Lawina zwolnień w polskich firmach. Tarcze nie pomogły

fot. Adobe Stock
fot. Adobe Stock 55
„Tarcze Antykryzysowe” powstawały niestety zbyt długo i nie zdążyły osłonić w marcu rynku pracy przed zwolnieniami, których skala jest niespotykana w Polsce od lat – wynika z danych GUS dotyczących pierwszego miesiąca pandemii. Tylko w tym okresie w firmach zatrudniających więcej niż dziewięć osób zlikwidowano 34 tysiące etatów. Takiej redukcji nie było nawet po wybuchu kryzysu w 2008 roku.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Niepokojące dane GUS potwierdzają to, o czym wcześniej alarmowali Pracodawcy RP. Z przeprowadzonej w ostatnich dniach marca przez organizację ankiety członkowskiej wynikało, że sytuacja wywołana pandemią zmusza wielu przedsiębiorców do redukcji zatrudnienia. 31 proc. ankietowanych odpowiedziało, że już ją przeprowadziło, a 66,5 proc. zadeklarowało takie działanie w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Niestety, aktualne dane GUS to potwierdzają.

- Rozwiązania przewidziane w pierwszej ‘Tarczy’ nie były dla przedsiębiorców wystarczające. Część firm nie była w stanie dłużej czekać na przyznanie pomocy, innych przedsiębiorców niektóre instrumenty wsparcia w ogóle nie objęły – komentuje Katarzyna Siemienkiewicz, ekspertka Pracodawców RP ds. prawa pracy. Jak wyjaśnia, koszty zatrudnienia stanowią znaczną część kosztów prowadzenia firmy – szczególnie w branżach, w których koronawirus dokonał największego spustoszenia.

- Przedsiębiorcy gubili się w meandrach dokumentacji i skomplikowanych wniosków o dofinansowanie. Do tego doszły niejasne zapowiedzi zmian w pomocy i w rezultacie przedsiębiorcy poczuli się zmuszeni do radykalnych kroków. Niestety, przedsiębiorcy nadal negatywnie oceniają kondycję swoich firm – tłumaczy Siemienkiewicz.

Według najnowszego badania ankietowego Centrum Monitoringu Sytuacji Gospodarczej (CMSG), które tworzą m.in. główni ekonomiści organizacji skupionych w Radzie Przedsiębiorczości, w kwietniu stan zatrudnienia może ulec dalszemu pogorszeniu. Około 88 proc. ankietowanych firm oczekuje zmniejszenia zatrudnienia, średnia deklarowana redukcja zatrudnienia (bez względu na wielkość firmy) to 15,5 proc. Duże firmy w mniejszym stopniu oczekują zmniejszenia zatrudnienia – średnio o 7 proc., podczas gdy w mikrofirmach to 16,6 proc. Duży spadek, bo o 15,3 proc., zakładają też średnie firmy (50-249 zatrudnionych). Ten segment stanowi duże zagrożenie dla gospodarki, gdyż dla średnich firm zakres instrumentów pomocowych jest dużo mniejszy i zwolnienia w takiej skali, jak oczekiwane, odbiłyby się dużym wzrostem bezrobocia.

Zdaniem ekspertów Pracodawców RP, jest jednak pewna ewentualność dająca nadzieję, że sytuacja może być nieco lepsza niż wynika to ze statystyk.

- Po stronie osób pracujących nie uwzględniono rodziców dzieci pobierających zasiłek opiekuńczy, którzy po otwarciu szkół znowu podejmą pracę. To tę statystykę nieco poprawi – wyjaśnia Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspertka Pracodawców RP ds. prawa pracy.

- Można się też spodziewać, że nowe instrumenty wsparcia firm i pracowników przyniosą wreszcie pożądane efekty. Do przedsiębiorców ma trafić ponad 100 mld złotych pomocy – liczymy na sprawne rozdysponowanie tej kwoty i rozwianie wątpliwości, bowiem nadal brakuje konkretów oraz samego projektu tzw. Tarczy finansowej – dodaje Żukowska-Czaplicka. 

Zdaniem Żukowskiej-Czaplickiej, podobnie jest z zapowiedziami z wtorkowej konferencji premiera o pomocy dla przedsiębiorców. Uelastycznienie kryteriów przy instrumentach pomocowych, zmiany w prawie pracy i w zamówieniach publicznych czy dopłaty do odsetek kredytów BGK – to dobre rozwiązania, ale przedsiębiorcy czekają na konkrety. - Nadal nie wiedzą, kiedy będą mogli skorzystać z tych regulacji i kiedy zostaną zdjęte nałożone restrykcje. Dalsza niepewność może niestety wzmagać decyzje o ograniczeniu zatrudnienia – mówi ekspertka Pracodawców RP

– Pamiętajmy też, że w ‘Tarczy 2.0’ przewidziano rozwiązania zmierzające do redukcji etatów w administracji. Cięcia w urzędach są nieuniknione, a ich skala wpłynie na sytuację na rynku pracy. Na redukcję zatrudnienia decydują się więc nie tylko przedsiębiorcy, ale i państwo - dodaje.