Magia technologii

Clarke pisał, że wysoko rozwinięta technologia jest nieodróżnialna od magii. Rzeczywiście, obserwując kolejne wystąpienia Elona Muska czy Sama Altmana, trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia ze współczesnymi czarodziejami.

Weźmy chociażby niedawną prezentację OpenAI, podczas której pokazano światu kolejną odsłonę ChatGPT. Odrzućmy na chwilę ocenę moralną działań, widoczny gołym okiem cynizm (pragmatyzm?) czy kontrowersje wywołane chociażby głosem (haha, śmieszny inside joke...) Scarlett Johansson – wszak historia pokazuje, że czarodzieje to nie zawsze „ci dobrzy”. Skupiając się na odbiorze wyłącznie możliwości technologii, model GPT-4o zrobił oszałamiające wrażenie. Literka „o” oznacza omni i jak tłumaczą przedstawiciele OpenAI, to ważny krok w kierunku rozwoju naturalnej komunikacji pomiędzy człowiekiem a komputerem. W dużym uproszczeniu: rozwinięty model potrafi analizować zarówno tekst czy obraz, jak i pliki dźwiękowe oraz jednocześnie potrafi generować własne odpowiedzi. Zgodnie z badaniami OpenAI w przypadku plików audio (czyli nowości w ofercie OpenAI) czas reakcji AI wynosi średnio 320 milisekund - podobnie jak w przypadku czasu reakcji ludzi. Magia?

O miano pierwszego czarodzieja nowych technologii zawzięcie rywalizuje oczywiście Elon Musk. Założyciel Tesli co chwilę dzieli się wizjonerskimi pomysłami lub chwali przełomowymi momentami w dotychczasowych działaniach. Wydaje się, iż jego aktualnym oczkiem w głowie – oczywiście poza eksploracją kosmosu, o czym przekonuje od dawna – stał się projekt Neuralink, który w przyszłości ma umożliwić ludziom kontrolowanie komputerów za pomocą myśli. U pierwszego pacjenta, któremu wszczepiono do mózgu specjalny implant – jak poinformowała firma – wystąpił „nieoczekiwany problem” (Musk uspokaja na X, że niegroźny), trwają poszukiwania kolejnych chętnych do wzięcia udziału w tym technologicznym eksperymencie.

To oczywiście przykłady rozwoju technologicznego z ostatnich miesięcy budzące być może największe zainteresowanie, tymczasem prawdziwa magia często dzieje się na uboczu. Co słychać w tych mniej głośnych – jednak równie ważnych – obszarach?

Koniec złych uroków, czyli czy robi się bezpieczniej

NIS2 – to chyba pojęcie związane z cyberbezpieczeństwem, które obecnie wzbudza najwięcej emocji. Unijna dyrektywa niebawem zostanie wdrożona w naszym kraju, nakładając tym samym na wiele sektorów nowe obowiązki. Jakie?

Dyrektywa NIS 2 wymusza na firmach konieczność implementacji strategii zarządzania ryzykiem. W praktyce oznacza to, że firma musi zabezpieczyć swoje systemy komputerowe, procesy bezpieczeństwa oraz wiedzę pracowników na tyle, by zapewnić funkcjonowanie i odpowiednio szybką reakcję w przypadku ataku hakerskiego. Co ważne, przedsiębiorstwa nie muszą podlegać pod dyrektywę bezpośrednio, lecz także pośrednio - w chwili gdy są podwykonawcą podmiotu bezpośrednio pod nią podlegającego.

Każde działanie wspierające poprawę ochrony firm może się okazać na wagę magicznego zaklęcia. W maju br. Trend Micro Incorporated przedstawiło raport, z którego wynika, że aż 79 proc. globalnych liderów ds. cyberbezpieczeństwa odczuwało presję ze strony zarządu, by bagatelizować...