Jakiego foundera naprawdę szukają inwestorzy?
Kogo szukają fundusze VC? / Fot. Materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2024 (110)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Tacy ludzie nie istnieją! Nie bez przyczyny piszę o tym teraz. Przez ostatni rok z Adamem, Marcinem i Piotrem pracowałam nad koncepcją naszego funduszu VC. Zanim zajęły nas formalności, spędziliśmy godziny dyskutujący o tym, jakich startupów będziemy szukać. Właściwie od razu zgodziliśmy się, że na wczesnym etapie – gdyż takich spółek szukamy – zespół będzie najważniejszym kryterium oceny. Ale dyskusja nad tym, czym jest dobry zespół i jacy founderzy go tworzą, zajęła nam wiele godzin. A i to pewnie nie po raz ostatni.
Must have dobrego zespołu
Zacznijmy od tego, co sprowokuje nas do umówienia się na pierwszą rozmowę. Zespół składający się z co najmniej dwóch co-founderów lub co-founderek, jeden o profilu biznesowym, drugi technologicznym, zaangażowanych na 100 proc. czasu zawodowego. Czy można zainwestować w solo-foundera? Można, bo jak mówiła znajoma solo-founderka, lepiej być samemu, niż mieć wspólnika, z którym się trudno dogadać. Ale na pewno trzeba będzie nas kupić czymś innym.
Dodatkowo dobrze byłoby, żeby founder zainwestował też swoje środki w startup. Znaliście osoby na rynku z superpomysłem, szukających wyłącznie pieniędzy na start, obiecujących, że wtedy na pewno rzucą pracę i zrobią ten startup? Ile takich historii kończyło się prototypem? Bo tak naprawdę szukamy ludzi zdeterminowanych, którzy nie chcą mieć planu B.
Founder, który we wszystkim widzi biznes
To, czego na pewno NIE chcemy to founder, który ma nie tylko plan B... ale również C i D itd. Poza startupem robi inne projekty „na boku” albo ma 17 pomysłów na dodatkowe usługi związane z podstawowym produktem. Zamiast budować skalowalną platformę, zaczyna sprzedawać dodatkowe rozwiązania potrzebne na rynku. Zarabia, ma przychody i jednocześnie nie ma czasu, żeby skoncentrować się na tym, w co fundusz zainwestował. „Jak tylko zbierzemy rundę, to przestaniemy świadczyć usługi i skupimy się na SaaSie” - ile razy to słyszeliśmy!
Founder musi rozumieć, że zebranie rundy oznacza pracę z inwestorem, finansowanie VC ma to wpisane w definicję, dlatego podczas spotkań z founderami zawsze zwracamy uwagę na to, jak reagują na feedback. Reakcje bywają różne. Zdarza się, że po kilku miesiącach founder wraca z prezentacją, w której uwzględnia nasze uwagi, jednak poza poprawieniem slajdów, wciąż nie jest gotów bronić swojego biznesu. To doskonały moment, by pokazać, że ma solidną wiedzę, twarde dane i jest przygotowany do obrony swoich założeń. Zdarzają się też tacy, którzy ignorują feedback i szukają wsparcia w innych funduszach.
Czym dla foundera jest… stickiness
Jest jeszcze inna cecha, którą podpowiedział mi jeden ze wspólników, a wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Opisuje to angielskie słowo stickiness, czyli umiejętności przyciągania zainteresowania i szerzenia misji oraz wizji startupu wśród innych. To ta cecha sprawia, że ludzie chcą pracować w danym zespole, inwestorzy sami pytają o pitch deck, a klienci zapisują się na listę oczekujących na produkt. Niekoniecznie chodzi o medialne działania czy okładkę w biznesowym czasopiśmie.
Przychodzi mi do głowy długa lista founderów i founderek, którzy nie znikali z mediów, ale nie zbudowali dużego i dochodowego biznesu. Jednak kiedy chodzi o współpracę z czołowymi specjalistami do pracy czy inwestycji, dar przekonywania może być decydującym argumentem. Stickiness dotyczy też umiejętności podtrzymywania ognia w zespole. Founder potrafiący skutecznie prowadzić zespół i przekonywać innych do swojej wizji, ma większe szanse na utrzymanie ludzi przy sobie podczas trudnych momentów zwanych „doliną śmierci”.
Czy zastosowanie się do tych sugestii umożliwi sukces? Na pewno nie, gdyż na niego składa się wiele czynników, ale może komuś pomoże w umówieniu pierwszej rozmowy z inwestorem.
Więcej możesz przeczytać w 11/2024 (110) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.