Dzik i perliczka

Miejsce akcji: Mazowsze 
Cel: odkrycie na nowo lokalnych smaków 
Narzędzia: trzy rodzaje Defendera 90, 110 i 130, fartuch oraz ostre noże
Miejsce akcji: Mazowsze Cel: odkrycie na nowo lokalnych smaków Narzędzia: trzy rodzaje Defendera 90, 110 i 130, fartuch oraz ostre noże / Fot. mat. pras.
Z pokładu terenowego Defendera można odkryć nieznane, smakowe tajemnice Mazowsza. Oraz poczuć magię beztroskiego zjechania w polną drogę.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2024 (107)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Mieliśmy okazję uczestniczyć w wyzwaniu, jakie przygotował Jaguar Land Rover, chcąc przybliżyć nam najdzikszy model tej marki, czyli słynnego Defendera. Niedawno przeszedł on kompletną metamorfozę, to właściwie zupełnie nowa konstrukcja nawiązująca raczej w detalach do poprzednika. A przecież dopiero co Defender dostał lifting. Uznaliśmy więc, że warto poznać jego tajemnice, a przy okazji sprawdzić, co skrywa największe polskie województwo.

Najpierw Mazowsze. Jeśli wydaje się wam, że jest nudno i wszystko już widzieliście, to oczywiście wielki błąd poznawczy. Mazowia nadal skrywa mnóstwo tajemnic i zaskakujących, nieodkrytych terenów. Wciąż istnieją zakątki znane jedynie nielicznym odkrywcom, a co więcej, nieustannie powstają nowe atrakcje. Jest jeszcze mnóstwo wąskich duktów, historycznych terenów czy wyrastających nagle miejsc, gdzie działa się historia.

I takim nieoczekiwanym punktem okazała się Karma House w Gościeńczycach. Już sama nazwa wsi wskazuje, że mile są tu widziani goście, którzy – jeśli szczęśliwie się tu zjawią – zostaną wspaniale nakarmieni. Patryk Burnicki, szef kuchni Karmy, zaproponował duszonego dzika w warzywach korzennych z kurkami, podkręconego smakiem regionalnego wina Mazovia Red wraz z pyzami drożdżowymi oraz młode ziemniaki duszone w wiejskiej śmietanie, aromatyzowane kwiatem kopru z kurkami i zwieńczone lokalnym winem Johanniter z winnicy Dwórzno. Na deser szef podał crumble jabłkowe aromatyzowane kardamonem i zapieczone maślaną kruszoną z malinami oraz owoce sezonowe. Było odświeżająco! Całość nie smakowałaby tak wyśmienicie, gdyby nie trud, który trzeba było włożyć wcześniej. Otóż pod okiem Anny Litwin, która na co dzień produkuje zdrową, rzemieślniczą żywność, przed obiadem wykonaliśmy własną kiszonkę. I to nie byle jaką, ale koreańską kimchi, czyli kiszoną kapustę z chilli. Sekret tego przysmaku? Trzeba w nie włożyć dużo serca.

Poligon okazał się pestką

Tor Poligon w Górze Kalwaria to miejsce, gdzie wykazać się miał Defender. To naturalnie tor offroadowy, królowały więc nie ostre, szybkie zakręty, a powolne wjazdy i zjazdy po stromiznach, wykrzyże, jazda po piasku i brodzenie. Defender spisywał się tu wyśmienicie, bo wyposażony jest w systemy, które dostosują się do poszczególnych przeszkód. W zasadzie sam je pokonuje, sam wjedzie pod kątem 60 stopni i sam z tej góry zjedzie. A napęd 4x4 wraz z reduktorem brał leśne piaszczyste muldy jakby ich kompletnie nie zauważał, wychodząc z „niemożliwych” do przejechania dziur z siłą i gracją. To auto tworzy własną kategorię, bo jest niezwykle luksusowo wykończone, a przy tym naprawdę nie boi się wjechać w teren.

Aż w końcu dojechaliśmy do finału, czyli Forgotten Fields Farm. Ta zapomniana farma to dom w miejscowości Dębówka niedaleko Warszawy, w którym mieszka wraz z żoną Wojciech Modest Amaro. To co rośnie na farmie zamienia się w autorską kuchnię, wszystko w zgodzie z naturą i harmonią pomiędzy pasją a rodziną. Mistrz kuchni zaskoczył wszystkich kolacją składającą się z wielu etapów. W pierwszej części w kuchni letniej na stół weszły przystawki, wśród których znalazły się pierogi z liścia poziomki z farszem z koziego sera zalane chłodnikiem z zielonej herbaty. Jako danie główne – już we właściwej kuchni – mistrz zaproponował m.in. perliczkę pieczoną w chlebie wraz z ziemniakiem opiekanym w popiele oraz węgorza z wasabi i halibuta z zielonym groszkiem. Oczywiście całość związana była wineparingiem – każde danie miało swój dobrany trunek, Botanic Wine Amaro wspaniale łączyło się z poziomką, nasturcją i pstrągiem, zaś austriacki Pinot Noir podkręcał smak perliczki. Na pożegnanie spróbowaliśmy nalewki z agrestu i wiązówki błotnej.

Potem odkrywców zastała noc. Oraz nawracające pytanie. Czy tak nie powinno być codziennie?

My Company Polska wydanie 8/2024 (107)

Więcej możesz przeczytać w 8/2024 (107) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie