Wyjść poza własną bańkę

Aleksander Dunin, Timeleft
Aleksander Dunin / Fot. materiały prasowe
Tym, co ja uwielbiam w Timeleft, jest różnorodność – dzięki aplikacji mogę poznać ludzi, których być może nigdy bym nie poznał, gdyż po prostu jest nam nie po drodze w pewnych kwestiach – wskazuje Aleksander Dunin, Lead Experience Manager w Timeleft.

Kuba Dobroszek: Czy rozwój technologii wpływa na to, że czujemy się coraz bardziej samotni?

Aleksander Dunin, Lead Experience Manager w Timeleft: Wydaje mi się, że jest ogromne zainteresowanie, nawet funduszy venture capital, rozwiązaniami, które używają technologii do łączenia ludzi w świecie rzeczywistym. Mam wrażenie, że zauważalny od niedawna wysyp takich aplikacji jak chociażby Timeleft to pewnego rodzaju reakcja autoimmunologiczna na czas, jaki spędzamy przed ekranem. Media społecznościowe sprawiają, że jesteśmy przebodźcowani informacjami, pojawia się w nich coraz więcej negatywnych emocji oraz zafałszowanego obrazu rzeczywistości.

Jak trafiłeś do Timeleft?

Przeczytałem artykuł o tym medium jeszcze w czasie pracy w Google for Startups. Projekt bardzo mnie zainteresował, pomyślałem, że fajnie byłoby przejść się na taką aranżowaną kolację i poznać ciekawych ludzi. Nie szukałem ani miłości, ani nie próbowałem odnaleźć się w nowym mieście – po prostu chciałem wyjść poza swoją bańkę. Napisałem do Maxa (Maxime Barbier, pomysłodawca projektu – red.), że chętnie pomógłbym mu z odpaleniem Timeleft w Warszawie.

Dlaczego pomyślałeś, że ten pomysł w Polsce się przyjmie?

Po pierwsze, Warszawa świetnie adaptuje różne innowacyjne pomysły, a po drugie, wydaje mi się, iż jesteśmy naprawdę innowacyjnym technologicznie krajem. No i nie wolno zapominać o stołecznej gastroscenie, która w żaden sposób nie odbiega od europejskich stolic, wręcz przeciwnie.

Był jeszcze jeden powód. Sytuacja geopolityczna sprawiła, że w naszym kraju pojawiło się mnóstwo osób z Ukrainy. Przyjechały do Polski i czuły się samotne, bo najczęściej nikogo nie znały. Timeleft mógł okazać się receptą na tę samotność.

Max od razu podchwycił twój pomysł?

Początkowo podszedł z pewnym sceptycyzmem, gdyż koncentrował się na innych rynkach – głównie Nowym Jorku i Ameryce Południowej. Ale od słowa do słowa udało się wejść z Timeleftem do Polski, co okazało się strzałem w dziesiątkę
– liczba użytkowników u nas rośnie znacznie szybciej niż w wielu innych krajach.

Czym Timeleft wyróżnia się na tle innych podobnych aplikacji, np. randkowych?

My naprawdę próbujemy wykorzystać technologię do łączenia ludzi w świecie rzeczywistym, nie chcemy moderować ich relacji online. Tinderowi nie zależy na tym, żebyś znalazł partnerkę bądź partnera, bo dla niego czas, jaki spędzasz w aplikacji, to są pieniądze. Lubię mówić o Timeleft, że to Facebook sprzed 10 lat, służący trochę do organizowania wydarzeń, na które zapraszasz znajomych. Mocno wierzę, że projekty typu Tinder czy Bumble rozpoczynały się od chęci łączenia ludzi, ale w momencie, kiedy pojawili się poważni inwestorzy – a przy tym presja wyników – priorytety zostały przestawione.

Co ważne w tym...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 2/2025 (113)

Więcej możesz przeczytać w 2/2025 (113) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie