Wzór na szczęście. Kilka pomysłów na czerwcowy odpoczynek
Fern Dom Mazurskiz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2023 (93)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
I film stworzył baletki
Do łask wróciły baleriny – eleganckie i wygodne, zgrabne, kobiece buty – które można łączyć niemal ze wszystkim! Pasują do dżinsów i T-shirtu, garnituru, codziennej lub bardziej formalnej sukienki. Wybór modeli jest imponujący! Fasony z miękkiej skóry w odcieniach beżu i pastelowego różu jak zawsze mają się dobrze, ale w trendach są także nasycone odcienie limonki, zieleni, fuksji czy indygo. Na pokazie Tod’s, obok skórzanej klasyki, zachwycały baletki z satynowego jedwabiu w kolorach fioletu i neonowej żółci oraz niebieskiego z charakterystyczną dla włoskiej marki podeszwą Gommino. Marka MM6 zaproponowała pointy z rozpoznawalnym kwadratowym czubkiem w kolorze fuksji – w wersji dla pań i panów. Simone Rocha lansuje baletki z metalicznej skóry w odcieniach zieleni i miedzi lub z romantycznych kwiecistych tkanin. Baleriny trafiły do mody z teatralnej sceny w latach 40. XX w. dzięki projektantce Clare McCardell, która zakochała się w ich prostym, eleganckim fasonie. Poprosiła jednego z mistrzów scenicznych point o stworzenie wersji, którą można nosić na ulicy. Kilka lat później inna słynna projektantka obuwia – Rose Repetto – zrobiła pointy dla swojego syna baletmistrza. Jej baletki stały się popularne w zespołach baletowych na całym świecie. W 1956 r. Brigitte Bardot zamówiła u Repetto parę czerwonych baletek, które nosiła na planie filmu „I Bóg stworzył kobietę” Rogera Vadima. Wygodne i eleganckie buty trafiły do produkcji i stały się hitem także poza ekranem. Rok później Audrey Hepburn miała na sobie czarne baletki w filmie „Funny Face”. Autorytet gwiazd i urok butów zrobiły swoje. Baletki są do dziś obiektem pożądania it girls od Nowego Jorku po Warszawę!
Wzór na miarę czasów
Kto śledzi Instagram i TikToka na pewno pamięta szał na wzory tie-dye wywołany kwarantanną podczas pandemii Covid-19. Setki influencerów i gwiazd prezentowało wówczas własnoręcznie barwione T-shirty – efekt nudy spowodowanej siedzeniem w domu. Technika, jak sama nazwa wskazuje (tie – wiązać, die – farbować) polega na wiązaniu części ubrań przed włożeniem ich do barwnika. W czasie pandemii trend z mediów społecznościowych trafił na wybiegi, a projektanci nie znudzili się nim do dziś. Co więcej kreatywnie go rozwijają! W tym sezonie stawiają na stonowane kolory, które nadają deseniowi bardziej elegancki charakter. Garnitury i sukienki z kolekcji Altuzzary, sukienki boho od Ulli Johnson czy czarno-białe sukienki od Petera Do można nosić na co dzień jak i na letnie wyjście. Tego lata zamiast neonowych zawijasów dominuje bardziej powściągliwy wariant wzoru – dip-dye, zwany też ombre. Część marek (Etro, Courreges) wybrało odcienie zachodzącego słońca. Ta wersja trendu ma nawet swoją nazwę – sunset tie dye i kojarzy się z ciepłym wieczorem na plaży, gdzieś na Karaibach albo w Kalifornii. Trzeba bowiem przypomnieć, że trend na wzory tie-dye w latach 60. wylansowali hippisi na Zachodnim Wybrzeżu, którzy tę technikę barwienia podpatrzyli u emigrantów z Azji i Afroamerykanów. Deseń ma właściwości terapeutyczne. Żywe, radosne kolory niewątpliwie poprawiają nastrój. Znawcy trendów twierdzą, że powraca zawsze w trudnych momentach i niepewnych czasach. Był modny, kiedy wybuchła wojna w Wietnamie, w niepewnym momencie przełomu wieków, podczas kryzysu 2008 r. i powrócił w czasie pandemii Covid-19. Teraz pociesza nas w czasach inflacji.
Na łonie dizajnu
Fern po angielsku znaczy paproć, po niemiecku – daleko. Fern dom mazurski stoi z dala od turystycznego zgiełku, a jego taras wychodzi na bezkresną przestrzeń Puszczy Piskiej. Wokół rosną paprocie. To one zainspirowały twórców domu do wyboru koloru ścian – wszystkie mają piękny, kojący odcień jasnej zieleni. Bo Fern dom mazurski słynie nie tylko z pięknego położenia, ale także z oszałamiającego wystroju! Wnętrze – eklektyczne, trochę w stylu modern vintage – zaprojektował architekt Mateusz Baumiller. Każda najmniejsza rzecz jest tu przedmiotem dizajnerskim. – Wystrój naszego domu to miks rzeczy z różnych dekad. Jest stary, biały śląski kredens, tekowe meble z Dani, skórzane sofy B&B Italia. Wszystko tworzy estetyczną całość i nie ma tu rzeczy przypadkowych – uśmiecha się Ewa Przybylak, współwłaścicielka domu i miłośniczka dizajnu. Większość mebli to perełki vintage, starannie odrestaurowane (łatwo się pomylić, wyglądają jak nowe). Oprócz tego w domu można podziwiać projekty współczesnych polskich twórców – drewniany stół Aleksandra Oniszha, obiekty ceramiczne Malwiny Konopackiej, oryginalne łóżka zaprojektowane przez Katarzynę Jasyk, czy kilim projektu Zofii Stryjeńskiej wykonany przez markę Splot. Oko znawcy wypatrzy także ikony wzornictwa z czasów PRL: wazon Bałwanek Kazimierza Krawczyka, emaliowane talerze i ceramikę. Fern dom mazurski leży w małej osadzie, w 20 min można stąd dojechać do Mikołajek i nieco krócej trwa podróż do Mrągowa. Do najbliższego jeziora idzie się 10 min piechotą. Dom mierzy 220 mkw., ma sześć sypialni (pięć z podwójnymi łóżkami) i można go wynająć wyłącznie w całości.
Stołek jak rzeźba
Czy zwykły stołek może być salonowym lwem, meblem, który skupia uwagę? Owszem, jeśli będzie się wyróżniał formą, tworzywem czy kolorem. Taki jest stołek Nokk, projekt polskiej marki noo.ma. Sześcian wykonany ze stalowych rurek malowanych proszkowo, które trochę przypominają długie, słodkie żelki. Powodem tych skojarzeń są kolory – jagodowy mus, skórka pomarańczy i piaskowy beż. – Naszym celem było stworzenie oryginalnego stołka do użycia we wnętrzu i na zewnątrz. Takiego, który będzie funkcjonował na pograniczu produktu użytkowego i rzeźby. W projektowaniu zawsze wychodzimy od geometrii – w tym wypadku był to sześcian, który zyskał dynamiczne, obłe krawędzie. Jego kształt jest inspirowany literą n z logotypu marki noo.ma – mówi Monika Mróz, Head of Marketing w noo.ma. Stołek pasuje do wielu pomieszczeń: do salonu, łazienki, kuchni czy sypialni, sprawdzi się także na balkonie lub w ogrodzie. Co więcej przed miesiącem rodzina stołka Nokk powiększyła się o kolejne elementy – stół i ławkę! Projektanci noo.ma tworzą bowiem w duchu komplementarności. Każdy nowy produkt pasuje do istniejącej kolekcji, dzięki czemu można łączyć je w zestawy. Poznańska firma jest jedną z najszybciej rozwijających się marek wyposażenia wnętrz w Europie. Istnieje od 2017 r. i ponad 95 proc. produktów sprzedaje poza Polską. Oprócz osób prywatnych dostarczyli meble m.in. dla takich klientów jak Isabel Marant, COS, BMW, Allianz. Cóż, radosne kolory cieszą oko, a minimalistyczna stylistyka pasuje do wnętrz o różnych wystrojach. To meble, które znajdą dom wszędzie.
Więcej możesz przeczytać w 6/2023 (93) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.