10 technologii, które zrewolucjonizują świat

10 technologii, które zrewolucjonizują świat
Na naszych oczach powstają produkty i usługi, o których za kilka lat będziemy mówili tak, jak dziś o pierwszych iPhone’ach.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 5/2024 (104)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Dzisiaj Apple zamierza zrewolucjonizować telefon, i oto jest – Steve Jobs powiedział te słowa 9 stycznia 2007 r. podczas prezentacji pierwszego iPhone`a. Chociaż nie był to pierwszy w historii smartfon, a sama prezentacja była wyreżyserowanym przedsięwzięciem (ze względu na ograniczenia techniczne Jobs używał kilku różnych urządzeń do prezentacji bardziej skomplikowanych aplikacji), to wprowadzenie produktu na rynek było prawdziwą rewolucją, która stała się fundamentem współczesnego sukcesu marki Apple.

Dziś, 17 lat później, znów stajemy w obliczu rewolucyjnych zmian w technologii. Trwają prace nad produktami, które mogą odmienić nasz świat na równi z niewielkim telefonem z wyświetlaczem. Co to będzie? Czy będą z nami na miesiące, lata, dziesięciolecia? Oto nasze typy:

Neuralink

W 2017 r. Elon Musk zszokował (po raz kolejny) świat mówiąc, że jego ludzie stworzą implanty umożliwiające sterowanie urządzeniami za pomocą myśli. Rzecz wydawałaby się niemożliwa, ale Musk wciągnął do swojej nowej firmy czołowych naukowców, przez lata rozwijając technologię i testując ją na zwierzętach (co wywołało kontrowersje, pojawiały się doniesienia m.in. o znęcaniu się nad zwierzętami, sam Neuralink zaprzeczał tym informacjom, choć w końcu potwierdzono informację o śmierci jednej z małp w wyniku testów). O Neuralink znów zrobiło się głośno na początku tego roku, kiedy to z sukcesem przetestowano technologię na człowieku. 29-letni Noland Arbaugh (od lat sparaliżowany z powodu wypadku przy nurkowaniu) zademonstrował możliwość poruszania kursorem za pomocą myśli. Jego wnioski? Urządzenie nie jest doskonałe, ale jego możliwości – ogromne.

Dlaczego Neuralink zrewolucjonizuje świat? Tłumaczy specjalnie dla nas Jakub Bischof, CEO w naffy:

„Obecnie jest tylko jedna technologia, której przyglądam się z zachwytem – mam na myśli Neurolink. Byłem pod ogromnym wrażeniem, kiedy zobaczyłem sparaliżowaną osobę, która dzięki implantowi była w stanie kontrolować myślami obraz wyświetlany na ekranie komputera. Neurolink pozwolił na zamianę neurosygnałów, które zostały zinterpretowane, a następnie zamienione w sygnał przekazany do komputera. Ta technologia otwiera nowe horyzonty dla medycyny i technologii. Może zatem nie tylko znacząco wpłynąć na życie osób z niepełnosprawnościami, ale także zdefiniować nowe ścieżki w edukacji, pracy i życiu codziennym. Wyobraźmy sobie kontrolowanie urządzeń, dostęp do informacji czy komunikację bezpośrednio za pomocą myśli”.

Apple Vision Pro

Marzenie o tym, by urządzenia mobilne przenieść na poziom okularów, towarzyszyło specjalistom od IT od dekad. W końcu na poważnie za jego realizację zabrało się Google. Z przeciętnym skutkiem. Google Glass, mimo że weszły do sprzedaży w 2014 r., szybko straciły na popularności i po roku zniknęły z półek. Wysoka cena, bardzo mała liczba funkcjonalności i kontrowersje wokół prywatności (zdarzały się przypadki ataków na osoby noszące Google Glass przez ludzi, którzy uważali, że są nagrywani) doprowadziły do upadku projektu. I w tym miejscu (choć 10 lat później) pojawia się Apple Vision Pro, czyli pierwsze od wielu lat zupełnie nowe urządzenie od Apple’a. W odróżnieniu od pomysłu Google’a jest to komputer w formie gogli, wpisujący się w trend Rzeczywistości Rozszerzonej. Z projektem wiązano olbrzymie oczekiwania, premiera urządzenia niestety je zawiodła. Apple Vision Pro działa wolno, jakość obrazu jest średnia a same gogle są ciężkie oraz szybko wyczerpują baterię. Apple – w swoim stylu – powiedziało jednak: „Wiemy, jak je naprawić”. I niezależnie od tego, czy jesteś krytykiem (jak autor tekstu) czy fanem tej firmy, trzeba im przyznać – potrafią naprawiać i rozwijać swoje projekty. Sam Altman, prezes OpenAI, stwierdził, że to właśnie Apple Vision Pro jest drugim, najbardziej imponującym rozwiązaniem technologicznym po iPhonie.

O możliwościach związanych z biznesowym wykorzystaniem Apple Vision Pro opowiada Monika Wyszyńska, Co-Founder & COO w SmartyMeet:

„Apple Vision Pro to prawdziwa rewolucja technologiczna, którą śmiało można porównać do wprowadzenia iPhone'a na rynek. W SmartyMeet wierzymy, że ta innowacja otwiera nowe horyzonty dla branży HR. Umożliwia ona bardziej interaktywne i angażujące rozmowy ewaluacyjne, przekształcając szkolenia w zdecydowanie bardziej zrozumiałe i przyswajalne doświadczenia dzięki wizualizacji materiałów w rozszerzonej rzeczywistości. W przyszłości Apple Vision Pro może zrewolucjonizować również sposób, w jaki przeprowadzane są rekrutacje, oferując nowe metody oceny kandydatów. Inwestycja w takie innowacje to krok w kierunku bardziej efektywnego i zaangażowanego środowiska pracy”.

Copilot od Microsoftu

Zejdźmy na chwilę na ziemię i skoncentrujmy się na czymś, co nie kosztuje kilkunastu tysięcy złotych (jak produkt Apple’a) albo nie będzie dostępne przez wiele, wiele lat w Unii Europejskiej (jak Neuralink). Na rynku pojawiło się narzędzie, które dosłownie rewolucjonizuje pracę przeciętnej osoby klikającej na komputerze. To nie ten sam poziom, co nietuzinkowe pomysły wizjonerów technologii, ale „tu i teraz” zmienia sposób wykonywania zadań. Mowa o Copilot – wirtualnym asystencie Microsoftu. Nuda? Może i tak, ale niemal każdy, z kim przyszło mi rozmawiać o Copilocie, jest nim zachwycony.

O możliwościach opowiada Anna Gumkowska, ekspertka IAB:

„Nowe narzędzie firmy Microsoft o nazwie Copilot w Microsoft 365 rewolucjonizuje sposób, w jaki pracujemy na co dzień. Mówimy o nowej epoce produktywności w pracy, zwłaszcza w pracy menedżerów. Copilot wykorzystuje duże modele językowe (LLM), integruje dane Microsoft Graph z usługami Microsoft 365. W wielkim skrócie Copilot to sztuczna inteligencja pozwalająca pracować efektywniej w połączonym systemie: Word, Excel, PowerPoint, Outlook, Teams i innych.

Osoby, które już wykorzystują tę wersję Copilota, zazwyczaj nie mogą sobie już wyobrazić codziennej pracy bez niego. Dlaczego? Średnio pozwala zaoszczędzić dwie godziny dziennie. Sprawia, że wszystkie narzędzia office są zintegrowane, a polecenia wydajemy w postaci chatu. Przykładowe możliwości:

a. w Wordzie generuje teksty razem z formatowaniem, w tym także podsumowania dokumentów

b. w PowerPoincie, dzięki integracji z DALL-E, tworzy obrazy, dostosuje treść na slajdach, automatycznie obsługuje animacje

c. w Excelu wystarczą polecenia tekstowe zamiast tradycyjnego wpisywania funkcji, mamy tu od razu możliwość integracji z Pythonem

d. w Teamsach automatycznie generuje sugestie odpowiedzi na wiadomości, podsumowuje rozmowy z ostatnich 30 dni, pomaga w zarządzaniu spotkaniami, a także tworzy transkrypcje

e. w Outlooku również podaje propozycje odpowiedzi na e-maile, podsumowuje treści wiadomości oraz sugeruje poprawki dotyczące przejrzystości.

Copilot to znakomity przykład, jak technologia AI może wspierać nas w codziennej pracy i bez wielkich fajerwerków pomaga zwiększyć efektywność”.

Optimus od Tesli

Wiele lat temu wszyscy zachwycali się dziełem Boston Dynamics, czyli robotami potrafiącymi skakać, biegać i robić inne, dziwne sztuczki. Brzmi głupio, ale była to całkowita rewolucja. Wreszcie ktoś udowodnił, że androidy z filmów science fiction mogą działać (i się nie przewracać). Dziś Boston Dynamics należy już do wielkiego koncernu Hyundai, ale wizja rozwoju takich robotów kusi innych. Chociażby samego Elona Muska. Tak zrodził się Optimus, czyli humanoidalny robot Tesli. Proces rozwoju Optimusa jest błyskawiczny (pierwsza wersja pojawiła się w marcu 2023 r., nowa w grudniu 2023 r.), ale różnice są gigantyczne. Optimus potrafi uprawiać jogę, chodzić, przenosić delikatne rzeczy, np. jajka, czy tańczyć, czyli więcej, niż przeciętny człowiek (suchar dla rozluźnienia). Musk twierdzi, że za kilka lat to właśnie Optimus będzie głównym produktem sprzedażowym Tesli. Czy tak się stanie?

Jak wdrożenie robota zmieni nasze życie tłumaczy Jan Duszyk, Co-Founder w propertly.io:

„Na technologię, która w najbliższej przyszłości zmieni nasz świat wybrałem autonomiczny robot Optimus od Tesli. Obecnie istnieje II. generacja robota od Elona Muska, który ma wyręczyć ludzkość w nudnych i powtarzalnych zadaniach zarówno obowiązkach domowych, jak i pracy w przemyśle. Robot ma być zasilany tą samą technologią AI co Tesle i wykonywać polecenia użytkowników bez wcześniejszego programowania konkretnych zadań.

Wdrożenie robota odmieni nasze życie zarówno w kontekście czasu prywatnego, w którym ilość naszych obowiązków ulegnie zmniejszeniu, jak i w pracy, gdzie nudne i niebezpieczne zadania będzie mogła przejąć autonomiczna maszyna”.

Sora od OpenAI

Jeszcze w tym roku zostanie opublikowane zupełnie nowe narzędzie od OpenAI, czyli firmy, która w 2022 r. udostępniła wszystkim (za darmo) ChataGPT, rozpoczynając prawdziwy boom na generatywną sztuczną inteligencję. Sora to narzędzie text to video. Pisząc prompt: „zrób filmik, w którym dziennikarz pracuje nad tekstem o rewolucyjnych produktach technologicznych” zobaczysz zapewne marną podróbkę tego, co autor widzi wokół siebie teraz. Prezentacja Sory zachwyciła i mimo, że technologia nie jest jeszcze perfekcyjna, to po raz kolejny zmieni sposób tworzenia materiałów wideo. Przerażona na pewno może być branża filmowa (zwłaszcza eksperci od CGI), ale każda technologia ma swoje blaski i cienie i nie o tym jest ten tekst. Przy tej okazji trzeba wspomnieć o polskim ElevenLabs, czyli najlepszym na świecie systemie AI do generowania wypowiedzi.

Szymon Negacz, twórca Wisegroup, wyjaśnia, dlaczego rozwój AI rewolucjonizuje świat marketingu w kopiowaniu prawdziwych osób:

„Technologia kopiowania głosu i twarzy przez sztuczną inteligencję może zrewolucjonizować świat marketingu. Dzięki niej, firmy już mogą tworzyć kampanie z użyciem dowolnych osób, bez konieczności ich fizycznej obecności. Z jednej strony to otwiera drzwi do nieograniczonych możliwości kreatywnych. A z drugiej nasili debaty etyczne i prawne dotyczące praw autorskich oraz autentyczności przekazu. To ogromna szansa na wiele innowacji w świecie marketingu i jednocześnie duże zagrożenie. Z pewnością konieczne będzie wprowadzenie jasnych regulacji i standardów, żeby zapewnić odpowiedzialne wykorzystanie tej technologii”.

Code Llama od Mety i szerzej – rozwój platform No-Code

Code Llama to w dużym uproszczeniu asystent AI przeznaczony dla programistów oraz osób, które pracują nad tworzeniem aplikacji i software’u. Został stworzony przez dział AI od Mety (dawnego Facebooka) i jest próbą rzucenia rękawicy OpenAI. Opinie są – jak zwykle – mieszane, ale to, co Code Llama robi najlepiej, to weryfikacja błędów popełnionych przy pisaniu kodu. W przypadku tego punktu jedna technologia jest tylko punktem wyjścia do czegoś szerszego, czyli mocnego rozwoju narzędzi wspierających tworzenie programów i aplikacji – w tym platform No-Code, czyli narzędzi dla osób, którzy wcale nie znają języków programowania. Jakiś czas temu rozmawiałem z osobą pracującą w dużej korporacji z sektora finansowego, która pochwaliła się, że „wygenerowała” prosty program automatyzujący zarządzanie plikami tekstowymi na komputerze – pomimo że o języku Python nie miała absolutnie żadnego pojęcia.

Czy programowanie będzie demokratyczne? Analizuje Patryk Pijanowski, CEO i Co-Founder w Codejet:

„Klasyczne programowanie często napotyka wiele problemów. Powierzając zadanie programiście, stawia się go w roli osoby, która wyznacza granice tego co jest możliwe, a co nie, oraz tego jak długo trzeba będzie czekać na wdrożenie rozwiązania, zaś w obliczu długiej listy błędów często odpowie: »ale przecież u mnie działa«. W odpowiedzi na te ograniczenia coraz większą popularność zyskuje alternatywa w postaci technologii No-Code. Dzięki niej zamiast tradycyjnych linii kodu pojawiają się interaktywne bloki, które użytkownik przeciąga i upuszcza, a skomplikowane bazy danych zastąpione są przez proste tabelki, przypominające Excela. To wszystko przywraca kreatywność i kontrolę twórcom, jednocześnie redukując koszty.

Odnosząc się do słów Jensena Huanga, CEO Nvidii: »Dzięki sztucznej inteligencji, programowanie staje się intuicyjne i podobne do języka ludzkiego. To rewolucyjny moment, kiedy wkrótce każdy będzie mógł zostać programistą« wyraźnie widać nadchodzącą rewolucję. AI zacznie kreować aplikacje i strony internetowe, które będą atrakcyjne wizualnie, ale też spójne ze strategią firm, wszystko to dzięki narzędziom No-Code.

Trudno sobie wyobrazić, że już wkrótce, aby stworzyć aplikacje użytkownicy będą musieli tylko opisać swoje wymagania, np. za pomocą komend tekstowych, podobnie jak w ChatGPT, dodać kilka zdjęć, a aplikacja wygeneruje się automatycznie. Następnie będą mogli pobrać jej kod lub opublikować ją w internecie bezpośrednio z poziomu platformy No-Code.

Chociaż obecnie można już zakładać strony internetowe za pomocą narzędzi AI zintegrowanych z platformami No-Code, takimi jak Webflow, Framer czy Bubble, te technologie nie są jeszcze na tyle intuicyjne, aby mogły być obsługiwane przez osoby bez wiedzy technicznej, ponadto nie są w stanie jeszcze dobrze zrozumieć wymagań tak aby generować bardziej skomplikowane logiki takie jak całych aplikacji. W mojej opinii, No-Code i AI niedługo zaoferuje ogromne możliwości, które zmienią reguły gry w tworzeniu oprogramowania”.

Rufus od Amazona

Ogłoszony w lutym, wciąż jeszcze nie został opublikowany w wersji for all. Rufus ma być wirtualnym asystentem dla kupujących na platformie, przy czym ma oferować wszystko to, co każdy szanujący się model generatywnej AI posiada – w tym np. system rekomendacji czy porównywania produktów. Rufus, podobnie jak przed chwilą Code Llama, jest tylko punktem wyjścia do automatyzacji e-commerce zarówno po stronie użytkownika końcowego, jak i operacji biznesowych, w tym automatyzacji kampanii marketingowych i targetowania komunikatów. Na europejskim podwórku robi to np. Klarna przy współpracy z OpenAI i ich ChatemGPT. W świat AI mocno wchodzą także twórcy specjalistycznego oprogramowania biznesowego, chociażby SAP ze swoim Emarsys (narzędziem do budowy zaangażowania konsumentów). Jedno jest pewne – ta technologia, ucząc się na bieżąco, będzie stawała się jeszcze lepsza i jeszcze wydajniejsza.

Wyspecjalizowane AI oparte na GenAI

Tu szeroki temat, bo i tematów jest cała masa. W oparciu o dostępne technologie (czy to ChatGPT, Bard czy Llama) powstają dziesiątki wyspecjalizowanych produktów, poruszających dosłownie każdy aspekt życia i biznesu. Powstają też produkty samodzielne. Rozwój wyspecjalizowanej AI będzie nabierał tempa. Oto dwa ciekawe kierunki.

O wykorzystaniu AI w automatyzacji procesów rekrutacyjnych opowiada Filip Sobel, twórca Staffly:

„Gdy patrzymy na technologie, które mogą zmienić świat, warto zwrócić uwagę na te, które dotykają jednej z najważniejszych sfer naszego życia, czyli pracy. Jako założycielowi spółki technologicznej Staffly, szczególnie bliska mojemu sercu jest automatyzacja i sztuczna inteligencja w rekrutacji.

Jednym z produktów, który może zrewolucjonizować rynek pracy jest obecnie rozwijany deeptechowy wirtualny rekruter. Technologie bazujące na AI już teraz potrafią identyfikować twarze i rozpoznawać płeć, a także analizować ton głosu, aby określić emocje osoby mówiącej bez udziału w spotkaniu rekruterki czy rekrutera.

Dodatkowe funkcjonalności, takie jak m.in. sposób formułowania myśli, wybór słów oraz pewność siebie podczas swobodnej rozmowy mogą wskazywać na głęboką znajomość tematu - lub jej brak - i to dane, które także wirtualny rekruter bierze pod uwagę, »wypluwając« dokładny raport po rozmowie z kandydatem. Ostatecznie, algorytmy mogą skutecznie przypisywać aplikujących do stanowisk, które najlepiej odpowiadają ich kwalifikacjom i osobowości.

Pozostaje pytanie o kwestie prawne (w UE profilowanie kandydatów w takiej formie jest teraz zabronione) oraz realną skuteczność takiej technologii - pojawiają się czasem opinie, że AI w rekrutacji może eliminować m.in. szklany sufit czy tzw. układy, ale powinniśmy pamiętać, że tego typu narzędzia powinny pracę rekruterów wspierać, natomiast w żadnym wypadku nie zastępować”.

O możliwościach związanych z GenAI w medycynie mówi Piotr Sędzik, CEO Applover:

„Technologia, która zmieni oblicze świata, to zdecydowanie AI. Mówiąc konkretnie, będą to Generatywne Modele AI (GAI) w dziedzinie zdrowia. Modele te znacząco wpłyną na wiele aspektów dotyczących zdrowia, gdzie można wykorzystywać dane w czasie rzeczywistym. Można tu wyróżnić cztery główne aspekty: personalizacja leczenia (analiza w czasie rzeczywistym wyników badań laboratoryjnych czy danych z noszonych urządzeń medycznych); monitorowanie i wczesne wykrywanie zmian zdrowotnych (GAI mogą identyfikować nawet subtelne zmiany w zdrowiu pacjenta, co umożliwia wczesne wykrywanie chorób oraz szybsze reagowanie na nie, np., mogą monitorować zmiany w poziomach biomarkerów czy analizować wzorce zachowań pacjenta, które mogą wskazywać na potencjalne problemy zdrowotne); dynamiczne dostosowywanie terapii (mogą regulować dawki leków w zależności od zmian w parametrach fizjologicznych) czy predykcyjna analiza ryzyka. Generatywne modele AI mogą na podstawie danych pacjenta przeprowadzać predykcyjną analizę ryzyka zachorowania na konkretne choroby”.

Tesla Cybertruck

Ten samochód na liście umieszczam z pełną premedytacją, choć w innym kontekście niż wszystkie dotychczasowe produkty i usługi. Tesla Cybertruck trafił już do sprzedaży. Jednych – zachwycił. Innych – rozbawił. Zdanie autora jest inne. Tesla Cybertruck to monstrualne kuriozum. Jego funkcjonalności w większości są całkowicie pozbawione sensu, a sam pojazd pełen jest wad (w tym tak absurdalnych, jak konieczność usuwania od razu np. odchodów po ptakach albo martwych owadów – w innym przypadku na pojeździe pozostają na stałe rdzawe plamy). Pojazd jest drogi (w okolicach 400 tys. zł), na jego dostawę trzeba czekać dosłownie lata. Jego plus? Jak ocenił to jeden z recenzentów, ze względu na całkowite niedostosowanie do regulacji unijnych, nie zobaczymy go na drogach na Starym Kontynencie.

Dlaczego więc jest na liście? Tesla Cybertruck i jego sukces komercyjny (ponad 2 mln rezerwacji!) pokazują, że wiele osób jest spragnionych całkowitej futurystyki na drogach. Cybertruck udowadnia, że samochody mogą być kulturowym fenomenem, a nie tylko efektem pracy księgowych oraz osób skrupulatnie liczących emisję dwutlenku węgla, by nie narazić się na kary od Komisji Europejskiej. Wpływ Cybertrucka już widać po projektach nowych aut – i mimo że trudno wyobrazić sobie, aby nasze drogi wypełniły podobne potwory, to jego znaczenie dla branży moto będzie gigantyczne.

Nanomateriały

Na koniec produkty, których nie sposób opisać jednym słowem. Po cichu, ale systematycznie, nanomateriały przenikają do świata medycyny i przemysłu, przynosząc odpowiedź na kolejne problemy. Liczne badania pokazują, że nanomateriały pozwalają na błyskawiczne leczenie ran, a zastosowanie w bateriach pozwala na znaczące wydłużenie ich wydajności. Z nanomateriałami są jednak liczne problemy. Ich produkcja jest droga i skomplikowana, nieznane są wciąż długoterminowe konsekwencje stosowania (np. w branży medycznej ma to olbrzymie znaczenie), a w określonych scenariuszach mogą być mocno toksyczne (chociażby przy utylizacji baterii litowo-jonowych). Mimo to już dziś nanomateriały stosowane są w produktach antybakteryjnych czy likwidujących brzydkie zapachy, a już niebawem w sprzedaży mogą pojawić się ubrania chroniące przed promieniami UV (właśnie przy użyciu nanomateriałów).

Dlaczego nanomateriały będą rewolucyjne? Bo otwierają przed nami zupełnie nowe możliwości. Rozwój technologii wymusza także zmiany „hardware’u” – a to właśnie nanomateriały pozwolą na tworzenie jeszcze bardziej zaawansowanych urządzeń. 

My Company Polska wydanie 5/2024 (104)

Więcej możesz przeczytać w 5/2024 (104) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ