Gdzie dwoje się rozwodzi, tam trzeci korzysta
fot. materiały prasowe„Gorz-ko!”, „gorz-ko!” – nakazuje krzyczeć weselny obyczaj, wedle którego państwo młodzi muszą się pocałować, żeby osłodzić smak wódki. Trudno się oprzeć wrażeniu, że okrzyki rozochoconych gości należałoby interpretować bardziej dosłownie. Co trzecią parę ślubną w Polsce spotka gorzki smak, ale rozwodu – wynika z danych GUS. Daje to liczbę ok. 120 tys. osób rocznie. Gdyby zebrać tych ludzi razem, zasiedliliby miasto wielkości Płocka.
Amerykanie, którzy są świetni w przeliczaniu wszystkiego na pieniądze, obliczyli wartość przemysłu rozwodowego w swoim kraju na 50 mld dol. rocznie. Nic dziwnego, że regularnie odbywają się tam tematyczne targi – wówczas „prawie jak ślubne, tylko mniej ciastek, a więcej prawników”, jak zauważyła komentatorka NBC. To w końcu dwie strony tego samego medalu, o czym najlepiej świadczy fakt, że Mariusz Trzebniak, organizator polskich targów rozwodowych, zaczynał od salonu sukien ślubnych. Jedenaście lat temu, kiedy zorganizował imprezę po raz pierwszy, jedną z atrakcji było rzucanie lotkami w portret eksmałżonki oraz „pokaz sukien rozwodowych”. Media potraktowały wówczas temat rozrywkowo, ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Od tamtej pory na salach sądowych popłynęły rzeki łez, które podlały dobrze prosperujące biznesy.
Z MAŁŻEŃSKIEGO PIEKŁA NA...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 7/2019 (46) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.