Wehikuł czasu na Węgrzech: gospodarka centralnie sterowana?

Orban
fot. shutterstock.
Rozwiązania proponowane przez Wiktora Orbana nie przyniosły oczekiwanych efektów, a węgierska gospodarka przeżyła szok po paliwowym tąpnięciu. Mimo to prezydent nie wycofuje się z utrzymania maksymalnych cen niektórych produktów.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Półki z niektórymi produktami świecą pustkami. To nie opis z minionej epoki, tylko relacja z Budapesztu. Sklepy wprowadzają limity sprzedaży na określone dobra. Ratują się w ten sposób przed polityką maksymalnych cen, jakie rząd zdecydował się utrzymać do końca kwietnia 2023 r.

Jedno pudełko jaj na osobę

Na taki krok zdecydowała się m.in. sieć marketów Aldi. "Drodzy klienci! W celu zabezpieczenia dostępności produktów, wprowadzamy ograniczenia w liczbie towarów możliwych do zakupienia na jedną osobę" - informuje market. 

Chodzi o produkty podstawowe takie jak mąka, mleko, cukier, jaja, olej słonecznikowy czy ziemniaki. Jak wskazuje Business Insider limity to m.in. 1 litr mleka, 1 kg ziemniaków, jedno pudełko jaj. Podobne ograniczenia wprowadziły także inne sklepy.

Zamrożenie cen jest metodą, którą rządąca partia Fidesz stosuje w celu ograniczania skutków drożyzny, jaką Węgrzy odczuwają dziś najsilniej w Unii Europejskiej. Inflacja sięga już niemal 24 proc. A ostatnie wzrosty są skutkiem właśnie centralnego zarządzania cenami.

Klęska zamrożenia cen paliw

Przypomnijmy, że rząd Węgier wprowadził maksymalne ceny paliw. Dzięki temu Węgrzy mogli kupić dużo tańsze paliwo niż ich sąsiedzi z krajów członkowskich UE. Wkrótce jednak, jak to bywało w minionej epoce, zabrakło głównych produktów na stacjach benzynowych.

Fidesz zmuszony do zniesienia limitów doprowadził do sytuacji, gdy ceny paliw wzrosły z dnia na dzień nawet o 40 proc. (dla oleju napędowego). To w trybie natychmiastowym położyło się cieniem na całej gospodarce - nagła drożyzna i panika na rynku sprawiła, że Węgrzy jeszcze długo będą wspominać minione tygodnie.

Uzależnianie obywateli od państwa

Mimo klęski polityki maksymalnych cen paliw Wiktor Orban utrzymuje limity cen na inne produkty. I nic dziwnego, gdyż pensje Węgrów, przede wszystkim pracowników budżetowych są jednymi z najniższych w Unii Europejskiej. Problem w tym, że to właśnie długie lata rządów Fideszu doprowadziły do uzależnienia obywateli od rządowych decyzji finansowych.

Węgierska opozycja zwraca uwagę, że taka sytuacja to konkretny plan rządów Fideszu, na utrzymanie się u władzy. Drożyzna i desperacja niezamożnych Węgrów motywuje ich do głosowania na prawicową frakcję Orbana, która obiecuje im dodatkowe świadczenia socjalne i takie rozwiązania jak maksymalne ceny paliw. W trakcie ostatniej kampanii Fidesz prześcigał się w obietnicach socjalnego wsparcia.

Zamrożenie cen, zamrożenie wypłat

W dużej mierze pieniądze na "karmienie" wyborców miały pochodzić z Unii Europejskiej. Na Węgrów czekają pieniądze z KPO i Funduszu Spójności. Jednak Wspólnota ma dość gier węgierskiego przywódcy i konsekwentnie odcina Orbana od środków. Węgry zadeklarowały wcześniej, że przywrócą mocno wątpliwą praworządność. Maszynka ustawodawcza partii z większością konstytucyjną działa pełną parą, ale Komisja Europejska po prostu nie wierzy w zapewnienia Orbana o jego dobrych intencjach i wymaga bardziej stanowczych ruchów.

Unia zdaje sobie sprawę z korupcji na Węgrzech i uważa, że środki unijne nie są bezpieczne w kraju nad Dunajem. W związku z tym Rada UE zawiesiła wypłatę 6,3 mld euro, które miały tam trafić. Decyzja została podjęta przez ambasadorów państw członkowskich przy UE większością kwalifikowaną w ramach unijnego mechanizmu warunkowości. Powód? Węgry nie wdrożyły wystarczającej liczby reform, aby poprawić zabezpieczenia antykorupcyjne. 

Inspiracje: Pomysł na biznes offline

ZOBACZ RÓWNIEŻ