Amerykanie chcą nowego zasiłku. Tym razem przez wysokie ceny

Ameryka rozda kolejne pieniądze / Fot. Kostiantyn
Ameryka rozda kolejne pieniądze / Fot. Kostiantyn Li, Unsplash.com
Gospodarka w Stanach Zjednoczonych wróciła dość silna po ciosie zadanym przez pandemię Covid-19, ale nie dla większości obywateli. I nie na długo.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Stimulus check po raz czwarty. Ludzie nie mają wiedzy o rynkach finansowych, więc nie chcą protestować i nie mówią "stop" dla drukowanych, sztucznych pieniędzy. Przeciętnemu Amerykanowi trudno jest zrozumieć - podobnie zresztą jak Polakowi - że inflacja nie wzięła się z niczego, a gwałtowny wzrost cen to przede wszystkim wynik dodrukowania ogromnych ilości pieniędzy i problemów z ich cyrkulacją.

Rządy z kolei tłumaczą, że to wina pandemii, podczas gdy to właśnie pandemia była głównym powodem stojącym za tym, aby drukarki pracowały na wysokich obrotach, doprowadzając do obniżania wartości pieniądza.

Sprawdź: Beczki Palikota

Na całym świecie działa to mniej więcej tak samo. W Polsce mamy różnego rodzaju tarcze antyinflacyjne i inne zasiłki, a od niedawna rząd obiecał nawet, że 14. emerytury zostaną z nami na stałe. Elektorat się cieszy, natomiast ekonomiści widzą to jak na dłoni: za kilkanaście lat wszyscy będziemy zarabiać po 20-30 tys. zł, ale to dlatego, że chleb będzie kosztował 50 zł, a dwutygodniowe wakacje w górach w Polsce - 20 tys. 

Kiedy banki centralne we współpracy z politykami wydrukują dużo pieniędzy, łatwo dochodzi do inflacji. Wtedy pojawiają się wszelkiego rodzaju "programy społeczne", aby ratować sytuację i oferować ludziom pomoc finansową. Ta pomoc jest jednak w całości i od podstaw wymyślana przez rząd - najpierw wydrukujemy, potem będzie inflacja, i potem będziemy zdobywać głosy poprzez "pomaganie" ludziom. Jednocześnie mnóstwo pieniędzy zostaje wtedy wpomponowanych w gospodarkę i po 2-3 latach sytuacja zaczyna się normalizować. Owszem, ceny są już wyższe i nikt tego nie cofnie, ale przeciętny obywatel ma wrażenie, że w zasadzie stać go na to samo. I tak w kółko. 

Przeciętny obywatel tego jednak nie rozumie. I gdy widzi wysokie ceny, patrzy na rząd i mówi: proszę o zasiłek. Ostatni bolesny wzrost cen, jaki odczuli Amerykanie, miał miejsce w przypadku gazu, który jest sprzedawany średnio za 4,32 dol./galon. Najwyższe ceny obserwuje się zaś w Kalifornii, gdzie obecna średnia cena to 5,73 dol. Tylko w niektórych stanach cena gazu jest poniżej 4 dol.

Inspiracje: Megan Fox

Przy tak wysokich cenach i wzrostach, które miały miejsce w krótkim czasie, pojawiają się nowe oczekiwania ze strony obywateli. Chcą zasiłków - kolejnych czeków, darmowych pieniędzy. Problem jest realny, szczególnie dla mniej zamożnych rodzin, które nie potrafią nadążyć za rosnącymi kosztami. Ktoś w pracy dostał podwyżkę 10%, ale ceny wzrosły o 30%. 

Kongres powinien dać każdemu po 1100 dolarów – tego chcieliby Amerykanie

Eksperci oczekują, że Kongres zezwoli na jedną płatność w wysokości 1100 dol. dla wszystkich gospodarstw domowych i już to rozważa. Ma to zrekompensować wyższe ceny. Później z kolei - za kilka miesięcy - miałyby pojawić się kolejne "darmowe" pieniądze. 

Ameryka ma jednak obecnie inne problemy. Administracja wskazywała już, że zawsze toczą się dyskusje na temat potencjalnego wprowadzenia kolejnej rundy zasiłków dla obywateli, ale na razie raczej nie uda się tego zrealizować. Powód? W Stanach Zjednoczonych były już strajki przedsiębiorców i najlepiej zarabiających, którzy mówili wprost: "Po co płacić podatki, skoro możecie sobie drukować bezkarnie dowolne kwoty? Nie zapłacimy - wydrukujcie sobie nasze podatki".

Z drugiej strony, rządy chcą raczej nie przesadzać ze stymulacją gospodarki. Powodem są napięte łańcuchy dostaw. Jeśli okaże się, że popyt konsumenci za bardzo wzrośnie, i to w krótkim czasie, ceny wielu towarów znów mogłyby wzrosnąć. A tego już raczej nikt nie chce.