Na dobry początek. Wydajmy dobrze

Na dobry początek. Wydajmy dobrze
Fot. shutterstock.
W nowym roku polecamy… regenerację. Poza tym odważną, karnawałową biżuterię, barszcz ukraiński z mascarpone i polskie wazy, które przeniosą nas do przeszłości. Lava e Sal – regenerująca moc rytuałów.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2024 (100)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Lava e Sal

Nazwa pochodzi z włoskiego: lawa symbolizuje regenerację, zmysłowość, seksualność i świadomość, sól to symbol oczyszczania ciała. Lava e Sal to nowe, luksusowe spa założone przez reżyserkę pokazów Kasię Sokołowską. Ma sprzyjać odprężeniu i osiąganiu wewnętrznej równowagi. Kasia wierzy nie tylko w siłę pielęgnacyjnych rytuałów, ale również w terapeutyczną moc sztuki i dobrego dizajnu. Jej koncept wyróżnia się nie tylko wyjątkowymi zabiegami, ale także niesamowitym wnętrzem stworzonym przez Agnieszkę Brzostek z AB Concept Design. Surową przestrzeń spa utrzymaną w ziemistych barwach lawy i błota przełamuje ciepłe światło lamp inspirowane refleksami bryłek soli. Kamienne stoły i ławy dodają wnętrzom świątynnej szlachetności, a mistyczne skojarzenia podtrzymują kopulaste wnęki przypominające średniowieczne sarkofagi, w których stoją amfory autorstwa Olgi Milczyńskiej. Dwie najbardziej spektakularne przestrzenie spa to strefa Watsu oraz Hammam. Terapia Watsu (pochodzi od słowa woda i shiatsu) to nazwa japońskiego masażu, który odbywa się w specjalnym basenie z udziałem terapeuty – świetna terapia dla osób borykających się z zaburzeniami snu, przewlekłym stresem, napięciem w ciele. Hammam to jasna, marmurowa przestrzeń z białym stołem z marmuru Carrara, gdzie wykonuje się zabiegi oczyszczające z wykorzystaniem m.in. mydła beldi, rękawicy kessa czy błota. Lava e Sal mieści się w nowym kompleksie Radisson Blu Resort & Conference Center w Ostródzie. Oprócz terapii Watsu i zabiegów w hammamie oferuje serię autorskich masaży i zabiegów na twarz, ręce, stopy, a wiele z nich można wykonywać we dwoje – pomyśl o walentynkach.

Cacko na karnawał!

Być może ktoś z was pamięta plastikowe pierścienie dołączane w latach 90. do szamponów pewnej znanej marki? Były marzeniem każdej nastolatki. Ola, z zawodu wokalistka i songwriterka, porządkując swą „szkatułkę wspomnień” natrafiła na takie właśnie cacko. Pierścionek ją zainspirował, a ponieważ moda i obserwowanie trendów towarzyszyło jej od najmłodszych lat, zaufała intuicji. – Pomysł na tworzenie biżuterii powstał podczas pierwszej fali pandemii, kiedy zmuszeni byliśmy do poszukiwań nowych rozwiązań zawodowych – opowiada Ola Baranowska, która firmę prowadzi wraz z Tomkiem Baranowskim, także zawodowym muzykiem i inżynierem dźwięku. Kiedy branża muzyczna przeżywała covidowy kryzys, stworzyli swoje pierwsze cacko przypominające kolorem bursztyn. Stało się ono zalążkiem ich firmy i podpoznańskiej manufaktury. – Głównym budulcem naszych wyrobów jest żywica, która nie jest łatwym surowcem i mocno reaguje na warunki atmosferyczne, ale jednocześnie daje nieograniczone możliwości – opowiada Ola i podkreśla, że każdy element ich biżuterii jest tworzony ręcznie z największą starannością i jest zwieńczeniem wielodniowego procesu produkcji. Żywica dojrzewa w ręcznie wykonanych formach, a następnie jest poddawana wieloetapowemu procesowi szlifierskiemu. Jedynym elementem niewytwarzanym w Polsce są platerowane kamyki zdobiące biżuterię, które pochodzą ze Sri Lanki. Kolorowe i wyraziste formy Cacko są oryginalne i odważne. Spokojnie mogą rywalizować z niejednym kosztownym klejnotem, kradnąc mu uwagę. Warto mieć je na uwadze w karnawale.

„Kolacja ze śniadaniem” – przepis na idealną randkę

Jest tak przystojny i ma tyle wdzięku, że wielbicielki na Instargamie pytają, czy istnieje naprawdę. Do tego Volodymyr Testardi wspaniale gotuje i właśnie wydał książkę „Kolacja ze śniadaniem”, w której znalazły się przepisy na kolacje i śniadania, czyli opcja na idealną randkę. Proste przepisy „z twistem”, utrzymane są w klimacie włoskim. Wova wychował się w Ukrainie, pochodzi z Iwano-Frankiwska, ale pasję̨ do gotowania zaszczepił mu jego ojczym Mauro Testardi. To on przekazał mu całą radość obecną we włoskim podejściu do jedzenia. – Moja rodzina to połączenie tych kultur. Stąd szczególnie zapamiętane przeze mnie tiramisu mamy, makaron z pikantnym sosem pomidorowym, ukraiński gęsty barszcz z mascarpone i ndują, włoski sos arrabbiata, risotto al prosecco i banosz ukraiński. Chyba właśnie dlatego tak bardzo lubię dzisiaj nieoczywiste połączenia składników i eksperymenty z przepisami. Wyniosłem to z domu – wspomina Volodymyr. Gotował już jako mały chłopiec, a pracę kucharza zaczął w wieku 16 lat. Na studiach we Lwowie uczył się technologii żywności. Później przyjechał do Polski, by pracować w jednej z najlepszych włoskich restauracji w Warszawie. W 2022 r. roku zamiast restauracji, o której zawsze marzył, przy pomocy swojej dziewczyny, Kingi otworzył kulinarne konto na Instagramie i TikToku, a efektem jego pasji i popularności jest książka. – Nie musicie być szefami kuchni, zacznijcie od prostych przepisów, które tu znajdziecie. Będzie klasycznie, ale z twistem. Czekają na was nieoczywiste połączenia, najwięcej z kuchni włoskiej, w której pojawią się i ukraińskie elementy, dla smaku doprawione jeszcze bliskowschodnimi przyprawami – zachęca Vova, zapewniając że kuchnia włoska jest stosunkowo prosta i… pyszna.

A na marginesie, jeśli szukacie pomysłu na ciekawe potrawy do zrobienia z domu, zachęcamy do wejścia na hopnatalerz.pl

Surowe w formie, gliniane wazy polskiej marki Grôpk, które wyglądają jak naczynia sprzed tysięcy lat. Są doceniane na wystawach i zdobią najpiękniejsze polskie wnętrza na Instagramie. Ich autor – Marcin Kuberna – tworzy je wykorzystując jedną z najstarszych metod formowania gliny – technikę wałka, polegającą na powolnym zlepianiu ze sobą niewielkich glinianych wałków. To ona daje naczyniom surowy, pierwotny efekt oraz wrażenie jakby były niedokończone. – Zająłem się ceramiką w 2020 r., gdy pandemia wywróciła moje życie do góry nogami. Pierwsze prace zaprezentowałem w 2021 r. na Instagramie – opowiada Marcin, który wcześniej pracował jako stylista. Na sukces nie musiał czekać długo. Rok później jego naczynia znalazły się w selekcji prestiżowej wystawy 1000 Vases w Paryżu, a w kolejnym trafiły na Milan Design Week. Tam, w ramach 5. edycji Alcovy – kuratorskiej selekcji niezależnych twórców sztuki, rzemiosła i dizajnu ze świata – zaprezentował tryptyk prac zatytułowany „Zemia”, który jest hołdem dla kaszubskich korzeni artysty, żywiołu ziemi i pracy na roli. – Najważniejszym osiągnięciem jest to, że moje prace znajdują odbiorców. Moi klienci doceniają zaproponowaną przeze mnie estetykę i zabierają ją ze sobą do domu. Daje im ona spokój i empiryczną przyjemność – mówi Marcin Kuberna. Najwięcej prac sprzedaję w Polsce, choć ostatnio pojawia się coraz więcej klientów z Francji, Belgii, Niemiec, Włoch, Szwajcarii, a nawet Stanów Zjednoczonych. Jest związany z galerą BOON ROOM w Paryżu, kilka jego prac znalazło się w galerii Alcova w Mediolanie.

W Polsce ceramikę artysty można zobaczyć w showroomie Idea MM w Warszawie przy ul. Kruczej 24/26.

My Company Polska wydanie 1/2024 (100)

Więcej możesz przeczytać w 1/2024 (100) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie