Disney chce ograniczyć współdzielenie kont. Co nie zabiło Netflixa może wykończyć Myszkę Miki

Disney+ planuje pójść tropem Netflixa.
Disney+ planuje pójść tropem Netflixa. / Fot. Octavio Jonesm, Reuters
Disney szuka oszczędzności. Chce ograniczyć nadprodukcję filmów ze świata komiksów i sięgnąć do kieszeni subskrybentów. Jakie zmiany ich czekają?

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Disney+. CEO koncernu, Bob Iger, wyznaczył jasne kierunki zmian, inspirując się strategią Netflixa, mając nadzieję na podobny sukces. Firma planuje rozpocząć ograniczenia już tego lata w wybranych krajach, z globalnym wdrożeniem zmian we wrześniu.

Disney+ notuje spadek akcji, więc wprowadza plan oszczędnościowy

Choć Disney+ zanotował wzrost liczby subskrybentów o ponad 6 milionów na początku roku, nie uchroniło to firmy przed spadkiem wartości akcji o ponad 8%.  Jak notował Bankier.pl 7 maja akcje Walt Disney Company przeżyły największy odwrót od półtora roku. Spadek notowań nastąpił po przedstawieniu kwartalnych wyników, które pomimo kilku pozytywów nie udowadniają, że sytuacja w spółce uległa zdecydowanej poprawie. Ostatnie kroki i zapowiedzi dotyczące ograniczenia współdzielenia kont mogą zatem być próbą odbudowania zaufania inwestorów i stabilizacji finansów firmy.

Przewidywania dotyczące przyszłości Disneya są mieszane. Chociaż wprowadzenie ograniczeń w współdzieleniu kont może pomóc w zwiększeniu liczby legalnych subskrypcji, to wielu obserwatorów rynku zastanawia się, czy nie spowoduje to również odpływu użytkowników. A to całkiem realna perspektywa, bo to na co mógł sobie pozwolić Netflix - w przypadku Disneya nie musi się sprawdzić. Jest to nieporównywalnie mniejszy gracz od czerwonego giganta.

W przypadku realizacji obietnic subskrybenci Disney+ muszą liczyć się z dodatkowymi kosztami, jeśli korzystają z jednego konta w kilka osób (przebywając w różnych lokalizacjach).

Brzytwa dla tonącego Browaru Tenczynek: Janusz Palikot przedstawia inwestora

Pewne produkcje jako ratunek dla Disney+

W odpowiedzi na finansowe niepowodzenia ostatnich filmów, takich jak "Indiana Jones i Artefakt Przeznaczenia" czy "Mała Syrenka", Disney planuje skoncentrować się na bardziej dochodowych sequelach znanych i lubianych historii. CEO firmy Bob Iger zapowiada, że kontynuacje takie jak te z filmami "Moana" czy "W głowie się nie mieści" przyciągną zarówno widzów do kin, jak i użytkowników platformy streamingowej.

Przesyt rynku Marvelem i filmów o superbohaterach 

W kontekście ograniczeń budżetowych, Disney planuje również zmniejszyć liczbę filmów produkowanych pod szyldem Marvela. To krok mający na celu skupienie zasobów na projektach o większej pewności finansowego sukcesu. W tej kwestii Disney+ może sobie zarzucić pewną dezynwolturę w planowaniu kolejnych produkcji o superbohaterach, które nie zawsze stają się kasowymi hitami.

Rewolucja czeka nie tylko piłkę nożną

Perspektywy finansowe Disney+

Mimo trudności, firma przekazała, że Disney+ osiągnął operacyjny zysk w pierwszym kwartale roku, co stanowi znaczną poprawę w porównaniu do straty w analogicznym okresie poprzedniego roku. Optymizuje to nieco sytuację finansową całej grupy. Disney stoi przed wyzwaniem zbalansowania swoich działań w sposób, który zabezpieczy jego pozycję na rynku rozrywki, jednocześnie nie odstraszając istniejących klientów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ