić.
Jednak wybór tańszego, używanego auta to nieraz tylko pozorna oszczędność, tym bardziej że nie każdy potrafi właściwe ocenić stan takiego pojazdu i – bądźmy szczerzy – ile mocno wyeksploatowanych wozów nie narazi swego właściciela na ponadprzeciętną liczbę awarii, napraw i na większe wydatki na paliwo? Dlatego np. eksperci z firmy leasingowej Volkswagen Financial Services zalecają, by każdy właściciel firmowej floty, nawet tej najmniejszej, kierował się analizą TCO (Total Cost of Ownership). Pozwala ona wyliczyć całkowite nakłady finansowe związane z posiadaniem samochodu, bo uwzględnia nie tylko cenę jego zakupu, ale także koszt użytkowania, utrzymania czy w końcu pozbycia się go, oraz kwestie podatkowe – a wszystko w określonym przedziale czasowym. Warto przy tym wiedzieć, że głównym kosztem wydatków TCO jest utrata wartości pojazdu (jeśli jest nowy, średnio o 40–50 proc. w ciągu trzech lat).
Stan techniczny i opłacalność
Nasuwa się też pytanie, kiedy firmy z MSP decydują się na wymianę służbowego auta. Ze wspomnianego badania wynika, że najczęściej wtedy, gdy zajeżdżą je niemal na śmierć. Na zły stan techniczny, jako na powód wymiany, wskazuje 36,5 proc. zapytanych przedsiębiorców, choć wiele zależy tu od branży. Taką przyczynę podaje np. ponad połowa firm związanych z budownictwem i sektorem hotelarsko-gastronomicznym i około jednej trzeciej zajmujących się produkcją i usługami. Najrzadziej wskazują na nią przedsiębiorcy z branży transportowej (niecałe 24 proc.). Nie mogą sobie po prostu pozwolić na przestoje wynikające ze złego stanu technicznego pojazdów – dla nich ważniejsze jest to, czy ich nakłady finansowe na utrzymanie posiadanej floty nie przekraczają akceptowalnego poziomu. Ten powód jest zresztą wymieniany jako drugi najczęstszy, a inne przyczyny wymiany aut są spotykane w zasadzie sporadycznie, np. na zbyt wysoki przebieg wskazuje tylko 3 proc. respondentów, na zmianę jednej marki na inną – 1,3 proc., a na kwestie bezpieczeństwa – zaledwie 0,6 proc.
Użytkowanie floty aż do momentu jej technicznej śmierci nie dziwi, skoro w opinii 93 proc. zapytanych firmowy samochód to przede wszystkim narzędzie pracy. Mniej niż połowa dostrzega w nim cokolwiek więcej, jak choćby element kształtujący wizerunek ich biznesu.
Jednak to podejście zaczyna się w naszym kraju zmieniać, a przedstawiciele polskich MSP coraz częściej widzą korzyści, jakie daje odpowiednie zarządzanie flotą. Nowa postawa przejawia się m.in. w większej dbałości o stan techniczny aut, co przekłada się na dłuższy czas ich eksploatacji i na wzrost szans na ich odsprzedaż, np. po zakończeniu okresu leasingowania lub gdy się w pełni zamortyzują. Jak podkreślają eksperci z branży, jeszcze dwa, trzy lata temu bardzo trudno było znaleźć nabywców na pojazdy z przebiegiem przekraczającym 150 tys. km. Obecnie na klienta mogą liczyć nawet te, których licznik wskazuje ponad 200 tys. km. Zresztą, jak tłumaczy Rafał Szyc z firmy Trans-Handel, dobrze serwisowanym autem służbowym można pokonać nawet 300 tys. km. Dopiero potem zaczyna się ono nieodwracalnie zużywać (głównie elementy jego silnika).
Wynajem podbija MSP
Kolejnym ważnym trendem wśród małych i średnich firm jest ich coraz większe zainteresowanie wynajmem długoterminowym (FSL – Full Service Leasing). Pokazuje to choćby zeszłoroczne badanie Instytutu Keralla, z którego wynika, że z rozwiązania tego korzysta już 18 proc. z nich – w 2009 r. było to niespełna 5 proc. Osiem lat temu tylko co drugi przedsiębiorca wiedział, co to FSL, a dziś rozpoznawalność tej usługi sięga 80 proc. Jednocześnie, z danych Polskiego Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów (PZWLP) wynika, że rynek wynajmu długoterminowego (obejmujący wszystkie firmy) rósł u nas w ostatnim roku ponad 2,5-krotnie szybciej niż rynek zakupów za gotówkę i klasycznego leasingu finansowego razem wziętych. I jest to w dużej mierze zasługa właśnie MSP.
Jak bowiem zauważa Michał Raczyński, dyrektor Hitachi Capital Polska, firmy oferującej kompleksowy leasing i obsługę flot pojazdów, coraz więcej przedsiębiorców zaczyna doceniać wygodę, jaką daje taki wynajem: nie trzeba się martwić o cykliczne przeglądy techniczne, samodzielnie szukać ubezpieczyciela czy miejsca na przechowywanie zimowych opon. Dla mniejszych firm jest to rozwiązanie tak samo opłacalne jak dla dużych korporacji, a że łączą się z nim korzyści finansowe i dotyczące oszczędności czasu potrzebnego na obsługę floty, dla wielu wygląda to bardzo atrakcyjnie w porównaniu z klasycznym leasingiem operacyjnym samochodów. – Obecnie powstają już specjalne produkty i usługi przeznaczone dla sektora MSP oparte na wynajmie długoterminowym, który w wielu przypadkach zastępuje klasyczny leasing bądź kredyt – podkreśla Raczyński. Wtóruje mu Maciej Gniewkowski, specjalista z Idea Leasing: – Nasz najpopularniejszy, jak do tej pory, produkt, czyli leasing operacyjny, w ostatnim czasie jest stopniowo wypierany przez usługę długoterminowego najmu pojazdów. A Michał Raczyński dodaje, że coraz więcej przedsiębiorców docenia też fakt, że w przypadku FSL nie trzeba jednorazowo angażować we flotę dużych środków finansowych, jak to ma miejsce przy kupnie aut za gotówkę.
Generalnie leasing (klasyczny i FSL) jest nieustająco najbardziej popularną formą finansowania firmowych pojazdów w Polsce. – Pokrywa dziś 66 proc. zakupów flot. Zakupy gotówkowe rosną zaś w takim samym stopniu, jak cały rodzimy rynek samochodów osobowych i ich udział (33 proc.) utrzymuje się na poziomie z zeszłego roku – podsumowuje Bartłomiej Siuchniński, kierownik działu sprzedaży flotowej Volkswagen Financial Services.
Coraz więcej hybryd, ale auta na prąd to margines
Spośród 247 tys. aut zarejestrowanych w Polsce w I półroczu 2017 r. zaledwie 155 było napędzanych tylko silnikami na prąd (139 używały firmy). W skali całego rynku to wprawdzie niewiele, ale w podobnym okresie 2016 r. zarejestrowano raptem 53 takie samochody. Za niskim popytem stoi w dużym stopniu cena, bo najtańsze auto elektryczne kosztuje ponad 90 tys. zł (dwuosobowy miejski Smart ForTwo). Za większe zapłacimy nie mniej niż ok. 150 tys. zł.
Pojazdów hybrydowych jest dużo więcej. W pierwszej połowie tego roku osoby fizyczne zarejestrowały ich niemal 2,5 tys., a firmy – ponad 6,1 tys. Stanowią już istotną część rynku, głównie za sprawą Toyoty, która sprzedała ich niemal 7,1 tys. Zresztą dalsze 900 to Lexusy – marka premium także należąca do tej firmy. Jak twierdzi Witold Nowicki, wiceprezes Toyota Central Europe i członek zarządu polskiego oddziału koncernu, w całym 2017 r. sprzeda on w naszym kraju ok. 18 tys. hybryd. W zasadzie inni ich producenci się u nas nie liczą, choć to się może zmieniać. Oczywiście najważniejszymi nabywcami hybryd pozostaną przedsiębiorstwa. – We flotach doceniane są głównie niskie koszty eksploatacji takich samochodów i to sprawia, że firmy coraz częściej po nie sięgają – mówi Mirosław Sochacki, menedżer sprzedaży flotowej Toyoty, który dodaje, że także wśród MSP rośnie świadomość, iż koszt auta to nie tylko jego początkowa cena, ale również wydatki w okresie jego użytkowania (paliwo, serwis). Wówczas hybrydy okazują się atrakcyjną propozycją.
Jarosław Horodecki
Co nowego w ofercie dla flot
W najbliższych miesiącach nie spodziewajmy się rewolucji na rynku samochodów użytkowych. Nowe generacje „dostawczaków” nie pojawiają się tak często, jak to ma miejsce w przypadku aut osobowych. Producenci wprowadzali w tym roku kolejne warianty silników spełniające coraz bardziej restrykcyjną normę emisji spalin Euro 6. Najważniejszą premierą był produkowany w Polsce Volkswagen Crafter i towarzyszący mu 3-tonowy MAN. Kolejne nowinki to napęd 4x4 w modelach Fiat Ducato i Renault Master oraz małe, dostawcze Citroën i Peugeot, które zapewne ujrzymy pod koniec roku.
O wiele więcej dzieje się w świecie aut osobowych, a najważniejsze nowości to popularne dziś crossovery i SUV-y. W najbliższym czasie czeka nas zwłaszcza wysyp tych pierwszych, wśród których znajdzie się m.in. Škoda Karoq – nieoficjalny następca modelu Yeti, pokazana podczas wrześniowego salonu samochodowego we Frankfurcie. Pod koniec tego roku jej pierwsze egzemplarze trafią do Polski. – Ma mieć te same zalety, co nasz duży i świetnie się sprzedający SUV Kodiaq, lecz w nieco mniejszym nadwoziu – mówi Agata Namysłowska-Michalak, specjalista ds. marketingu flotowego marki Škoda, mając na myśli wysoką pozycję siedzącego za kierownicą, doskonałą widoczność i pojemne, funkcjonalne wnętrze. Skądinąd, właśnie te cechy sprawiają, że SUV-y to dziś najdynamiczniej rozwijający się segment samochodowego rynku.
Grupa Volkswagena ma już także gotowe dwa inne mniejsze crossovery: Volkswagena T-Roc i Seata Arona. Na rynku pojawią się na przełomie roku. Swego miejsca w gronie samochodów tej klasy szukają też koreańskie marki: Kia Stonic (już w sprzedaży) i Hyundai Kona (pojawi się na przełomie roku). Wielką ofensywę w tym konkurencyjnym segmencie prowadzi również francuska grupa PSA, do której należą marki Citroën, Peugeot, DS, a od niedawna Opel. Właśnie mieliśmy okazję poznać jej dwa bliźniacze miejskie crossovery: Citroëna C3 Aircross oraz Opla Crossland X. Ta ostatnia marka zaczyna też sprzedawać nieco większy model z tej samej kategorii, czyli Grandland X.
Jeśli chodzi o segment premium, ważnymi nowościami są Volvo XC60 (już na rynku) i mniejszy SUV tej marki – XC40. Czy ten drugi będzie hitem? Na pewno zapowiada się obiecująco: ma oszczędne silniki, przestronne wnętrze i bardzo dobrze jeździ. Na początku 2018 r. do sprzedaży wejdzie również tani SUV w nowej odsłonie, czyli zmodernizowana, bardzo u nas popularna Dacia Duster – z nowym nadwoziem, wnętrzem z lepszej klasy plastikami i bardziej oszczędnymi silnikami spełniającymi aktualne normy emisji spalin. A inne klasy aut osobowych? Warto wspomnieć o luksusowym Audi A8 wyposażonym w wiele funkcji wspomagających autonomiczną jazdę. W gronie miejskich samochodów mamy zaś dwie ważne premiery: Volkswagena Polo (na rynku w 2018 r.) i Forda Fiestę (już w sprzedaży).
Jarosław Horodecki