Być jak Koenigsegg
Kuba Sieczka / Fot. materiały prasoweCzym zajmuje się HEROS Motorcycles?
Tworzymy nową markę elektrycznych motocykli typu enduro, co jest wypadkową naszego dotychczas zdobytego doświadczenia. Wcześniej w ramach koła naukowego Politechniki Wrocławskiej projektowaliśmy różnego rodzaju pojazdy elektryczne, przede wszystkim właśnie motocykle, bo to nasza największa pasja - mogę się pochwalić, że zbudowaliśmy pierwszy w historii naszego kraju wyścigowy motocykl elektryczny. Koła naukowe to współcześnie wręcz średnie firmy, wiele się dzięki działalności w nim nauczyliśmy – poznaliśmy najnowsze technologie, zderzaliśmy wiedzę i pomysły ze światem zewnętrznym, co jest kluczowe w pracy nad innowacjami.
Zdecydowaną większość części sami projektujemy i produkujemy, nie jest tak, że zlecamy produkcję innym podmiotom. Pod kątem przygotowania, organizacji oraz możliwości, nasz sprzęt i zespół świetnie wypadają w najbardziej prestiżowych międzynarodowych zawodach, absolutnie nie mamy się czego wstydzić, wręcz przeciwnie. W wielu branżach jest tak, że dążymy do tego, by działać jak na Zachodzie, tymczasem często okazuje się, iż jesteśmy w pewnych kwestiach znacznie lepsi.
Dlaczego teraz skupicie się na motocyklach do jazdy w terenie?
Poprzedni motocykl budowaliśmy dwa lata - milion złotych pochłonęło stworzenie wszystkich części – zrobiliśmy wszystko, co się dało, a ostatecznie motocykl i tak przejeżdżał zaledwie kilka okrążeń na profesjonalnym torze. Nie może być tak, że kierowca chce jeździć dalej, ale po prostu nie może, bo technologia mu na to nie pozwala.
Może inżynierowie nie dają rady.
Po prostu chociażby technologia ogniw do produkcji baterii nie jest na tyle rozwinięta, żeby w tak małym gabarycie, jakim jest motocykl, zmieścić odpowiednio wydajną, lekką baterię. Motocykle sportowe zużywają znacznie większą ilość energii niż te do jazdy w terenie, praw fizyki siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć.
W terenie tyle energii nie jest potrzebne?
Nie, gdyż człowiek fizycznie nie da rady jechać przez wiele kilometrów przeszkód z maksymalną prędkością i męczy się znacznie szybciej niż na szosie... Sama specyfika silnika elektrycznego jest wręcz stworzona do jazdy w terenie – idealny moment obrotowy, brak skrzyni biegów, można skupić się przede wszystkim na technice jazdy, a nie myśleniu o tym, czy silnik się nie „zdusi” przy długim podjeździe pod górę. Pamiętajmy, że 35 min jazdy w terenie to już naprawdę intensywny trening godny mistrzów świata. Motocykle elektryczne typu enduro czy motocross już teraz stają się lepsze niż motocykle spalinowe, notując większe osiągi, ponadto dają możliwość ściślejszej personalizacji pod kątem danego kierowcy. Chcemy dostarczać najlepszą technologię i jeśli ktoś ma nie dawać rady, by dalej jechać, to człowiek, a nie nasz pojazd.
Czyli wkrótce dojdziemy do momentu, kiedy w najważniejszych zawodach enduro będą wyłącznie motocykle elektryczne?
Sądzę, że jesteśmy bardzo blisko tej chwili, zwłaszcza że elektryki już teraz...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 7/2024 (106) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.