Człowiek z manufaktury

Ireneusz Poznański
Ireneusz Poznański, Fot. Wikipedia Commons
Izrael Poznański, zwany królem bawełny, twórca imperium tekstylnego w Łodzi, odrodzonej Polski nie doczekał. Ale zgromadzony przez niego majątek, dzięki wysiłkom potomków, budował potęgę II Rzeczypospolitej. Dlatego cykl Superbohaterowie polskiej przedsiębiorczości” kończymy spotkaniem właśnie z jego postacią.

Łódzki Luwr – tak nazywany jest okazały pałac, który w latach 70. XIX w. Izrael Poznański każe sobie wybudować na rogu ulic Ogrodowej i Stodolnianej. Gdy architekt Hilary Majewski przyjmuje zlecenie, pyta Izraela: „Na jaki styl się pan decyduje?”. Ten odpowiada wzburzony: „Co za pytanie! Mnie stać na wszystkie style, niech pan się nie ogranicza!”.

Anegdota świetnie oddaje charakter Poznańskiego. Niezbyt dobrze wykształcony, z pozoru bez horyzontów, w ciągu swojego życia dochodzi do tak wielkich pieniędzy, że zostaje mecenasem artystów i filantropem. Ale wznoszenie pałaców i łożenie na cele społeczne to głównie narzędzie do budowy własnego prestiżu. I dalszego pomnażania majątku.

Genialny biznesmen, właściciel jednej z najnowocześniejszych fabryk włókienniczych nie tylko na polskich ziemiach, ale też w naszej części Europy, zatrudnia w pewnym momencie 7 tys. pracowników. Wszystko zawdzięcza własnej pracy. Tak jak współczesna mu Łódź błyskawicznie z zapyziałej mieścinki zamienia się w miasto bogaczy, tak on – jakby równolegle do niej – z drobnego handlarza przeistacza się w milionera.

Jest realistą, wie, że bez pieniędzy ktoś taki jak on – niewykształcony Żyd – nie będzie znaczył nic. Gdy w 1888 r. w Teatrze Victoria Kazimierz Zalewski wystawia komedię „Małżeństwo Apfel” wszyscy wiedzą, że pierwowzorem sparodiowanych w sztuce postaci jest rodzina Poznańskich. Ze sceny padają słowa, które w rzeczywistości mógłby wypowiedzieć sam Izrael: „Mój ojciec nosił chałat i handlował baranimi skórkami, ja do lat osiemnastu byłem Abrahamem, póki nie zostałem Antonim – przeszedłem przez wszystkie koleje, przez jakie Żyd przechodzi, zanim dobije się majątku. My trzymamy się pieniędzmi, a gdy je Apfel straci – Apfel idzie pod płot! Dobrze mu tak. Zadzierał nosa, żył tak wspaniale, nędzny Żyd! Toteż Apfel, jak ma rozum, trzyma swoje pieniądze i siedzi cicho jak u Pana Boga za piecem, i zostaje tym, czym był: jaśnie wielmożnym Apfelem”.

Na Izraelu częściowo wzorowany jest też Moryc Welt z „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta oraz Maks z powieści „Bracia Aszkenazy” Israela Joszuy Singera. W 2019 r. na Rynku Włókniarek w Łodzi Teatr Wielki wystawi z kolei operę „Człowiek z Manufaktury”. Wprawdzie w libretcie nie pojawi się imię tytułowego bohatera, ale będzie oczywiste, że chodzi o Izraela Poznańskiego, twórcę XIX-wiecznego imperium tekstylnego w Łodzi i budowniczego pałaców w tym mieście. Takich życiorysów nie ma wiele, nic dziwnego, że Poznański inspiruje kolejne pokolenia artystów.

Handlarz szmatami

Przychodzi na świat w Aleksandrowie Łódzkim w 1833 r. Jego dziadek miał niewielki kram na Kujawach, ale jego ojciec Kalman, który jako pierwszy w rodzinie przyjął nazwisko „Poznański”, jest już dość bogatym kupcem. Gdy Izrael ma roczek, jego 10-osobowa rodzina (wraz z parobkiem) przenosi się do Łodzi. Kalman dostaje bowiem zezwolenie na prowadzenie w tym mieście sklepu z towarami łokciowymi (czyli bawełną i lnem).

Łódź w tamtych czasach wygląda jeszcze bardzo ponuro – w końcu jeszcze kilkanaście lat wcześniej liczyła niespełna 800 mieszkańców. Ale miasto dosłownie z roku na rok potężnieje, szybko stając się prężnym ośrodkiem przemysłu włókienniczego, rodząc przy okazji fortuny takie jak Poznańskich. Tak błyskawicznie rozwijające się miasto wzbudza ogromny głód mieszkaniowy. Kalman buduje więc kamienice z mieszkaniami na wynajem i na tym dorabia się całkiem sporego majątku. Mimo ekonomicznego awansu do końca życia pozostaje jednak ortodoksyjnym Żydem, który co sobota odwiedza synagogę, a z rodziną rozmawia tylko w jidysz.

Izrael nie idzie tym śladem. Ucząc się w szkole podstawowej i dość marnym rosyjsko-niemieckim progimnazjum, styka się z Polakami, Rosjanami, Niemcami. Po jakimś czasie na co dzień mówi już tylko po polsku. Wie, że z żydowskiego getta (dosłownie – bo Żydzi wówczas nie mogli się osiedlać poza wyznaczonymi dzielnicami, ale też w przenośni) wyrwać go mogą tylko pieniądze i wykształcenie. Bardziej niż nauka interesuje go jednak robienie pieniędzy. Już jako kilkunastolatek zaczyna handlować starymi ubraniami, jeździ po Łodzi rozklekotanym wózkiem ciągniętym przez zabiedzonego konia. Po latach miejska legenda zabierze mu nawet tego konia – kiedy już Izrael będzie bogaczem, łodzianie będą opowiadać, że jego pierwszy wózek zaprzęgnięty był w psy.

Tanio, ale dużo

W wieku 17 lat Poznański żeni się z Leonią Hertz, córką Mojżesza, zamożnego kupca z Warszawy. W intercyzie małżeńskiej wnosi do małżeństwa...

 

Ten artykuł jest dostępny
tylko dla zalogowanych

Zaloguj się Zarejestruj

Kontakt

My Company Polska wydanie 11/2021 (74)

Więcej możesz przeczytać w 11/2021 (74) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ