Hiperkapitalizm okazał się niesłychanie kryzysowy
Andrzej LedderW swojej książce „Prześniona rewolucja” robi pan psychoanalizę polskiemu społeczeństwu. I twierdzi, że jako zbiorowość wyparliśmy swoje ludowe korzenie. Mocno upraszczając – wszystkim nam się wydaje, że się wywodzimy ze szlachty, a zubożeliśmy tylko dlatego, że któryś z naszych przodków przegrał majątek w karty. Ciągle tkwimy w tym wyparciu?
Generalnie tak, choć jestem przekonany, że dokonuje się w tej kwestii ważny zwrot. Od jakiegoś czasu bardzo dowartościowujemy naszą ludową tradycję. Co najmniej część z nas.
Zaczytując się w „Chłopkach” Joanny Kuciel-Frydryszak albo śmiejąc się z serialu Netflixa „1670”, w którym dobrzy są chłopi, a zła szlachta?
To jest nowe zjawisko, w dodatku, moim zdaniem, zmiana jest nieodwracalna. Owszem, wcześniej śmialiśmy się z Zagłoby, jednak jego groteskowość była elementem wspaniałej Sienkiewiczowskiej opowieści o szlacheckiej tradycji, wobec której nasza kultura przyjmowała postawę klęczącą. To, że teraz z tej tradycji możemy już kpić.
Pisząc „Prześnioną rewolucję”, pan tę zmianę zapoczątkował.
Aż tak to nie, należę przecież do dużej konstelacji autorów tego nurtu. Przede mną był np. Jan Sowa i jego „Fantomowe ciało króla”, potem był Adam Leszczyński, Kacper Pobłocki i wiele innych autorów i autorek. Wspomniane przez pana „Chłopki” są o tyle ciekawe, że pokazują, że w indywidualnej chłopskiej genealogii tkwi nasza genealogia społeczna.
Przy okazji zaprowadzając nurt ludowej historii Polski – nomen omen – pod strzechy.
Wielką siłą tej książki jest połączenie nurtu ludowego z kobiecym, co bardzo rozszerza to nasze nowe imaginarium.
Czy to znaczy, że uzyskaliśmy wgląd w naszą zepchniętą do nieświadomości ludowość?
Wydaje mi się, że jest on nadal niewystarczający. Ludowa historia powinna być punktem wyjścia do znacznie większej epopei emancypacyjnej, która opowie o naszej drodze od zniesienia poddaństwa do momentu ukształtowania się współczesnego społeczeństwa, w którym żyjemy. Byłyby to dzieje ogromnej rewolucji, o której niewiele wiemy. Znalazłem niedawno omówienie badań porównawczych szkieletów Afroamerykanów z połowy XIX w. i chłopów z Europy Wschodniej, głównie z terenów Rzeczypospolitej. Okazało się, że poziom niedożywienia i chorób był u nas wtedy większy niż u niewolników pracujących na plantacji amerykańskiego Południa! Taki był punkt wyjścia. Potem zaś kolejne etapy: walka o ziemię w pierwszych pokoleniach po uwłaszczeniu, industrializacja w Kongresówce, tworzenie się politycznych ruchów masowych, budzenie się świadomości klasowej i narodowej w warstwach ludowych… To wszystko znane jest – mniej lub bardziej – zawodowym historykom, ale zupełnie nie funkcjonuje w powszechnej świadomości polskiego społeczeństwa.
Bo ta opowieść emancypacyjna jest dla nas trudna. Ciężko przyznać, że awans społeczny najpierw załatwili...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 3/2024 (102) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.