Żeby być aniołem, trzeba mieć charakter

Dariusz Żuk i Sebastian Kulczyk, fot, Michał Mutor
Dariusz Żuk i Sebastian Kulczyk, fot, Michał Mutor
Manta Ray vc Sebastiana Kulczyka to ponad 50 spółek z całego świata. Dariusz Żuk przez 10 lat działalności zainwestował w 200 firm. Wspólnie z „My Company Polska” zastanawiają się, czy aniołowie biznesu wyciągną ekosystem startupowy z kryzysu.

Podobno mamy kryzys. Czyli najlepszy czas na inwestowanie w startupy!

Sebastian Kulczyk: Nie tylko w startupy, od lat nic się na tym polu nie zmienia. Tradycyjnie już kryzys to czas polowania na dobre okazje.

Czyli nic, tylko kupować?

S.K.: Tak, ale z głową. Jesteśmy właśnie świadkami rynkowej weryfikacji setek projektów biznesowych, a także dokonań samych founderów, warto więc poczekać na to, które startupy wyjdą z tego prześwietlania obronną ręką. Może się okazać, że stosunkowo łatwo dotąd dostępne publiczne pieniądze nieco zepsuły i rozpieściły startupowy ekosystem, nie tylko zresztą w Polsce.

Jesteś przeciwnikiem publicznych pieniędzy?

S.K.: Jestem zwolennikiem prywatnego kapitału i żelaznych zasad jego wydawania oraz rozliczania, bo to zdecydowanie bardziej racjonalne niż np. zasady regulujące działania niektórych funduszy muszących wydać daną kwotę w ściśle określonym czasie. Kiedy analizuję spółkę, która – moim zdaniem – prezentuje nieracjonalną wycenę, to nie siadam do negocjacji, nawet jeśli wiem, że mógłbym na tym zarobić.

Czy anioły biznesu pomogą zażegnać kryzys?

S.K.: Anioły na pewno są potrzebne, ponieważ bardzo często stabilizują i podtrzymują rozwój wielu spółek. Odgrywają jednak jeszcze jedną ważną rolę - zapewniają transfer wiedzy, doświadczenia i kontaktów, co dla młodych przedsiębiorców jest bezcenne.

Skończyła się era jednorożców?

Dariusz Żuk: Zauważalny jeszcze niedawno pęd ku unicornom był rynkową aberracją. Trzeba jednocześnie pamiętać, że każdy rynek zazwyczaj równa do IPO w Stanach Zjednoczonych, więc wysokie wyceny były do pewnego stopnia pożądane – w końcu trzeba patrzeć na najlepszych. Jeszcze kilka lat temu uczestniczyliśmy w rundach zamykających się w 24 godzinach – founderzy mieli do wyboru wielu inwestorów, więc dosłownie przebierali w ofertach. Teraz takich sytuacji już prawie nie ma.

S.K.: Jeszcze nie tak dawno każdy aspirujący do najlepszych inwestor chciał mieć w swoim portfolio jednorożca, ale dziś rynek jest już w nieco innym miejscu. Jeśli przeanalizujecie portfele najskuteczniejszych obecnie funduszy, to dostrzeżecie, iż topnieje grupa takich, w których wyniki „ciągnie” jedna nadzwyczajna spółka. Gwałtownie rosnące startupy stanowią coraz mniejszy procent portfeli, co nie zmienia faktu, że historie miliardowych wycen firm nadal rozpalają wyobraźnię.

Wydaje nam się, że sami founderzy mocno wpływają na zmianę mentalności – startupy znacznie chętniej deklarują, że nie interesuje ich status unicorna, chcą po prostu robić swoje i dowozić wyniki.

S.K.: Oczywiście, bo cały rynek szybko się profesjonalizuje. Startupy mają coraz lepszy dostęp do światowego know-how, klientów oraz niezależnej weryfikacji swoich modeli biznesowych. Dojrzewają tym samym przedsiębiorcy, którzy nie popełniają już błędów nowicjuszy. Na dobre wracają stare, sprawdzone metody analizy ekonomicznej, budowania biznesu na wiarygodnych założeniach.

Jak wy definiujecie swoją rolę w tym zmieniającym się otoczeniu?

S.K.: Jestem przede wszystkim inwestorem, który zawsze wspiera spółki w zakresie, jakiego ode mnie oczekują. Nie narzucam się, ale służę radą: zarówno w kwestiach organizacyjnych czy prawnych, jak i otwierania drzwi do kolejnych inwestorów. Projektem, z którego jestem bardzo dumny, jest InCredibles, czyli program mentoringowy dla startupów, którego celem jest promowanie najlepszych zasad przedsiębiorczości. Muszę jednocześnie zaznaczyć, że według innych zasad dobieram spółki do portfela Manta Ray vc, a inny klucz decyduje o włączeniu młodych przedsiębiorców do rodziny InCredibles.

Jakie to klucze?

S.K.: Chodzi przede wszystkim o etap rozwoju startupów, a także obszar, w jakim działają. W Manta Ray jest to dość dokładnie zawężone do kilku obszarów, z kolei InCredibles dedykujemy przedsiębiorcom na początku drogi i zapraszamy do współpracy wszystkich, niezależnie od branży.

Tam, gdzie inwestuję, ważna jest też tzw. chemia, jaka pojawia się w relacjach z founderem. Oczywiście nie ze wszystkimi startupami utrzymuję bardzo bliskie, koleżeńskie relacje, natomiast z każdym przedsiębiorcą osobiście rozmawiam przed podjęciem decyzji o ewentualnej inwestycji, więc jestem w stanie zrozumieć, czy podobnie postrzegamy biznes, zasady współpracy, normy etyczne.

Zdarzyło ci się, że widziałeś świetną spółkę,...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 1/2024 (100)

Więcej możesz przeczytać w 1/2024 (100) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ