Nabici w pompy ciepła. "Rachunki wynoszą nawet 5 tys. zł miesięcznie"
Pompa ciepła, fot. ShutterstockByły paragony grozy, teraz czas na rachunki za pompy ciepła: nawet 5 tys. zł miesięcznie
Różnice w rachunkach za ekologiczne ogrzewanie stają się z jednej strony powodem ironicznych żartów i memów, z drugiej poważnym problemem gospodarstw domowych.
Wielu obywateli jest zdezorientowanych, gdyż niektórzy płacą za ogrzewanie pompą ciepła zaledwie 50 złotych miesięcznie, podczas gdy inni są skazani na ruchunki opiewające na tysiące złotych. Za różnicami, według "Gazety Wyborczej" stoją nierówności w systemie energetycznym wprowadzonym przez obóz władzy w 2022 roku.
Chodzi o nowy system rozliczeń prądu generowanego przez prosumentów z instalacji fotowoltaicznych i sprzedawanego do sieci., nazywany "net-billing". System zakłada, że producenci energii sprzedają nadwyżki energii wprowadzane do sieci po cenach hurtowych, ale pobraną energię muszą płacić tak jak inni odbiorcy prądu. Wcześniej prosumenci mogli korzystać z nadmiarowej produkcji wtedy, kiedy słońce nie świeciło.
Co to oznacza w praktyce? Produkcja energii z paneli fotowoltaicznych jest najwyższa latem. Wówczas ogrzewanie nie jest potrzebne. Jednocześnie ze względu na dużą popularność instalacji fotowoltaicznych, ceny hurtowe są niezwykle niskie - zdarzają się wręcz wyłączenia ze względu na przeciążenia sieci energetycznych. Zimą produkcja energii z paneli jest niska. Oznacza to, że osoby, które postawiły na OZE, muszą płacić wówczas horrendalne rachunki.
Putin nakazuje rządowi i centralnemu bankowi kontrolować wypływ kapitału
Niekorzystna zmiana za błędy rządu
Dlaczego wprowadzono tak niekorzystną zmianę dla obywateli i planety? Z powodu błędów w polityce energetycznej i konieczności spalenia węgla zalegającego w portach i magazynach - twierdz Gazeta Wyborcza.
Przesunięcie w kierunku odnawialnych źródeł energii (OZE) oraz rosnąca popularność instalacji fotowoltaicznych spowodowały, że energetyka potrzebuje mniej węgla. Spadek zużycia prądu w okresie recesji, oszczędność obywateli, którzy dbają o niskie zużycie energii z powodu trudnej sytuacji finansowej oraz produkcja prądu z instalacji fotowoltaicznych wpłynęły na spadek potrzeb energetycznych. Tymczasem trzeba coś zrobić ze stertami "czarnego paliwa", które zamawiane przez rząd i spółki skarbu państwa w dobrej wierze, próbując zabezpieczyć Polskę na wypadek dłuższego okresu z niższymi temperaturami zimą, teraz zalega na składach.
Jak przytacza portal Money.pl łączne zapasy wynoszą już prawie 12 milionów ton, co jest najwyższym poziomem od czasów pandemii w 2021 roku. Wtedy węgiel stracił na znaczeniu, bowiem przemysł i energetyka były w trybie lockdownu, co doprowadziło do znacznego spadku zużycia węgla. Tylko część zgromadzonego węgla nadaje się do użytku w gospodarstwach domowych. Tymczasem kopalnie, z uwagi na zmniejszone zapotrzebowanie na węgiel, ograniczają produkcję.
Genesis Therapeutics pozyskuje 200 mln dolarów. Biotechnologia i AI w tle
"Kara" za ekologiczne rozwiązania energetyczne
Różnice w rachunkach za ogrzewanie w Polsce ukazują nierównowagę między tradycyjnymi a odnawialnymi źródłami energii. Wzrost zapasów węgla i ograniczony popyt na niego w obliczu zmian w produkcji energii prowadzą do skomplikowanej sytuacji. Ostateczne skutki tego zjawiska obejmują rosnące nierówności w rachunkach za ogrzewanie, które dotykają różne grupy społeczne. Dochodzi więc do kuriozalnej sytuacji, kiedy de facto gospodarstwa domowe, które zainwestowały w odnawialne źródła energii są za ekologiczne podejście "karane" finansowo w postaci wysokich rachunków za ogrzewanie z pomp ciepła.