W biznesie. Luty 2024

Mieszkania
Mieszkania / Fot. Shutterstock
Jak co miesiąc, prezentujemy najważniejsze informacje ze świata biznesu.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2024 (101)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Coraz trudniej o mieszkanie

W 2024 r. nastąpi spadek podaży mieszkań w Polsce – prognozuje Polski Instytut Ekonomiczny. To efekt tego, że dwa lata temu rozpoczęliśmy budowę bardzo małej liczby lokali, bo zaledwie 200 tys. w ciągu całego roku. Był to najgorszy wynik od pięciu lat i spadek rok do roku prawie o jedną trzecią. Wprawdzie w 2023 r. zaczęliśmy budować więcej, ale pozytywne skutki tego faktu odczujemy najwcześniej dopiero za kilkanaście miesięcy. 

Dodatkowym problemem jest to, że niska podaż nałoży się na wzrastający popyt, który jest efektem kilku czynników. Między innymi programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc.”, zwiększenia realnych wynagrodzeń w II połowie roku i spadku stóp procentowych. Obecnie dużo łatwiej jest dostać kredyt niż przed rokiem. W ciągu roku liczba wniosków do banków w tej sprawie wzrosła aż o 200 proc. 

Nietrudno przewidzieć, że skutkiem tej sytuacji będzie dalszy wzrost cen na rynku mieszkaniowym. Zdaniem ekspertów problem będzie dotyczył zwłaszcza dużych miast. – Nastroje w sektorze budowlanym nadal nie są dobre. Oznacza to, że przedsiębiorcy będą bardziej skłonni do budowania nowych mieszkań, ale nie należy spodziewać się dużego ożywienia – przewiduje Tomasz Mądry z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. 

Niedobór na rynku mieszkaniowym nie jest tylko problemem Polski. Jak podaje PIE, liczba nowych pozwoleń na budowę w Niemczech i we Francji spadła o 27 proc., a w Wielkiej Brytanii liczba budowanych domów prawdopodobnie spadnie w tym roku więcej niż o jedną czwartą. Jeszcze gorzej jest w Szwecji. 

Jak niedawno mówił w wywiadzie dla „My Company Polska” dr Adam Czerniak, ekonomista i specjalista od polityki mieszkaniowej z SGH, od 2015 r. ceny mieszkań w Polsce wzrosły o 60 proc., a w niektórych miejscach nawet o ponad 100 proc. To powoduje dużą frustrację wśród Polek i Polaków. Jednak – jak mówił specjalista – istota problemu tkwi gdzie indziej – w przeciwieństwie do większości krajów zachodnich, mamy u nas dużą lukę czynszową. – To część społeczeństwa, która z jednej strony ma zbyt niskie dochody, żeby kupić, a nawet wynająć mieszkanie na rynku, a z drugiej – zarabia za dużo, by przysługiwało jej mieszkanie komunalne. Ludzie należący do tej grupy znajdują się więc w pewnego rodzaju czarnej dziurze. Ich odsetek w Polsce jest bardzo duży, wynosi prawdopodobnie 60 proc., a według niektórych wyliczeń nawet 80 proc. społeczeństwa. Niestety ten procent ostatnio znacząco wzrósł – tłumaczył dr Czerniak. Jedną z przyczyn jest malejący zasób mieszkań komunalnych. W połowie lat 90. mieliśmy ich 1,5 mln, a dziś zaledwie 800 tys. – W kolejce do mieszkania komunalnego znajduje się dziś w Polsce ok. 120 tys. osób. Muszą oni na nie czekać przez wiele lat, często nie mając pieniędzy na wynajem – wyjaśniał ekspert.

Ciągle palimy śmieciami

0,5 mln polskich gospodarstw domowych ciągle pali śmieciami. W przypadku domów jednorodzinnych wynik ten wynosi 7 proc. Dodatkowo jedna czwarta badanych deklaruje, że w ostatnim roku korzystała z paliw złej jakości, takich jak miał i pył węglowy, drewno, biomasa i śmieci. 

Wyniki nie są zachwycające, ale i tak lepsze niż w poprzednich latach. Mimo kryzysu energetycznego powoli stajemy się coraz bardziej ekologiczni. We wcześniejszych badaniach palenie paliwami niskiej jakości deklarowało 29 proc. Polaków, czyli więcej niż obecnie o 4 p.p. 

Odpadami palą najczęściej właściciele domów jednorodzinnych we wsiach i małych miasteczkach. Zwykle nie mają dostępu do ciepłej wody z sieci, centralnego ogrzewania i sieci gazowej. 

Zgodnie z oczekiwaniami, w ostatnich latach część gospodarstw domowych – pod wpływem podwyżki cen węgla – zaczęło ogrzewać domy, spalając odpady. Jednak na szczęście cztery razy więcej rodzin w tym samym czasie zrezygnowało z tej praktyki. Nie znaczy to, że mamy powody do wielkiego optymizmu. Jakiś czas temu prasa alarmowała, że w Polsce coraz więcej osób pali czyściwem. To pocięte skrawki materiałów pochodzących zwykle z przemysłu odzieżowego. Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego ostrzegał, że ta praktyka jest niebezpieczna i porównał ją do palenia oponami. 

Według szacunku Instytutu Badań Strukturalnych, w Polsce aż 1,3 mln gospodarstw domowych (a więc co dziesiąte) cierpi na ubóstwo energetyczne. To oznacza, że nie są w stanie normalnie ogrzać mieszkania ani zapewnić energii do urządzeń gospodarstwa domowego. Obok biedy przyczyną tego stanu rzeczy są zły stan domów oraz korzystanie ze starej infrastruktury grzewczej (np. kopciuchów).

Polska piernikiem stoi

Co dziewiąty piernik na świecie pochodzi z Polski. Ciastka te są naszym hitem eksportowym nie tylko w Europie, ale nawet na Bliskim Wschodzie. 

Więcej od nas pierników produkują tylko Kanada i Niemcy. W 2022 r. wyeksportowaliśmy ponad 14 t tych ciastek za ok. 44 mln euro. Kwota ta wzrosła w ciągu roku prawie o jedną czwartą! 

Nasze pierniki kupują mieszkańcy ponad 50 krajów. Najwięcej tych ciastek wysyłamy do Niemiec, które odpowiadają aż za 57 proc. naszego eksportu. Na kolejnych miejscach są Rosja, Czechy, Węgry i Słowacja. Wśród eksporterów są też kraje azjatyckie i Bliskiego Wschodu. 

Historia europejskiego piernika sięga co najmniej XV w., kiedy to w Niemczech powstał pierwszy cech jego producentów. Produkt ten uchodził wówczas za najbardziej luksusowe ciastko na rynku ze względu na to, że do jego wypieku używano niedostępnych powszechnie bakalii i przypraw korzennych (słowo „piernik” pochodzi od staropolskiego określenia „pierny”, czyli pieprzny). Z tego powodu pierniki stały się wizytówką miast hanzeatyckich, które szczyciły się bogactwem i rozległymi kontaktami na świecie. W tym gronie były m.in. Gdańsk i Toruń. Pierniki wysyłano w głąb kraju jako symbol wielkiego świata. Stąd recepturę zmodyfikowano tak, by ciastka były bardzo trwałe. 

Najstarszym polskim i jednym z najstarszych producentów pierników na świecie jest legendarny zakład cukierniczy Kopernik z Torunia. Założono go w 1763 r. W pierwszej siedzibie firmy mieści się dziś Muzeum Toruńskiego Piernika. Co ciekawe, w tym samym mieście znajduje się też druga podobna placówka – prywatne Żywe Muzeum Piernika.

"Inflacja" słowem roku

Najczęściej używanym słowem w polskich tekstach ekonomicznych w 2023 r. była „inflacja”. Polski Instytut Ekonomiczny przeanalizował pod tym względem publikacje bankowych zespołów makroekonomicznych. 

Jak wynika z analizy, obok inflacji ekonomiści najczęściej zajmowali się tematem stóp procentowych. Słowo „stopy” pod względem frekwencji uplasowało się na drugim miejscu, zaś „rynek” – na trzecim. Z dobrych wiadomości – częstotliwość słowa „odbicie” (świadczącego o lepszej koniunkturze gospodarczej) wzrosła w II  połowie 2023 r. o 68 proc. w porównaniu z jego I połową.

Czy Rosja odbuduje Ukrainę

411 mld dol. – według Banku Światowego – ma kosztować odbudowa Ukrainy. Kraje Zachodu zastanawiają się, na ile można do tego celu wykorzystać zamrożone w Unii Europejskiej oraz USA pieniądze Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej. Zwolennicy takiego rozwiązania powołują się na precedens, jakim było skonfiskowanie środków irakijskich po ataku tego kraju na Kuwejt. Tyle że Rosja to nie Irak, więc scenariusz całkowitego przejęcia rosyjskich pieniędzy wydaje się mało prawdopodobny. Kraje UE boją się m.in. tego, że w odwecie za takie działanie Kreml przejąłby pozostały w Rosji kapitał i mienie państw zachodnich. Dodatkowo na takiej operacji mogłaby ucierpieć wiarygodność strefy euro jako miejsca stabilnej lokalizacji rezerw i spowodować odpływ inwestorów. W związku z tym pojawiają się alternatywne pomysły, m.in. przejęcia i przekazania Ukrainie odsetek od rosyjskich pieniędzy, ewentualnie użycie tych środków jako gwarancji pożyczek dla Kijowa. Rzecz jasna, takie rozwiązanie zapewniłoby zaatakowanemu przez Rosję państwu znacznie mniejsze pieniądze niż w przypadku konfiskaty.

Wariacje pocztowe

2,5 mln dol. – za tyle może zostać sprzedany pierwszy na świecie list wysłany ze znaczkiem pocztowym. Dla porównania – jego nadawca dwa wieki temu zapłacił za przesyłkę zaledwie pensa. 

Historyczny list został wysłany 2 maja 1840 r. z Bedlington, mieście w północnej Anglii, do Londynu. Adresatem był William Blenkinsop Jr., 35-letni kierownik wiktoriańskiej huty żelaza w północnej Anglii. Obecnie trafił pod młotek domu aukcyjnego Sotheby’s w Nowym Jorku. To właśnie ten list zrewolucjonizował sposób opłacania przesyłek pocztowych na tyle, że z wprowadzonego wówczas systemu korzystamy do dziś. Wcześniej za list płacił odbiorca, a koszt przesyłki nie był przewidywalny, bo zależał od okoliczności jej dostarczenia. Zdarzało się, że adresat nie odbierał listu, co narażało pocztę na straty lub skomplikowany proces dochodzenia roszczeń. Wprowadzenie znaczka pocztowego zmieniło tę zasadę. 

Na pomysł, by opłatę pocztową ujednolicić, a jej dokonanie oznaczać niewielką samoprzylepną naklejką, wpadł nauczyciel i reformator społeczny sir Rowland Hill.

Więcej urlopów tacierzyńskich

Ponad pięciokrotnie wzrosła liczba polskich mężczyzn, którzy decydują się na urlop tacierzyński. To efekt unijnych regulacji. Jednak i tak ojców, którzy decydują się na opiekę nad małym dzieckiem, jest bardzo niewielu. 

Na każde sto kobiet, które były na urlopie rodzicielskim w III kwartale 2023 r. przypadało zaledwie pięciu mężczyzn. W 2022 r. relacja ta wynosiła 100 do 1. Skąd to nagłe przyspieszenie? W kwietniu w Polsce weszła w życie dyrektywa Komisji Europejskiej. Wprowadziła ona możliwość korzystania z dziewięciotygodniowego urlopu zarezerwowanego dla ojców, który – jeśli mężczyzna się na niego nie zdecyduje – nie przechodzi na matkę i przepada. Celem tej zmiany było zachęcenie ojców do tego, by w większym stopniu odciążali kobiety w rolach opiekuńczych. 

Badania pokazują, że choć mężczyźni czują się w coraz większym stopniu odpowiedzialni za opiekę nad dzieckiem, to większość obowiązków związanych z jego wychowaniem spoczywa wciąż na kobietach. Według psychologów, gdy mężczyźni zdecydują się na urlop tacierzyński, będą też bardziej zaangażowani w zadania rodzicielskie w kolejnych latach. 

Efekt nowej dyrektywy jest wyraźny, ale nie powalający. Widać to zwłaszcza w liczbach bezwzględnych. W całej Polsce przed zmianą przepisów kwartalnie decydowało się na urlop rodzicielski 1,6  tys. ojców, po zmianie – 8,4 tys. 

Zdaniem Anety Kiełczewskiej z PIE, niska częstotliwość korzystania z urlopów rodzicielskich wynika z przyczyn finansowych i kulturowych. Mężczyźni średnio zarabiają więcej niż ich partnerki, więc przy urlopie rodzicielskim odpłatnym na poziomie 70 proc. krótkookresowa strata finansowa dla rodziny będzie większa. Mimo to jest szansa na poprawę sytuacji. – Może zadziałać efekt kuli śnieżnej. Im więcej mężczyzn będzie się decydować na urlop rodzicielski, tym bardziej stanie się to społecznie znormalizowane, co wpłynie na większą akceptację i powszechność tej decyzji – ocenia specjalistka z PIE.

Wygrana miesiąca

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej

Mogła ogłosić, że Komisja Europejska odblokowała dla Polski 76 mld euro funduszy strukturalnych

Przegrany miesiąca

Prof. Adam Glapiński, prezes NBP

Zawiązała się nieformalna grupa poszkodowanych przez związaną z bankiem centralnym Szkołę Główną Mikołaja Kopernika oskarżających uczelnię m.in. o upolitycznienie rekrutacji na studia

Liczby miesiąca

Zrzeszenie europejskich think tanków AIECE opublikowało prognozy dla UE na 2024 r.:

1,1 proc. – o tyle ma wzrosnąć unijne PKB 

2,8 proc. ma wynieść inflacja 

1,0 proc. – o tyle ma wzrosnąć konsumpcja prywatna 

6,5 proc. ma wynieść stopa bezrobocia

Cytat miesiąca

Nie ma możliwości realizacji wszystkich obietnic wyborczych. Budżet nie jest z gumy, musimy być odpowiedzialni za państwo i za obywateli

Ryszard Petru, szef sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju

My Company Polska wydanie 2/2024 (101)

Więcej możesz przeczytać w 2/2024 (101) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ