Biznesmen na celowniku państwa

Szymon Krawiec
Szymon Krawiec / Fot. materiały prasowe
Niszcząc uczciwych przedsiębiorców, władza daje obywatelom sygnał, że nie warto być przedsiębiorczym – mówi Szymon Krawiec, współautor (wraz z Heleną Kowalik) książki „Polowanie. Jak się w Polsce niszczy biznes” – o kulisach głośnych aresztowań przedsiębiorców.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 12/2023 (99)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Wraz z Heleną Kowalik napisałeś książkę będącą aktem oskarżenia pod adresem państwa niszczącego biznesmenów. Dlaczego III Rzeczpospolita niszczy biznes?

Nie ma na to jednej odpowiedzi. Trzeba zacząć od tego, że w latach 90. trudno było robić interesy bez znajomości i korupcyjnych powiązań. Pierwsze listy „100 najbogatszych Wprost” aż się roją od osób, które uwłaszczyły się na państwowym majątku albo robili oczywiste przekręty pod płaszczykiem wolności gospodarczej. 

Mówiono o nich „liberały-aferały”. 

Nie ma wątpliwości, że początki polskiego kapitalizmu skażone są działaniami niezgodnymi z prawem lub obok prawa. Jednak w dziejach III RP nie brak uczciwych biznesmenów, których państwo z jakiegoś powodu postanowiło zniszczyć.

Mówiąc „państwo” masz na myśli polityków z pierwszych stron gazet?

Czasem tak, ale nie zawsze. Nieraz wystarczył złośliwy urzędnik skarbówki albo prokurator. Niektórzy z naszych bohaterów słyszeli wprost: „damy panu spokój, jeśli pan zapłaci”. Gdy się nie godzili, doprowadzano ich do bankructwa, a czasem do celi. 

Która władza w niszczeniu biznesmenów była najgorliwsza? 

Nie było rządów, które miałyby w tej dziedzinie czyste sumienie. Paweł Golema został zatrzymany za pierwszych rządów Donalda Tuska, którego ekipa deklarowała przyjazny klimat dla przedsiębiorców. Jednak najwięcej bezzasadnych aresztowań przedsiębiorców miało miejsce za rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Dlaczego właśnie PiS zrobił sobie wroga z biznesmenów? 

Obóz prawicy doszedł do władzy pod hasłem walki z aferami gospodarczymi, zwłaszcza z mafią VAT-owską. Prokuratorzy prowadzili więc zakrojone na szeroką skalę „śledztwa trałowe”. Polegają one na tym, że bada się wielką grupę osób, które uznaje się za potencjalnych przestępców i na których zarzuca się sieć. A nuż coś się złowi? W ten sposób w wiele niewinnych osób trafiono jakimś odłamkiem. 

Ciekawe, że przez osiem lat rządów PiS-u tak naprawdę nie wykryto ani jednej dużej afery gospodarczej. Chodziło tylko o to, by gonić króliczka? 

Chodziło przede wszystkim o populistyczną narrację. Ludzie niezamożni, tacy, którym niezbyt dobrze się wiedzie, często nie lubią tych, którzy odnoszą sukces. Łatwo więc wzbudzić negatywne emocje, szczując na bogatych. Niestety, przy okazji takich działań władza daje obywatelom sygnał, że nie warto być przedsiębiorczym. Zabija w ludziach przedsiębiorczość i inicjatywę. Jednak sprowadzanie problemu tylko do populistycznych rządów byłoby nieuzasadnionym uproszczeniem. Przekonanie, że jak ktoś bogaty to nieuczciwy, odziedziczyliśmy po PRL. Urzędnik skarbowy, który przychodzi na kontrolę do przedsiębiorcy, powinien mu w pierwszej kolejności pomóc, nawet jeśli ten popełnił w rozliczeniu jakiś błąd. Tymczasem kontrola z fiskusa chce przede wszystkim przyłapać obywatela na jakiejkolwiek pomyłce i go ukarać. Jeden z ministrów, akurat pracujący w rządzie Tuska, wydał nawet instrukcję z ostrzeżeniem, że urzędy skarbowe, które nie nałożą odpowiedniej liczby grzywien, będą miały redukowane etaty. Takie podejście siłą rzeczy rodzi patologię.

Która historia najbardziej tobą wstrząsnęła? 

Chyba Igora Gielniaka, który zbudował jedną z największych firm meblarskich, a później, pod wpływem działań urzędników skarbowych, chciał się rzucić pod pociąg. Ale niezwykłe jest też to, co spotkało Przemysława Krycha, wobec którego stosowano wyrafinowane metody śledcze, łącznie z zastraszaniem, że jeśli nie obciąży ludzi, zrobią z niego pedofila. Takich historii jest jednak wiele. 

Byli tacy, którzy nie chcieli, byście opisywali ich sprawy? 

Owszem, kilka osób nam odmówiło. Wiele osób się bało, że przypomnienie ich spraw może spowodować, że ktoś z zemsty wróci do śledztwa. Inni po prostu chcą zamknąć ten rozdział i już do niego nie wracać. Niestety, niemal wszyscy nasi bohaterowie już nie robią biznesów. Po prostu władza wybiła im to z głowy na dobre.

My Company Polska wydanie 12/2023 (99)

Więcej możesz przeczytać w 12/2023 (99) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ