GIGerzy. Świadomie zrezygnowali z etatu, wybierając elastyczność. Czy to nowy trend?
GIGeconomy to nowy trend na całym świecie, fot. ShutterstockGIGer – freelancer, osoba pracująca tymczasowo, osoba zatrudniona lub niezależny kontraktor. To człowiek, który preferuje elastyczny model współpracy, wykonywanej często dla kilku firm równocześnie, w zależności od potrzeb i wymagań.
Wielka Rezygnacja, presja inflacyjna i rosnąca liczba nieobsadzonych wakatów w branżach specjalistycznych to tylko wybrane czynniki, które zmieniają krajobraz polskiego rynku pracy. Pracownicy stają się coraz bardziej wymagający – zależy im na tym, aby pracować na własnych zasadach. Ten wymóg pokrywa się w dużej mierze z istotą GIGekonomii.
Szukasz pomysłu na biznes?
GIGekonomia w liczbach
Statystyczny polski GIGer ma od 25 do 44 lat, mieszka w dużym mieście (pow. 100 tys. mieszkańców) i specjalizuje się w zarządzaniu, konsultingu, informatyce lub finansach i rachunkowości. Warto zaznaczyć, że GIGekonomia przyciąga zarówno kobiety, jak i mężczyzn.
Jeden na trzech GIGerów miesięcznie prowadzi od 2 do 3 projektów dla różnych podmiotów – najczęściej firm w Polsce. Co istotne, taka współpraca może odbywać się hybrydowo lub zdalnie. Tylko co dziesiąty badany deklaruje, że świadczy usługi w biurze danej firmy, co pokazuje, jak istotna jest swoboda działania z dowolnego miejsca.
Szacuje się, że w 2025 roku GIGerzy stanowić będą 15% pracowników w skali całego globu. W Polsce, która w niektórych światowych indeksach traktowana jest jako rynek wysokorozwinięty, trend ten rośnie nieco szybciej. U nas za trzy lata GIGerem będzie już co piąty pracownik. Z kolei już w przyszłym roku wartość globalnego rynku GIGekonomii może wynieść nawet 455 mld USD. Wszystko to przy założeniu corocznego tempa wzrostu na poziomie 17,4%. Mimo że praca na etacie zwykle kojarzona jest ze stabilnością finansową, zwłaszcza w kontekście systemu emerytalnego, tryb życia GIGera przyciąga coraz więcej osób także nad Wisłą.
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez start-up GIGLIKE oraz międzynarodową firmę doradczą EY, już dwie trzecie GIGerów sądzi, że współpraca w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej jest korzystniejsza niż zatrudnienie na etacie.
– Nasze badanie pokazuje, że sytuacja, w której wielu pracowników w Polsce przymuszanych jest do przejścia na JDG to mit. Tylko co piąta zapytana osoba, która ma własną działalność mówi, że zdecydowała się ją założyć w wyniku propozycji pracodawcy. Ponad połowa ankietowanych wskazuje natomiast, że zdecydowała się na JDG, bo przekłada się na większą elastyczność w zakresie czasu oraz miejsca pracy. Kolejne przyczyny przechodzenia na samozatrudnienie to lepsze zarobki, “bycie sobie szefem”, korzystniejsze formy opodatkowania czy możliwość zyskania różnorodnych doświadczeń zawodowych. Nasi rodzice zostali wychowani w przeświadczeniu, że będą pracowali całe życie w jednej firmie. Młodsze pokolenia już od lat nie boją się zmiany pracy, traktując to po prostu jako kolejny rozdział w życiu zawodowym. Tej elastyczności sprzyja właśnie GIGekonomia – wskazuje Tomasz Miłosz, CEO GIGLIKE.
– W korporacjach często funkcjonują tzw. awansy poziome, a na rozmowach ewaluacyjnych regularnie zadaje się pracownikowi pytanie, czy dalej chce wykonywać te same obowiązki, czy być może chciałby zmienić dział, stanowisko. Tymczasem w mniejszych, ale stabilnych firmach, często takiej mobilności brakuje, co jest wyzwaniem dla osób ambitnych i chcących się stale rozwijać. Jeśli w danym miejscu pracy jest silna rotacja, warto rozważyć, czy jedną z jej przyczyn nie jest może brak mobilności wewnętrznej – zaznacza Artur Miernik, Partner EY, Lider Praktyki Workforce Advisory w ramach People Advisory Services.
GIGekonomia ułatwia udział w rynku pracy osobom z niepełnosprawnościami, rodzicom z małymi dziećmi oraz innym grupom społecznym, które z różnych względów nie mogą się dopasować do tradycyjnych ograniczeń etatu.
Benefity na JDG? To możliwe
Pracodawcy powinni zwrócić uwagę na fakt, że 4 na 10 osób pracujących w ramach JDG wskazuje jako korzyść możliwość realizacji kilku projektów naraz, a co trzeci chwali sobie różnorodne doświadczenia zawodowe. To wskazówka dla firm, w których pracownicy często przez lata wykonują te same zadania, w efekcie czego narażeni są na wypalenie zawodowe.
JDG to jednak nie tylko same zalety. Dla 43% samozatrudnionych problemem jest brak stabilności finansowej, 36% badanych deklaruje wyzwania związane z administracją i obsługą księgową (tylko niespełna co trzeci mikroprzedsiębiorca samodzielnie prowadzi swoją księgowość) oraz brakiem benefitów „pracowniczych”. Niewiele mniejszy odsetek (33%) wskazuje na konieczność samodzielnego pozyskiwania projektów i klientów jako trudny aspekt prowadzenia własnej działalności.
Wyzwania pracy pozaetatowej można w praktyce uzupełnić benefitami analogicznymi do tych, które otrzymują pracownicy na etacie. Niemniej, skonstruowanie modelu współpracy, który będzie atrakcyjny i bezpieczny dla GIGera powinno uwzględniać także wymogi prawno-podatkowe, pozwalające władzom skarbowym tak samo klasyfikować faktyczne źródła jego dochodów.
Badanie pokazuje, że już 4 na 10 GIGerów ma zapewnione dodatkowe benefity w ramach współprac, które realizują. Chodzi m.in. o prywatną opiekę zdrowotną (52%), sprzęt (50%), kartę MultiSport lub podobną (40%), a nawet porady prawne (27%) czy szkolenia (26%).
Dziś tylko niektóre z oferowanych przez zleceniodawców świadczeń są w całości finansowane przez firmę (41%). Najpopularniejszą formułą jest dzielenie kosztów z GIGerem. Co ciekawe, benefity są na tyle pożądane wśród GIGerów, że aż co trzeci samozatrudniony wyraża gotowość samodzielnego płacenia za nie w sytuacji, w której zleceniodawca wycofałby się z ich opłacania.
– Widać wyraźnie, że istnieje zapotrzebowanie na świadczenia pozapłacowe nawet w sytuacji, gdy nie ma się szefa i pracuje się na własnych zasadach. Tymczasem na rynku wciąż brakuje oferty świadczeń dla indywidualnych działalności – dominują przede wszystkim propozycje dla większych firm, na które cenowo rzadko stać freelancerów. Dostrzegalna jest jednak pewna grupa GIGerów (ok. 10%), którzy już dziś sami finansują sobie wymienione wcześniej benefity – wskazuje Tomasz Miłosz z GIGLIKE.
Jak Polski Ład wpłynął na GIGerów?
Zmiany w polskim systemie podatkowym wpłynęły na preferencje GIGerów, jeśli chodzi o ich rozliczenia podatkowe. Jeszcze w zeszłym roku 4 na 10 z nich wybierało rozliczenie na zasadach ogólnych (skala podatkowa), a 36% sięgało po podatek liniowy. W tym roku wyraźny wzrost popularności – kosztem podatku liniowego – odnotowało rozliczanie ryczałtowe (31% vs 17% wskazań w zeszłym roku).
Jest to najprawdopodobniej spowodowane rosnącymi kosztami samozatrudnienia, w tym powiązaniem wysokości składki zdrowotnej z dochodem (skala podatkowa i podatek liniowy) oraz brakiem możliwości jej odliczenia od podatku. Rozliczanie ryczałtowe – zwłaszcza w branży IT – umożliwia skorzystanie z preferencyjnej stawki podatkowej wynoszącej 8,5% lub 12% wartości przychodu, co może okazać się znacznie korzystniejsze niż 19% podatek liniowy lub skala 17%/32% obliczana od wartości dochodu.
– GIGerzy działający w ramach współpracy B2B bardzo sprawnie poruszają się w kwestiach prawno-podatkowych. Wciąż jednak powinni zachować maksymalny poziom uważności i ostrożności podatkowej biorąc pod uwagę zarówno rozliczenia własne – wybór stawki, terminy, odliczenie kosztów, itp. - jak i modele współpracy, które realizują. Władze skarbowe, inspekcja pracy, ZUS mogą kwestionować te rodzaje współpracy, w których sposób wykonywania zleceń, nie różni się od pracy na etacie. Niezwykle ważne jest więc, by zarówno GIGerzy, jak i firmy oferujące im zlecenia zadbały o wszystkie formalne i praktyczne warunki pozwalające na bycie GIGerem z perspektywy przepisów prawa. Prawidłowo zaprojektowane schematy współpracy dają wysoką elastyczność, wartościowe zlecenia, dostęp do specjalistów oraz bezpieczeństwo podatkowe dla każdej ze stron – podsumowuje Witold Widurek, Associate Partner, zespół People Advisory Services, EY Polska.