Historyczna transakcja w transplantologii. Prezes NanoGroup komentuje przejęcie OrganOx za 1,5 mld USD

OrganOx specjalizuje się w normotermicznej perfuzji wątroby, technologii pozwalającej na przechowywanie pobranych organów w temperaturze ciała zamiast tradycyjnego chłodzenia. Firma osiąga obecnie około 75 milionów dolarów przychodów rocznie, co oznacza, że Terumo zapłaciło głównie za potencjał przyszłego rozwoju rynku.
Ta spektakularna transakcja rzuca nowe światło na sektor transplantologii, w którym działa także polska spółka NanoGroup SA. Firma, będąca spin-offem Politechniki Warszawskiej, rozwija własną technologię perfuzji organów. W ostatnich miesiącach NanoGroup pozyskała 17 milionów złotych z emisji akcji oraz 22,8 miliona złotych grantu na rozwój swojej innowacyjnej technologii.
O tym, jak przejęcie OrganOx wpłynie na rynek transplantologii, jakie perspektywy otwiera przed polskim sektorem biotechnologicznym oraz o planach komercjalizacji własnej technologii, rozmawiamy z Przemysławem Mazurkiem, prezesem zarządu NanoGroup SA.
Aneta Zabłocka: Przejęcie OrganOx za 1,5 mld USD przez Terumo to rekordowa transakcja w branży. Jak Pan ocenia tę wycenę?
Przemysław Mazurek: Terumo nie zapłaciło takiej kwoty za obecny kształt firmy OrganOx, tylko za jej potencjał. Ta transakcja oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze Terumo bardzo wierzy w świetlaną przyszłość normotermicznej perfuzji organów (NMP – Normothermic Machine Perfusion). Po drugie rynek urządzeń do NMP jest wart miliardy. Pamiętajmy, że obecnie OrganOx to jest po prostu urządzenie do normotermicznej perfuzji wątroby. To historyczna transakcja w branży i wyraźny sygnał, że sektor transplantologii będzie się dynamicznie zmieniał.
Terumo inwestując tak znaczącą kwotę w zakup spółki, zapewne zainwestuje również ogromne środki w wypromowanie tego urządzenia. A zatem można się spodziewać, że w niedługiej przyszłości zmieni się standard przechowywania pobranej wątroby z przechowywania na lodzie na ciepłą perfuzję z użyciem preparatu krwi. Czyli ze spowalniania metabolizmu lub inaczej spowalniania procesów obumierania na regenerowanie pobranego organu.
Nasze urządzenie – Recovery Box – również może pracować w oparciu o preparat krwi, ale my realizujemy już kolejny krok: chcemy zastąpić krew jej syntetycznym odpowiednikiem. Naszym celem jest pchnięcie tej rewolucji jeszcze dalej. W pewnym sensie Terumo utoruje nam drogę, ponieważ rozpowszechni NMP i uczyni z niej standard. Proszę pamiętać, że zrobi to na rynku wątroby. Dzięki temu, gdy my wejdziemy na rynek z naszym urządzeniem do normotermicznej perfuzji nerki, nikt nie będzie już kwestionował sensu stosowania NMP.
Jakie konkretne korzyści – zarówno medyczne, jak i ekonomiczne – daje eliminacja potrzeby używania krwi w procesie perfuzji?
W przeciwieństwie do rozwiązań bazujących na krwi, NanOX 4 Kidney nie zawiera leukocytów, ani patogenów, co zwiększa bezpieczeństwo. Zastosowane nanorespirocyty są kilkadziesiąt razy mniejsze od erytrocytów i doskonale transportują gazy oddechowe. W efekcie możemy liczyć na lepsze utlenowanie narządu, zwłaszcza w obrębie naczyń włosowatych. A to może mieć znaczenie w przypadku regenerowania organów po niedokrwieniu.
Ta będąca w procesie patentowania innowacja, całkowicie eliminuje konieczność użycia krwi, co znacząco upraszcza logistykę. Perfuzat NanOX 4 Kidney nie wymaga doboru grupy krwi i jest niezależny od okresowych jej niedoborów. Nie wymaga również procedury pobierania krwi z banku. Charakteryzuje się dłuższym okresem przydatności i prostszymi warunkami przechowywania. Może stać się standardowym elementem wyposażenia szpitali. Wierzymy, że wszystkie te zalety pozwolą upowszechnić stosowanie NMP i realnie zrewolucjonizować transplantologię.
Podpisaliście umowy na łączną kwotę 17 mln zł w ramach nowej emisji akcji. Na jak długi okres rozwoju te środki wystarczą?
Pozyskana kwota 17 mln PLN uzupełniana jest przez grant na rozwój płynu w kwocie 22,8 mln PLN, jaki pozyskaliśmy w tym roku – umowa została podpisana w sierpniu. Te środki zabezpieczają realizację projektu aż do etapu certyfikacji – urządzenia pod koniec 2026 roku oraz płynu w 2029 roku. Badania kliniczne dla płynu są istotnie tańsze niż w przypadku produktów leczniczych.
Przypomnijmy, że zarówno urządzenie, jak i płyn NanOX będą miały formalnie status wyrobów medycznych, ponieważ pozostają poza organizmem człowieka, co znacząco obniża wymagania regulacyjne w tym zakresie. Należy jednak pamiętać, że modelem biznesowym i intencją NanoGroup jest pozyskanie partnera biznesowego jeszcze przed zakończeniem badań klinicznych. W tym kontekście, stabilne finansowanie jakie obecnie mamy, pozwala prowadzić rozmowy rozsądnie i rozważnie, maksymalizując zwrot dla inwestorów – a potencjał na to jak widać jest ogromny.
Czy przejęcie OrganOx przez Terumo oznacza, że wielkie koncerny farmaceutyczne preferują akwizycje gotowych rozwiązań zamiast własnych programów R&D? Gdyby do NanoGroup zgłosił się dziś potencjalny nabywca – na jakim etapie rozwoju spółka byłaby otwarta na takie rozmowy?
Tak właśnie działa ten rynek – wielkie koncerny zapewniają zdolności wdrożeniowe i komercjalizacyjne, natomiast R&D odbywa się w dużej mierze w mniejszych firmach, działających na styku nauki i biznesu, które muszą być zdecydowanie bardziej „zwinne”, niż wielcy gracze. Duże firmy nieustannie monitorują rynek i równolegle prowadzą rozmowy z setkami podmiotów na temat współpracy praktycznie we wszystkich obszarach medycyny.
Tym co wyróżnia transakcję OrganOX-Terumo jest jej bezwarunkowy charakter. Niemal zawsze duże podmioty kupujące dopiero potencjał przyszłych przychodów decydują się na zmniejszenie swojego ryzyka poprzez uzależnienie wartości transakcji od realizacji kolejnych kroków milowych przez przejmowany podmiot. W tym przypadku nie ma o tym mowy – całe ryzyko bierze na siebie Terumo. To niespotykanie silny sygnał wiary w rynek transplantologiczny, i najprawdopodobniej też dowód na to, że rewolucyjna zmiana, o której mówimy – normotermia – jest blisko.
Jak wspomniałem wcześniej, mamy obecnie komfort w zakresie finansowania, więc jak pojawi się konkretna oferta – bo oczywiście rozmowy prowadzimy już teraz – rozważymy ją pod kątem maksymalizacji zwrotu z inwestycji. Wydaje się, że posiadając technologię zarówno bardziej przełomową, jak i komplementarną wobec OrganOx, możemy liczyć na szerokie grono odbiorców zainteresowanych jej zastosowaniem.
W Polsce, podobnie jak w innych krajach, istnieje znaczny niedobór dawców narządów. O ile procent technologia NanOX może zwiększyć liczbę wykorzystywanych narządów, szczególnie tych "marginalnych", wcześniej odrzucanych?
Polska ma potencjał, aby co najmniej podwoić liczbę przeprowadzanych transplantacji. W naszym kraju to nie liczba dawców jest problemem, a odsetek wykorzystywanych organów. Dzieje się tak zarówno z powodu procedur, jak i niewykorzystywania właśnie technologii NMP.
Dzięki tej technologii możemy regenerować pobrane organy jeszcze poza organizmem biorcy, co sprawia, że narządy wcześniej odrzucane, ze względu na wiek dawcy lub jego stan zdrowia, mogą zostać wykorzystane. Organ poddawany NMP pracuje niemal tak jakby był w organizmie, dlatego można go znacznie bardziej wiarygodnie ocenić niż taki leżący na lodzie. Badania kliniczne pokazały, że NMP pozwala skutecznie wykorzystać blisko 70% procent wcześniej odrzucanych narządów. Najważniejszym jednak czynnikiem jest nie pobieranie w Polsce narządów od osób zmarłych w wyniku zatrzymania krążenia (jedyni dawcy to żyjący krewni w przypadku nerki lub osoby zmarłe w wyniku śmierci mózgowej). I tu z pomocą przychodzi również NMP.
„Hodowanie" organów to coraz częściej omawiana perspektywa. Czy według pana to realna alternatywa dla transplantacji w najbliższych dekadach, czy nadal powinniśmy skupiać się na optymalizacji wykorzystania dostępnych narządów?
Badania rzeczywiście trwają w wielu kierunkach, jednak każdy kto pracował w tej branży wie, że sukces w laboratorium to jedno, a skuteczne wdrożenie w procedurze ratowania życia to drugie. Myślę, że jesteśmy jeszcze dekady od powszechnego stosowania drukowanych organów.
Zdecydowanie powinniśmy tu i teraz skupić się na polepszeniu odsetka wykorzystywanych narządów. To jest sprawdzona droga, której podstawy mają zbadaną skuteczność i wdrożone procedury we wszystkich krajach świata, i też tutaj można najszybciej osiągnąć korzystną zmianę.
NanoGroup to spin-off Politechniki Warszawskiej. Jak ocenia pan potencjał polskiej nauki w konkurowaniu z globalnymi ośrodkami badawczymi w tak zaawansowanej dziedzinie jak biotechnologia?
Mamy świetnych naukowców rozsianych po firmach biotechnologicznych na całym świecie. Jest ich naprawdę wielu. Co świadczy o wysokim poziomie polskiej nauki. Znacznie gorzej wypadamy w zakresie ilości i skali firm biotechnologicznych, ale to dlatego, że ten sektor u nas jest relatywnie młody. Jedną z głównych barier rozwoju jest finansowanie startupów biotechnologicznych. Młode firmy są zbyt małe aby pozyskać pieniądze od dużych funduszy, a z kolei mniejsi inwestorzy nie mają kompetencji aby merytorycznie ocenić startup biotechnologiczny.
Brak jest specjalistycznych funduszy VC specjalizujących się w biotechnologii. Dlatego NanoGroup ma misję, aby rozwijać polską biotechnologię poprzez umożliwienie małym firmom pozyskiwanie pieniędzy od dużych funduszy. W tym celu chcemy przyłączać do naszej grupy obiecujące młode firmy biotechnologiczne. Głęboko wierzę, że w Polsce mamy potencjał na znacznie istotniejszy rozwój biotechnologii jako branży przyszłości. Nie chcemy przecież wiecznie montować rowerów.
Politechnika Warszawska ma silną pozycję w nanotechnologii, ale biotechnologia to także regulacje FDA, EMA, certyfikacje ISO. Jak NanoGroup radzi sobie z tym aspektem i czy współpraca z zagranicznymi partnerami jest konieczna dla globalnej ekspansji?
Jesteśmy świadomi, że konkurencja z globalnymi ośrodkami badawczymi w biotechnologii wymaga nie tylko silnego zaplecza naukowego, ale także doskonałego zarządzania w zakresie regulacji. Na szczęście Polska jest istotnym ośrodkiem innowacji w zakresie urządzeń medycznych, a drogą którą idziemy przeszło już kilka polskich firm. Nasz wiceprezes, Piotr Mierzejewski, jest ekspertem w dziedzinie wprowadzania leków na rynek. Aktualnie przygotowujemy dokumentację niezbędną do rozpoczęcia procesu certyfikacji, a samą certyfikację mamy nadzieję przeprowadzić również z polską firmą certyfikującą. Nie mamy w tym zakresie kompleksów.
Współpraca z zagranicznymi partnerami jest niezbędna w globalnej ekspansji. Nie będziemy natomiast dla jednego urządzenia budować globalnej sieci dystrybucji i serwisu.
Patrząc na globalny rynek – gdzie OrganOx osiąga 75 milionów dolarów przychodów rocznie – jakie są realistyczne prognozy komercjalizacji dla NanOX? Kiedy spółka może liczyć na pierwsze przychody z tego projektu?
Chcemy sprzedać technologię, wtedy gdy będzie na tyle dojrzała, aby uzyskać jak najlepszą cenę. Być może stanie się to już na etapie uzyskania certyfikacji Recovery Box i badań klinicznych płynu NanOX 4 Kidney, a być może będziemy musieli pokazać adopcję rynkową w pierwszych szpitalach. Mamy nadzieję na uzyskanie certyfikacji Recovery Box, najprawdopodobniej pod koniec 2026 roku, a badania kliniczne płynu zakończyć w 2028 roku.
Z oczywistych względów niewskazane jest podawanie jakichkolwiek konkretnych kwot – nawet w przybliżeniu. Mogłoby to osłabić naszą pozycję negocjacyjną w przyszłości, a w relacjach z inwestorami niepotrzebnie rozbudzać nadmierne oczekiwania.