Patent na zaangażowanie. Trudna sztuka employee advocacy

Employee advocacy
Employee advocacy / Fot. Shutterstock
Promowanie marki przez pracowników to bardzo skuteczna strategia marketingowa. Buduje pozytywny wizerunek firmy, ułatwia rekrutację, pomaga w pozyskiwaniu nowych klientów i partnerów biznesowych. Pod warunkiem jednak, że nie jest wymuszona i narzucona z góry.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2024 (103)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Employee advocacy wypali tylko wtedy, gdy ma się w swoim zespole zadowolonych, zaangażowanych i zmotywowanych pracowników którzy chętnie, spontanicznie a przede wszystkim szczerze opowiedzą w social mediach lub nawet w trakcie spotkania z przyjaciółmi o tym, czym się zajmują i dlaczego warto pracować lub wybrać produkty czy usługi akurat tej, a nie innej firmy. Ba, tylko skąd takich pracowników wziąć? Z raportu Gallupa „State of the Global Workplace” (2023), który obejmuje także Polskę wynika, że aż 86 proc. zatrudnionych w naszym kraju robi tylko to, co musi, by nie stracić pracy i nie ma ochoty angażować się w życie firmy. To nie koniec złych wieści - niemal 45 proc. odczuwa w pracy stres, a jedna czwarta złości się, a nawet wścieka. Czy można to zmienić? Tak! Pod warunkiem, że pracodawcy zamiast tylko dociskać i wymagać, wsłuchają się w potrzeby pracowników. I, podejmując odpowiednie działania, zadbają o to, by dobrze poczuli się w pracy i chcieli się tymi pozytywnymi odczuciami podzielić ze światem. Sprawdzonych i skutecznych rozwiązań nie brakuje.

Coś dla ducha, coś dla ciała

Atrakcyjne dodatki do pensji to potężna broń w walce o serca, a więc i zaangażowanie pracowników. Pod warunkiem jednak, że wychodzą naprzeciw ich aktualnym potrzebom. Odpowiedzią na ten trend są tzw. benefitowe programy kafeteryjne. Na czym one polegają? Pracownik otrzymuje określoną pulę punktów lub konkretną kwotę i sam decyduje, na jakie dodatkowe świadczenia je zamieni. Im większy wybór i różnorodność, tym lepiej, bo każdy człowiek jest inny. Jednemu może bardziej zależeć na benefitach, które odciążą domowy budżet np. dofinansowaniu paliwa, posiłków, miejsca w żłobku, innemu na dofinansowaniu różnych form rozrywki i wspieraniu pasji, kolejnemu na rozbudowanej opiece zdrowotnej, jeszcze innemu na edukacji. Na topie są też benefity, które nie wymagają wielkich nakładów finansowych, a jedynie dobrej woli i gotowości do zmian w organizacji pracy. Są to m.in.: elastyczne formy pracy umożliwiające zachowaniu równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, dodatkowe dni wolne np. na opiekę nad chorymi członkami rodziny, urlop w dniu urodzin, krótsza praca w piątki czy możliwość przychodzenia do firmy z psem.

Wsparcie nie tylko na starcie

Pierwsze tygodnie w firmie nie są łatwe dla nowego pracownika. Pozostawiony sam sobie lub wrzucony od razu na głęboką wodę straci energię i zapał do pracy, których później może nie odzyska. Ba, z badania Wynhurst Group wynika że, z powodu złego onboardingu z pracy odchodzi niemal połowa nowych pracowników. Wsparcie mentorskie, potrzebne do pracy narzędzie, aplikacje, które pomogą mu bezstresowo przejść przez program wdrożeniowy w firmie to obowiązkowy zestaw powitalny. Na tym jednak nie koniec. Zainteresowanie i opieka pracodawcy są potrzebna także na dalszych etapach kariery. Pracownik, który stoi od dłuższego czasu w miejscu, nie wierzy, że to, co robi ma sens, uważa, że jego umiejętności nie są wykorzystywane, zawsze będzie tylko odwalał robotę. Podobnie jak ten, który nie dostanie w firmie szansy na rozwój. Zapewnienie pracownikom dostępu do odpowiednich szkoleń pozwalających podnieść, a w razie potrzeby zmienić kwalifikacje, pomoc w wyznaczaniu i osiąganiu celów i pokonywaniu wyzwań to klucz do zaangażowania pracownika. Pokazuje mu, że firma w niego wierzy i chce inwestować w jego przyszłość.

Dobre słowo ma moc

Każdy człowiek lubi, gdy jego wysiłki, pomysły, inicjatywy są dostrzegane i doceniane. Psychologowie twierdzą, że jest to dla pracowników niemal tak samo ważne, jak zapewnienie bezpieczeństwa i dobrego wynagrodzenia. I nie chodzi tu wcale od razu o wielkie nagrody finansowe (choć oczywiście są one mile widziane). Zwykłe „dziękuję”, „doskonale poradziłeś sobie z tematem”, „doceniam twój wkład w projekt”, podziękowanie na forum firmy czy karta podarunkowa powoduje niemal natychmiastowy wzrost motywacji, zadowolenia i zaangażowania w pracy. Tymczasem menedżerowie w polskich firmach są bardzo oszczędni w wyrażaniu uznania. Z raportu Gallupa wynika, że tylko 40 proc pracowników usłyszało od przełożonych dobre słowo i to zaledwie kilka razy w roku. Smutne? Pewnie, że tak, ale i szkodliwe dla firmy. Według Workhuman pracownicy, którzy nie są chwaleni, angażują się w pracę dwa razy mniej niż ci, którzy czują się doceniani. Jak to może wpływać na spadek zysków, łatwo policzyć.

W grupie siła

Współpracujący ze sobą i zaangażowany zespół to marzenie każdego pracodawcy. Niestety jego zbudowanie nie jest wcale proste, zwłaszcza gdy ma się na pokładzie „mieszankę” wiekową, światopoglądową i kulturową, która, mimo wysiłku menedżerów i specjalnych programów włączających, nie potrafi się do końca dogadać i porozumieć. A to grozi konfliktami, niesnaskami, wzajemnymi pretensjami, czyli sytuacjami, których nikt nie lubi i nie chce. Pomocne w rozwiązaniu tego problemu może być tworzenie grup zasobów pracowniczych (ERG). Mogą one powstawać na bazie cech demograficznych (np. wiek, narodowość), modelu pracy (np. zdalny, „biurowy”, wymagający ciągłych wyjazdów), stanowiska (np. przedstawiciele handlowi, analitycy biznesowi, pracownicy fizyczni), a nawet zainteresowania (miłośnicy wędkarstwa czy gotowania), celów czy orientacji seksualnej. Wszystko zależy od potrzeb. Przynależność do takiej grupy zaspokaja ludzką potrzebę akceptacji, przynależności i wspólnoty. Sprawia też, że pracownik nie czuje się odrzucony czy samotny. Wie, że nawet gdy tuż obok siedzi ktoś z innego świta, to gdzieś tam w firmie są przyjazne dusze, z którymi można nie tylko pogadać, ale też poprosić o radę i pomoc w rozwiązaniu problemów zawodowych. A to od razu dodaje mu skrzydeł i pozwala spojrzeć na tego z innego świata z większą empatią i zrozumieniem.

Spotkajmy się na żywo

Wyjazdy integracyjne to znane od lat sposoby na zacieśnianie więzi między pracownikami. Mają tylko jedną wadę: organizuje się je raz, góra dwa razy w roku. Kiedyś, gdy praca w biurze była normą i pracownicy widywali się codziennie, to wystarczało. Dziś jest inaczej. Nowe modele pracy sprawiły, że pracownicy często rozmawiają i spotykają się tylko online. A to, zdaniem psychologów, nie sprzyja ani ich samopoczuciu, a więc i zaangażowaniu, ani budowaniu dobrych relacji w firmie. Przyznają to nawet niedawni entuzjaści pracy zdalnej, którzy w znakomitej większości (72 proc. według Pracuj.pl) chętnie odwiedzaliby firmę raz czy nawet dwa w tygodniu, jeśli byłoby to możliwe. Słowem pracownikom i to wcale nie tylko tym najstarszym, brakuje luźnych, a więc niezwiązanych tylko z pracą kontaktów ze współpracownikami na żywo i pracodawcy powinni wziąć sobie to do serca. Nikt oczywiście nie oczekuje, że wyjazdy integracyjne będą odbywać się raz w miesiącu. Ale np. cotygodniowe wspólne śniadania czy lunchy w czasie, których będzie można swobodnie pogadać o sprawach ważnych i nieważnych to dobry początek…

Wspólne cele, wspólny trud

Wartości reprezentowane przez firmę są dla zdecydowanej większości pracowników niezwykle ważne. Z badań wynika, że 90 proc. milenialsów i zetek chętniej i z większym zaangażowaniem pracuje dla firmy, która głosi to, co jest im bliskie. Oczywiście pod warunkiem, że deklaracje są szczere i poparte konkretnymi działaniami. I właśnie owe wartości i działania to świetny sposób na integrację i zwiększenie zaangażowania pracowników. Wszelkiego rodzaju akcje charytatywne i inicjatywy społeczne nie tylko dają możliwość wykazania się i zacieśniania firmowych więzi, ale też dają ludziom poczucie, że robią coś dobrego i pożytecznego dla innych. Ma to jednak sens tylko wtedy, gdy biorą w nich aktywny udział pracownicy wszystkich szczebli, a nie tylko szaraczki. Nikt oczywiście nie wymaga, by prezes biegł w półmaratonie na rzecz chorych na nowotwory, zwłaszcza gdy na pierwszy rzut oka widać, że brakuje mu kondycji. Chodzi o to, by wraz z zespołem stał na trasie, kibicował tym, którzy biegną, ile sił w płucach, a na mecie pogratulował bez względu na miejsce, które zajęli.

Zielone światło dla gwiazd

W każdej firmie są osoby, dla których social media to pasja, niemal drugie życie. Warto to wykorzystać! Wspieranie pracowników w budowaniu własnej marki nie tylko dodaje im skrzydeł, zapewnia lojalność i zwiększa zaangażowanie, ale też pozwala skutecznie i szybko dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Wszak nie od dziś wiadomo, że informacje o firmie pochodzące z profili pracowników uważane są za bardziej wiarygodne, a zasięgi ich kont w social mediach przewyższają często zasięgi kont firmowych. Jak więc im pomóc, by mogli działać skuteczniej i tym samym promować firmę? Możliwości jest wiele. Odpowiednie szkolenia np. z kreowania wizerunku, wystąpień publicznych i tworzenia wartościowych treści, gotowe materiały (posty, filmy, grafiki, zdjęcia), które będą mogli łatwo udostępniać na swoich profilach, możliwość przetestowania produktów, o których mają opowiadać, stworzenie miejsca, w którym będą mogli się zaprezentować (kanał YouTube, miejsce na stronie www firmy, blog) to tylko niektóre z nich. O szczegółach najlepiej porozmawiać z samymi zainteresowanymi. Skoro lubią błyszczeć w internecie, to zwykle doskonale wiedzą, czego potrzebują, by dotrzeć do kolejnych fanów.

My Company Polska wydanie 4/2024 (103)

Więcej możesz przeczytać w 4/2024 (103) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ