Kiedy founder potrzebuje skrzydeł
Elon MuskMoje doświadczenia z aniołami biznesu? Odpowiem tak: jestem już bardzo ostrożny… – zaczyna rozmowę jeden z uznanych startupowców. – Jakiś czas temu zdecydowaliśmy się na rundę inwestycyjną przy dość sporym udziale prywatnych inwestorów. Przeraziło mnie wówczas, jak szczegółowych informacji oczekiwał ode mnie pewien anioł: wyciągał wrażliwe dane dotyczące działalności spółki czy klientów, wnikał w dosłownie każdy proces operacyjny, chciał być na każdym spotkaniu, kiedy podejmowaliśmy nawet najdrobniejsze decyzje dotyczące funkcjonowania firmy. Współpraca z nim była drogą przez mękę, wszechobecna kontrola!
Inny founder dzieli się taką historią:
– Kiedyś zdarzyło mi się, że inwestor poprosił o przygotowanie niezwykle kosztownej analizy rynkowej oraz darmowych próbek naszych produktów o wartości kilkumiesięcznych przychodów firmy. Niezmiennie mnie to dziwi, ale aniołowie biznesu zaskakująco często nie zdają sobie sprawy z wyśrubowanych budżetów w startupie, gdzie liczy się przecież każda złotówka. Słyszałem historię startupowca, który lecąc za granicę na spotkanie biznesowe, musiał wykupić dla siebie miejsce w business class tylko po to, żeby siedzieć w drodze obok swojego inwestora...
Prywatne korzyści pojawiają się w rozmowach z founderami zaskakująco często. – Jeden z aniołów próbował narzucić nam zatrudnienie na kluczowe stanowisko swojego znajomego. Sytuacja była bardzo trudna, na szczęście udało nam się obronić niezależność procesu rekrutacyjnego, zachowując jednocześnie dobre relacje z inwestorem.
– A ja akurat mam bardzo fajną historię! – odpowiada founderka, kiedy mówię jej o złych doświadczeniach innych przedsiębiorców. – Z obecnym inwestorem w mojej spółce poznaliśmy się wiele lat temu – przyjął mnie do pracy w swojej firmie. Współpraca ułożyła nam się na tyle dobrze, że niedawno stał się moim business angelem.
Relacje z aniołami – jak to zwykle bywa – są burzliwe. Często obarczamy ich winą za nasze błędy i niedopatrzenia, zdarzają się jednak sytuacje, w których wyciągając pomocną dłoń, ratują naszą firmę przed upadkiem. – Obojętnie, czy dyskutujemy o venture capital, czy o aniołach biznesu, trzeba pamiętać, że mówimy o ludziach, dlatego generalizowanie i ocena poszczególnych kategorii jako całości nigdy nie będzie miarodajna. Bazując jednak na własnych doświadczeniach oraz historiach, jakie usłyszałem od znajomych przedsiębiorców, teraz uważam, że po pierwsze fundusze inwestycyjne wygenerowały zdecydowanie więcej mrożących krew w żyłach, czasem komicznych historii, a po drugie – znacznie łatwiej nawiązać i utrzymać relacje z pojedynczym człowiekiem aniżeli z firmą – mówi Adam Weber, CEO pomelody.
Czy tego typu relacji z aniołami biznesu będzie w Polsce coraz więcej?
Przychodzi do ciebie Elon Musk…
– Aniołowie biznesu są niezwykle istotni dla startupów, zwłaszcza we wczesnej...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 1/2024 (100) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.