Personit – Gamechanger w tworzeniu aplikacji dla startupów
Personit / Fot. materiały prasoweNarzędzia no-code i low-code umożliwiają szybsze i tańsze tworzenie aplikacji. Dzięki nim osoby bez doświadczenia w programowaniu mogą tworzyć funkcjonalne aplikacje, co otwiera nowe możliwości dla firm i indywidualnych użytkowników. Personit to młoda agencja, która przygotowuje w ten sposób aplikacje czy serwisy dla startupów. Pozwala to zaoszczędzić ogromne kwoty przeznaczane na tworzenie technologii przez tradycyjny softwarehousy. Za sukcesem firmy stoją Michał Sukiennik i Paweł Płowiec.
Z cmentarza do startupu
Michał Sukiennik, rocznik 1989, już od pierwszych lat życia jest wychowywany w duchu przedsiębiorczości. Jego ojciec prowadzi własny zakład krawiecki, który w szczytowym momencie zatrudnia 300 osób. - Tata pokazał mi całe spektrum funkcjonowania w świecie biznesu. Z jednej strony jak osiągnąć sukces i co do niego jest potrzebne, a z drugiej, jak wielkim ryzykiem obarczony jest właściciel firmy. Bo zakład nie przetrwał kryzysu branży szwalniczej – opowiada Michał.
Po zamknięciu przedsiębiorstwa mama Michała z funkcji współprowadzącej firmy wraca do zawodu pielęgniarki m.in. na oddziale onkologii dziecięcej. - Od zawsze była dla mnie wzorem. Sama ciągnęła nasz dom z trójką dzieci. A ja, przyznam, nie byłem najgrzeczniejszy. Trochę dokazywałem. Wszystko osiągnęła sama i wychowała nas na porządnych ludzi – deklaruje Sukiennik.
Od mamy Michał uczy się podstawowej zasady. Sukces osiągają ci, którzy ciężko pracują, nawet w chwilach kiedy im się nie chce. - Jesteś załamany? Zajechany? Ale idziesz do przodu. Przełamanie niemocy to podstawa kreatywności i pierwszy krok do dobrych pomysłów – mówi dziś founder Personit.
Wczesna młodość Michała dzieli się na dwa etapy: okres prosperity za czasów świetności firmy krawieckiej i ten trudniejszy, kiedy finansowo bywało krucho. Szybko uczy się, że sam musi o siebie zadbać. Pierwsze pieniądze zarabia jeszcze w gimnazjum, sprzedając pączki w tłusty czwartek oraz kwiaty na Dzień Kobiet. Dobrze mu idzie. Za dochód z tej drugiej działalności kupuje mamie pralkę, a sobie konsolę do gry. Gaming to jego alternatywny świat. Ma wielką słabość do GameBoyów, do dziś kolekcjonuje konsole Nintendo. Jak niemal każdy grający nastolatek interesuje się tym, na czym gra. W tym miejscu zaczyna się technologiczny rozwój Michała. Jednak nie idzie w tym kierunku, gdy dorośnie. Na studia wybiera prawo na UKSW. Po zajęciach pracuje – nie ma innej opcji, żeby utrzymać się w Warszawie. Niczym Irena Kwiatkowska w „Czterdziestolatku” żadnej pracy się nie boi. Zaczyna klasycznie: od gastro. Stara się jednak dorobić także w innych branżach. Jest animatorem dla dzieci, iluzjonistą, wodzirejem, a gdy wymaga tego zlecenie - nawet piratem czarodziejem. Układa kostkę (płatne od metra), zatrudnia się przy budowie wiaduktu przy Galerii Mokotów, pracuje przy taśmie w fabryce jogurtów Dannone.
W końcu zdaje sobie sprawę, że bez praktyk w zawodzie nie zajdzie daleko. Wyjeżdża więc...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 8/2024 (107) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.