Paleta z zastrzeżeniami

© Rafał Szczepaniak
© Rafał Szczepaniak 29
Wydawałoby się, że bardzo małe firmy i te, które właśnie startują, mają szeroką paletę możliwości pozyskania unijnych pieniędzy na rozruch i inwestycje. W praktyce tak dobrze nie jest. Dostęp do niedużych dotacji jest ograniczony. W przypadku kredytów i pożyczek możliwości są trochę większe.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2017 (21)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Wśród programów unijnych adresowanych do biznesu szczególną uwagę przyciągają te, w których do zdobycia jest najwięcej pieniędzy w formie dotacji. Są to głównie fundusze na projekty badawcze lub wdrożeniowe, skierowane do firm innowacyjnych lub mających zaawansowany technologicznie pomysł, który chcą rozwijać. Do wzięcia są kwoty idące w miliony złotych, a konkurencja jest bardzo ostra. W cieniu tych „olbrzymów” pozostaje wiele programów finansowanych głównie, choć nie tylko, z funduszy europejskich, a adresowanych do przedsiębiorstw małych i mikro, gdzie sumy do pozyskania są dużo mniejsze, ale za to przeznaczone na bardziej „zwyczajne” projekty, niekoniecznie innowacyjne. Z grubsza można je podzielić na dwie grupy, w zależności od formy, w jakiej są dostępne: są to dotacje oraz pożyczki i kredyty. Te pierwsze są oczywiście bardziej pożądane, bo nie trzeba ich zwracać. Przewagą pożyczek, zresztą niedrogich, jest jednak to, że można je zdobyć łatwiej i szybciej. 

Tylko dla bezrobotnych

Na założenie firmy można pozyskać w formie dotacji od 16 do 24 tys. zł, rozdzielanych przez powiatowe urzędy pracy. Dostępne są jednak tylko dla bezrobotnych, a i to nie dla wszystkich. Pieniądze na te programy pochodzą z funduszy europejskich, z Programu Operacyjnego Wiedza, Edukacja, Rozwój (PO WER) albo z regionalnego programu operacyjnego danego województwa (RPO). W zależności od tego, z którego źródła pochodzą, ich adresatami są osoby do 30. roku życia (PO WER) lub, w przypadku RPO, po trzydziestce i należące do jednej z następujących grup: kobiety, niepełnosprawni, długotrwale bezrobotni i po 50. roku życia. Do tego trzeba spełniać jeszcze szereg innych wymogów (patrz ramka obok). 

– W ramach PO WER na przyznawanie jednorazowo środków na podjęcie działalności gospodarczej w 2017 r. przeznaczono kwotę 1 967 396 zł. Zakładamy przyznanie ich 123 osobom. Z kolei w ramach RPO województwa mazowieckiego kwota przeznaczona na ten cel w 2017 r. to 1 870 487 zł, dla 117 osób – wymienia Urszula Murawska, kierowniczka działu marketingu w Urzędzie Pracy m.st. Warszawy. 

W stolicy, w przypadku obu wspomnianych programów, pierwszy nabór wniosków zakończył się na wiosnę – złożono ich 461. Jeśli okaże się, że jakieś pieniądze zostały, za kilka miesięcy będzie kolejna okazja, by się o nie ubiegać. 

Wyższą kwotę – do 21 tys. zł – mogą pozyskać bezrobotni z Krakowa, ale z funduszy tych skorzysta mniej osób. Do tych powyżej trzydziestki trafi w tym roku 80 dotacji, a 10 dopiero w roku przyszłym. Jeśli chodzi o młodych bezrobotnych, pierwszy tegoroczny nabór już się skończył. Złożono w nim ok. 100 wniosków i przyznano ponad 40 dotacji, na bardzo różnorodne projekty, w tym produkcyjne, choć, zgodnie ze strukturą zgłoszeń, przeważały usługi (np. prawnicze, projektanckie, fotograficzne, fryzjerskie, kosmetyczne czy związane z edukacją pozaszkolną) oraz sklepy internetowe. 

Pieniędzy przeznaczonych na ten cel w całym kraju nie sposób oszacować. Są one bowiem zwykle jedynie elementem szerszych projektów obejmujących również szkolenia, doradztwo, opłacanie staży itd. 

Tyle, jeśli chodzi o bezrobotnych, którzy myślą o własnym biznesie. W ofercie urzędów pracy jest też jeden interesujący instrument dla działających już przedsiębiorców, a mianowicie dotacja na wyposażenie lub doposażenie miejsca pracy dla osoby bezrobotnej. To oczywiście transakcja wiązana – firma, która chce skorzystać z tego rozwiązania, musi na stworzone miejsce przyjąć skierowaną przez UP osobę i zatrudniać ją przez dwa lata. 

Wsparcie zwrotne

Przejdźmy do pożyczek lub kredytów na start albo dla młodych firm. Pochodzą z wielu źródeł, z programów ogólnopolskich i regionalnych, a ich różnorodność zarówno jeśli chodzi o wysokość możliwej do pozyskania kwoty, jak i warunki, jakie trzeba przy tym spełnić, jest przeogromna. Niezależnie jednak od tego, skąd pochodzą pieniądze, kredytów udzielają regionalne instytucje pożyczkowe, agencje rozwoju czy lokalne fundacje. Wiele z nich w tym samym momencie dysponuje środkami z kilku różnych programów, w których obowiązują odmienne zasady. Sytuacja jest zresztą dynamiczna, bo gdy pieniądze z jednego źródła się kończą, często zaczynają się z innego. 

Jedną z głównych instytucji działających w tym obszarze, na zasadzie funduszu funduszy, jest Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). To przez niego przechodzi spora część środków trafiających następnie do regionalnych pośredników finansowych. 

Najważniejszym programem pożyczkowym skierowanym do osób chcących założyć własny biznes jest „Pierwszy biznes – Wsparcie w starcie”, stworzony trzy lata temu przez ówczesne Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej i finansowany z Funduszu Pracy. Można z niego pozyskać do ok. 80 tys. zł pożyczki (maksymalna suma to 20-krotność średniej pensji, więc zmienia się w zależności od obwieszczeń GUS). – Ten program cieszy się dużą popularnością. Od 2014 r. udzieliliśmy już ok. 3 tys. pożyczek. Są bardzo korzystnie oprocentowane, to najtańszy tego typu pieniądz na rynku – mówi Patrycja Wolińska-Bartkiewicz, dyrektor zarządzająca pionem funduszy europejskich w BGK. 

Niestety, w wielu miejscach w Polsce środki z pierwszej edycji tego programu są już na wyczerpaniu, ale wkrótce, w ciągu kilku miesięcy, ruszy kolejna pula. 

W poprzedniej perspektywie finansowej najważniejszym źródłem pieniędzy na różnego rodzaju pożyczki i kredyty dla małych firm były specjalne fundusze wyodrębnione z RPO, w tym przede wszystkim tzw. inicjatywa JEREMIE i program „Poręczenia i pożyczki dla MŚP”, realizowany w pięciu województwach w ramach PO Rozwój Polski Wschodniej. Oba te programy już się kończą. Lecz i w tym przypadku w najbliższych miesiącach wejdą na ich miejsce nowe, bazujące głównie na środkach z obecnych Regionalnych Programów Operacyjnych. 

Na razie uruchomiono pierwszy z nich – „Pomorski Fundusz Rozwoju 2020+”. Będzie nim zarządzać BGK, który podpisał już umowy na zarządzanie w 11 kolejnych województwach, a w trzech je negocjuje. Tylko województwo śląskie podpisało podobną umowę z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym. 

– Środki te będziemy rozdysponowywać poprzez pośredników finansowych, czyli takie instytucje, jak banki komercyjne i spółdzielcze, fundusze pożyczkowe, poręczeniowe, agencje rozwoju, fundacje i stowarzyszenia prowadzące działalność w zakresie wsparcia mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw. Będziemy je wybierać w przetargach – mówi Patrycja Wolińska-Bartkiewicz. 

Pierwszy taki przetarg (w województwie pomorskim) dotyczył wyboru pośredników w przypadku dwóch produktów – małej pożyczki dla startupów i pożyczki na rozwój dla większych przedsiębiorców (w kwocie do 600 tys. zł), którzy nie są w stanie uzyskać finansowania na rynku, bo np. nie mają wystarczającej historii kredytowej bądź wymaganych zabezpieczeń. 

W przypadku każdego z regionów konstrukcja instrumentów finansowych (wysokość pożyczek, wymagania, cena, grupa docelowa) będzie dostosowywana do lokalnych potrzeb. Przy czym, inaczej niż w przypadku poprzedniej perspektywy finansowej, różnice pomiędzy instrumentami dostępnymi w różnych województwach będą dużo większe. Wiele z nich może być skierowanych wyłącznie do konkretnych grup (np. do firm wpisujących się w regionalne specjalizacje) lub na określone cele (duże środki będą m.in. wyasygnowane na poprawianie efektywności energetycznej). W ramach tych programów w niektórych województwach (np. w zachodniopomorskim) pojawią się także instrumenty dla bezrobotnych chcących rozpocząć działalność gospodarczą. 

Obraz tego, co jest lub będzie dostępne w najbliższych miesiącach, trzeba uzupełnić o mniejsze i bardziej wyspecjalizowane programy, niektóre finansowane z funduszy europejskich, inne nie. Jednym z nich jest program kredytów dla mikroprzedsiębiorców (zatrudniających do dziewięciu osób) uruchomiony w lutym przez Nest Bank, któremu udało się pozyskać wsparcie z Europejskiego Programu na rzecz Zatrudnienia i Innowacji Społecznych (EaSI). To program ogólnounijny, a dzięki gwarancji Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego Nest Bank będzie mógł udzielić kredytów na łączną sumę 40 mln zł, na preferencyjnych warunkach (niższa marża, prowizja, mniejsze wymagania dotyczące zabezpieczeń). Zakłada się, że z takiego kredytu może skorzystać ok. 1,3 tys. mikrofirm. 

 Dotacje unijne dla małych firm, które dopiero startują

 

My Company Polska wydanie 6/2017 (21)

Więcej możesz przeczytać w 6/2017 (21) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie