Oszczędności zaklęte w energii

© Andrzej Wieteszka
© Andrzej Wieteszka 4
Na energii elektrycznej czy gazie można w Polsce sporo zaoszczędzić. Na razie jednak z takich możliwości korzysta zaledwie garstka firm. Inaczej jest w przypadku paliwa do samochodów – tu widać dużo większą gospodarność.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W Polsce aktywnie działa dziś ok. 2,3 mln firm, z czego gros to średnie i małe przedsiębiorstwa. Wydawałoby się, że te ostatnie będą liczyć każdy grosz, jednak – przynajmniej jeśli chodzi o wydatki na energię – daleko im do tego. A przecież np. wysokość rachunków za prąd można zmniejszyć nawet o kilkadziesiąt procent – przekonują przedstawiciele jego niezależnych dostawców. 

– W przypadku energii elektrycznej standardowe cenniki dominujących operatorów są nawet o 30 proc. wyższe od ceny, jaką możemy uzyskać u innego sprzedawcy, i to bez większych negocjacji. Jeśli chodzi o gaz, różnica może być kilkuprocentowa, ale przy większych wolumenach daje to zauważalne oszczędności – mówi Ewa Zamojska ze spółki Błękitna Energia. 

– Dzisiaj większość przedsiębiorstw płaci ceny taryfowe. Oznacza to, że przepłacają bardzo wysoko za energię elektryczną czy gaz. Zmieniając sprzedawcę, mają możliwość obniżenia swoich kosztów związanych z energią nawet do 50 proc. – twierdzi z kolei Karolina Fojcik z firmy Green. 

Trochę więc dziwi, że, jak podaje Ewa Zamojska, dotychczas dostawcę prądu zmieniło w Polsce nieco ponad 150 tys. firm, a dostawcę gazu jeszcze mniej, bo niewiele ponad 3 tys. (w tym w zasadzie wszystkie największe). To, odpowiednio, niespełna 7 proc. i ok. 0,1 proc. wszystkich klientów biznesowych. 

Jednak to się może zmienić. Weźmy rynek gazu. W ocenie Piotra Kasprzaka, członka zarządu Hermes Energy Group, walka o klienta na tym rynku coraz bardziej zachęca odbiorców do zmiany dostawcy. – Szacujemy, że w bieżącym roku dostawcę gazu zmieni 50 tys. odbiorców – mówi Piotr Kasprzak, mając na myśli zarówno firmy, jak i gospodarstwa domowe. Choć i on zauważa, że za wzrost liczby „zmieniających” odpowiadali dotąd w znacznym stopniu klienci indywidualni i zapewne podobnie będzie w 2016 r. 

Audyt zmienia świadomość

– Większość firm, które raz zmieniły sprzedawcę, robi to potem regularnie, gdy tylko kończy im się umowa – mówi Ewa Zamojska. 

Jeśli chodzi o tych, którzy jeszcze się na taki krok nie zdecydowali, główną barierą może być niewiedza i obawy o skomplikowane procedury biurokratyczne. Jednak zgodnie z Prawem energetycznym zmiana sprzedawcy nie powinna trwać dłużej niż 21 dni. W dodatku alternatywni dostawcy, zainteresowani pozyskiwaniem nowych klientów, starają się ten proces uprościć. – Dzięki podpisanemu przez klienta pełnomocnictwu wszystkimi formalnościami zajmuje się sprzedawca, oczywiście z najwyższą starannością i dokładnością – zapewnia Karolina Fojcik. 

Przedsiębiorstwa różnią się profilem działalności, zużyciem energii, potrzebami dotyczącymi mocy. Nie dla wszystkich ta sama taryfa będzie dobra. – Dlatego negocjacje to dla nas standardowa droga w kontaktach z klientami – zapewnia przedstawicielka spółki Green. Jej firma i inne podobne oferują m.in. umowy na nieokreślony lub określony czas, cenę zawsze niższą od ceny tzw. macierzystych spółek obrotu, rozliczenia w cyklach jedno-, dwu- lub sześciomiesięcznych oraz stałą gwarantowaną cenę na dłuższe okresy, nawet do końca 2020 r. 

Rozważając zmianę dostawcy, szczególną uwagę warto zwrócić na ofertę audytów energetycznych w przedsiębiorstwach. Można je zamówić u większości niezależnych sprzedawców energii. Chodzi o dokładną analizę kosztów dystrybucji w oparciu o obowiązującą taryfę dystrybucyjną. W przypadku prądu brane są np. pod uwagę takie czynniki jak dobór taryfy dystrybucyjnej, mocy zamówionej, koszty energii biernej oraz energii biernej pojemnościowej czy koszt energii indukcyjnej. 

Bywa, że efektem audytu jest po prostu wymiana urządzeń na nowe, energooszczędne, co potrafi przynieść spadek wydatków na energię rzędu kilkunastu czy wręcz kilkudziesięciu procent. 

Zdarza się, że klient, poznając wyniki audytu, idzie z nimi do swojego dotychczasowego dostawcy i skutecznie renegocjuje warunki zawartej z nim umowy. Twarde wyliczenia wskazują na wysokość marż, jakie ma sprzedawca, i właśnie te marże można zakwestionować. 

Ceny w górę, ceny w dół

W ostatnich latach ceny energii elektrycznej spadały, jednak dziś zaczynają rosnąć. Rynek przyzwyczaił się jednak do obniżek i oczekuje bardzo niskich stawek. – Choć utrzymanie konkurencyjnej oferty oznacza dla alternatywnych sprzedawców cięcie własnej marży, nadal mają oni atrakcyjne propozycje dla klientów, którzy od czasu wprowadzenia takiej możliwości w 2007 r. nie zmienili sprzedawcy – mówi Ewa Zamojska. 

Odwrotnie wygląda sytuacja w przypadku gazu. Spadające ceny ropy naftowej spowodowały długo oczekiwaną obniżkę cen błękitnego paliwa. Od niedawna obowiązuje na nie nowa, niższa taryfa Urzędu Regulacji Energetyki (zatwierdzona dla PGNiG i PGNiG Obrót Detaliczny). – Dla przedsiębiorstw korzystających z błękitnego paliwa (zasilanych na bazie taryf W4-W7)  może to oznaczać oszczędności sięgające nawet  15–22 proc. – twierdzi Jerzy Miszczak, ekspert rynku gazu w spółce Energia dla Firm. Możliwe, że mamy właśnie do czynienia z rynkowymi minimami. – Już słyszymy, że producenci gazu zastanawiają się nad obniżeniem produkcji, a nawet jej wstrzymaniem – argumentuje Miszczak. Choćby na tej podstawie można wnioskować, że ceny paliwa gazowego nie będą wiecznie niskie. – Ustalone taryfy będą obowiązywać do końca marca, warto się zatem już teraz zabezpieczyć i dokonać zakupu na dłuższy okres. A alternatywni dostawcy oferują długie, np. dwuletnie kontrakty, z gwarancją niezmienności ceny – przekonuje Miszczak. 

Z optymizmem na przyszłe ceny błękitnego paliwa spogląda Piotr Kasprzak. Przypomina, że rząd zapowiada w II kwartale przyjęcie projektu zmian do ustawy Prawo energetyczne, zgodnie z którym regulowanie cen gazu będzie stopniowo znoszone, poczynając od jego największych konsumentów. – Jak pokazują twarde dane: im rynek jest bardziej zliberalizowany, tym ceny gazu są niższe, a jakość oferowanych usług wyższa – zauważa Kasprzak. 

Energia czerpana inaczej

Jakie inne sposoby na optymalizację kosztów energii mogą stosować małe i średnie przedsiębiorstwa? Bardzo prostym, a jednocześnie skutecznym rozwiązaniem jest zarządzanie jej zużyciem w ciągu doby. W godzinach nocnych i poza szczytem prąd jest tańszy, co – przy zmianie systemu pracy – może również przynosić spore oszczędności. 

Są też nowe rozwiązania. Chodzi m.in. o własne źródła energii elektrycznej, wśród których bardzo popularna jest w ostatnim czasie fotowoltaika. – Dzięki niej można wyeliminować rachunki za prąd, a nawet otrzymywać pieniądze od jego dystrybutora. Zgodnie z obowiązującymi przepisami operator musi bowiem odkupić od nas ewentualną nadwyżkę wytworzonej przez nas energii. Jednak aby nadwyżka się pojawiła, musielibyśmy mieć potężną instalację – która jest droga. Na polskim rynku dostępne są różnej mocy instalacje fotowoltaiczne (komplet składa się z paneli słonecznych, inwertera, systemu mocowania, zabezpieczenia oraz przewodów). Za zestaw o mocy 2 kW wraz z montażem i konfiguracją trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy złotych. W przypadku 5 kW – ok. 30 tys. zł, za instalację o mocy dwa razy większej – prawie 60 tys. zł, a za komplet o mocy 40 kW – ponad 200 tys. zł.

Od 500 litrów miesięcznie

Dla wielu firm istotnym wydatkiem na szeroko rozumianą energię jest zakup paliwa silnikowego. Tu też są sposoby na oszczędności – głównie poprzez korzystanie z kart wydawanych przez koncerny paliwowe. Umożliwiają one bezgotówkowe regulowanie należności za tankowanie, ale również za zakup akcesoriów do aut, i są elementem zarządzania flotą samochodową. Ich podstawowa zaleta to ułatwienia związane z rozliczeniami. Firma dostaje co jakiś czas – najczęściej co dwa tygodnie – zbiorczą fakturę za wszystkie zakupy dokonywane na stacjach benzynowych. Spadają więc koszty gromadzenia i rozliczania stosów pojedynczych rachunków. – Karta paliwowa to przede wszystkim wygoda księgowania zakupów na stacjach, ale nie tylko – mówi Tomasz Czarnecki, redaktor naczelny „Floty Auto Biznes”. – Poszczególni emitenci oferują coraz więcej dodatkowych usług, np. programy komputerowe do zarządzania tankowaniami. 

O ile w przypadku dużych, a nawet średnich firm, takie karty są już standardem, o tyle w mniejszych wciąż niekoniecznie, chociaż i one mogą korzystać z tego rozwiązania. Na wydanie karty paliwowej mogą dziś liczyć podmioty, które mają raptem kilka ciężarówek czy 10 samochodów osobowych. W grę wchodzi zakup co najmniej 500 l paliwa miesięcznie (na jedno auto), a zużycie na poziomie 1 tys. litrów otwiera drzwi do wszystkich emitentów takich kart w kraju. 

W Polsce wydawane są one w trzech wersjach: przypisane do konkretnego pojazdu, imienne i na okaziciela. Jednym z plusów posiadania karty jest system służący do raportowania o dokonanych zakupach oraz zamawiania nowych kart i blokowania skradzionych, zgubionych lub w ręku pracownika, z którym firma się rozstała. Klient otrzymuje szczegółowe informacje o tym, kto, gdzie, kiedy i ile oleju napędowego lub benzyny kupił, i ma stałą kontrolę nad ilością zatankowanego paliwa, a to zmniejsza ryzyko nadużyć. 

Kolejny plus to rabaty na paliwo, płyny eksploatacyjne czy myjnie. Konkretne warunki współpracy z danym klientem zależą jednak od kilku czynników (głównie zadeklarowanego wolumenu zakupów) i ustalane są indywidualnie. Przy obecnych cenach nie są zbyt duże (1–2 proc.) i są określane w groszach lub w procentach. Część kart pozwala również odzyskać podatek VAT od kwot wydanych poza Polską. 

Korzystanie z karty paliwowej daje też tzw. odroczoną płatność, czyli rodzaj kredytu kupieckiego.  Dlatego przedsiębiorca ubiegający się o jej wydanie musi wykazać się płynnością finansową lub ewentualnie wykupić gwarancję w banku czy firmie ubezpieczeniowej. 

Karta paliwowa ma też minusy. Choćby konieczność korzystania ze stacji należących do jej wydawcy, czyli jednego tylko operatora. – Dlatego przy wyborze emitenta najlepiej wziąć pod uwagę sieć dostępnych stacji paliwowych na obszarze, na jakim poruszają się pojazdy danego przedsiębiorstwa. Dla każdego odpowiednie mogą się okazać inne karty, zależnie od tego, czy chodzi o zasięg międzynarodowy, krajowy, regionalny czy lokalny. W tym ostatnim przypadku można też wynegocjować dodatkowy rabat, jeśli się zadeklaruje, że samochody będą tankować na danej stacji paliwowej. I to może być kolejne kryterium doboru karty. W każdym razie dobór musi być indywidualny – radzi Łukasz Jania, prezes zajmującej się rozwiązaniami flotowymi spółki Fleet Partners. 

Firma nigdy nie powinna dopuścić, by kierowca, chcąc dojechać na stację, musiał pokonać kilkadziesiąt kilometrów. W transporcie międzynarodowym oprócz dostępu do sieci stacji bardzo ważna jest też możliwość płacenia kartą za przejazdy autostradami i tunelami. W Polsce takich płatności można dokonywać na razie tylko kartami oferowanymi przez Orlen i BP (na A2 i A4). 

Alternatywą dla kart paliwowych może być zainstalowanie własnej stacji. To wariant dla firm posiadających maszyny budowlane lub bazę transportową, do której zjeżdża tabor. Obecnie takie rozwiązanie nie jest już bardzo drogie, a pozwala znacząco ściąć koszty zakupu paliwa. W przypadku małych firm wystarczyć może ministacja (daje 24-godzinny dostęp do paliwa) – za ok. 20 tys. zł. W przypadku większych firm niezbędna będzie stacja ze znacznie większym, podziemnym zbiornikiem i profesjonalnymi dystrybutorami, której koszt może przekroczyć 1 mln zł. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ