Raport Energetyka. Boom na energię ze słońca

fot. Adobe Stock
fot. Adobe Stock
Polski rynek fotowoltaiki rośnie jak na drożdżach, notując największe przyrosty mocy zainstalowanej wśród wszystkich OZE i zajmując pod tym względem piąte miejsce w Unii i 15. na świecie. Czemu zawdzięczamy ten boom i czy w kolejnych latach ma szanse się utrzymać?
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2020 (61)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Rynek fotowoltaiki (PV) rozwija się najszybciej ze wszystkich sektorów OZE w Polsce – wynika z najnowszego raportu Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO) „Rynek Fotowoltaiki w Polsce, 2020”. Świadczy o tym przyrost nowych mocy na poziomie ok. 0,9 GW, dzięki czemu Polska w rankingu krajów z największym wzrostem nowych mocy zajęła piątą lokatę w Unii Europejskiej i 15. na świecie. W efekcie na koniec 2019 r. łączna moc zainstalowana w źródłach fotowoltaicznych wynosiła prawie 1500 MW, a już w maju 2020 r. przekroczyła 1950 MW. Obecnie największy przyrost nowych mocy obserwowany jest w segmencie mikroinstalacji, co oznacza dużą aktywność prosumentów indywidualnych i biznesowych. To oczywiście świetna wiadomość, warto jednak odpowiedzieć sobie przy tym na pytanie: czemu zawdzięczany ten boom? 

Korzystny klimat dla PV

– To koniunkcja kilku czynników – rosnące ceny prądu i prognozy dalszych podwyżek przecięły się z taniejącą, coraz bardziej efektywną technologią, rosnącą konkurencją na rynku i prostym, a konkretnym wsparciem ze strony państwa w postaci termomodernizacyjnej ulgi podatkowej i programu dopłat „Mój Prąd” – uważa Jan Ruszkowski, ekspert Polskiej Zielonej Sieci. 

Co więcej, jak podkreśla Grzegorz Wiśniewski, prezes IEO, fotowoltaika ma wsparcie obecnego rządu, a producenci urządzeń są w orbicie zainteresowań Ministerstwa Rozwoju i Ministerstwa Klimatu oraz mają patronat pełnomocnika rządu ds. OZE, ministra Ireneusza Zyski.

– Polska już drugi rok z rzędu instaluje po ok. 1 GW nowych źródeł fotowoltaicznych, a Polscy inwestorzy wydają rocznie 4 mld zł, aby zaopatrzyć się w moduły, systemy mocowań, inwertery i akcesoria. W latach 2021–2022 kwoty te ulegną podwojeniu. W łańcuchu dostaw mamy kilkunastu krajowych producentów urządzeń – w tym znaczącą grupę sześciu prywatnych, często rodzinnych firm – produkujących moduły fotowoltaiczne, którzy skupiają 10 proc. unijnych zdolności  produkcyjnych i kilku producentów systemów mocowań liczących się za granicą – wylicza Wiśniewski. To wszystko sprawia, że fotowoltaika znacząco przyczynia się do przełomu, który rozpoczyna polską transformację energetyczną. 

– Jest nie tylko głównym obszarem inwestycji w energetyce odnawialnej, ale także w całej polskiej elektroenergetyce. Jako jedyna branża OZE była w stanie w latach 2019–2020 zmobilizować więcej kapitału na inwestycje niż cała energetyka konwencjonalna. Zyskuje też zaufanie polskich i zagranicznych inwestorów – argumentuje prezes IEO.

Z optymizmem w przyszłość

Co czeka branżę PV w przyszłości? Eksperci IEO nie mają wątpliwości, że kolejne lata przyniosą kontynuację wzrostowego trendu. Tegoroczne inwestycje będą skupione wokół prosumentów w sektorze mikroinstalacji. A w 2021 i 2022 r. większość inwestycji skupi się w sektorze farm fotowoltaicznych. W kolejnych latach – 2022 i 2023 – udział farm PV w całkowitej mocy zainstalowanej zrówna się z udziałem mikroinstalacji. Tym samym rynek PV zmieni się z typowo prosumenckiego na zrównoważony pomiędzy zawodowymi elektrowniami PV a prosumentami. 

A co się będzie działo w samej branży? Z badań Instytutu Energetyki Odnawialnej wynika, że firmy nadal planują szybki rozwój, mimo przejściowych trudności wywołanych pandemią. Chcą zwiększać zatrudnienie (obecnie szacuje się je na 6 tys. etatów),  a połowa badanych przedsiębiorstw zamierza wprowadzić do oferty innowacje, np. dachówki fotowoltaiczne lub magazyny energii. 

– Czekamy na wprowadzenie rozporządzeń i prawa opartego na dyrektywie REDII, co będzie szansą dla mniejszych firm, aby pojawić się jako agregator magazynów energii czy przesyłu energii lokalnie, bilansowania energii lokalnie czy dostępu do systemu bilansowania – mówi Dawid Zieliński, prezes Columbus Energy. Dodaje przy tym, że w Polsce jest mnóstwo firm rozwijających technologie PV, jak produkująca ogniwa słoneczne na bazie perowskitów Saule Technologies. 

– Pamiętajmy jednak, że boom na fotowoltaikę dopiero się zaczyna. Zauważmy, że na razie zawdzięczamy go niemal wyłącznie prosumentom indywidualnym mieszkającym w domach jednorodzinnych. Do połowy przyszłego roku Polska – podobnie jak i wszystkie kraje członkowskie – ma obowiązek wdrożyć bardzo ważną dyrektywę RED II o promowaniu energetyki rozproszonej. Na rządzących wymusi ona poluzowanie oligarchicznego rynku energii, a społeczeństwu umożliwi wreszcie rozwinięcie pozostałych segmentów energetyki rozproszonej – tworzenie prosumentów zbiorowych, wirtualnych, czy zakładanie spółdzielni energetycznych. Oddolny ruch prosumencki, o ile nie będzie się mu przeszkadzać, niewątpliwie przyspieszy transformację energetyczną – podsumowuje Ruszkowski. 

--

Jacek Strzesak, założyciel i prezes Hymon Fotowoltaika

Polski rynek fotowoltaiki rośnie jak na drożdżach. O ile w 2014 r., kiedy  dopiero nieśmiało rozwijał skrzydła, do sieci trafiało zaledwie 20 MW mocy z instalacji fotowoltaicznych, to na dzień 1 września br. wskaźnik ten przekroczył już 2,5 GW. To wzrost o ponad 12 500 proc.! Tym samym opublikowane zaledwie przed kilkoma miesiącami prognozy Instytutu Energii Odnawialnej na koniec 2020 r. stały się nieaktualne. Teraz coraz głośniej mówi się, że w tym czasie możliwa będzie do osiągnięcia magiczna granica 3 GW. Po niewielkim zachwianiu w marcu i na początku kwietnia, spowodowanym skutkami pandemii koronawirusa, branża (w tym także Hymon) z optymizmem patrzy w przyszłość. W samym tylko sierpniu moc instalacji fotowoltaicznych wzrosła o blisko 12 proc., a w porównaniu z tym samym miesiącem 2019 r. – aż o 170 proc.

---

/materiał partnera/

Hymon odpowiada na potrzeby Polaków

Umiejętność liczenia, dopłaty do instalacji i rosnąca świadomość ekologiczna Polaków to podstawowe przyczyny fotowoltaicznej rewolucji, jaka rozgrywa się na naszych oczach. Aktywnie uczestniczy w niej tarnowska spółka Hymon, montując miesięcznie ok. 1300 fotowoltaicznych instalacji o łącznej mocy ok. 7 MW.

Istniejące przepisy prawne, choć niedoskonałe, przyczyniły się do ogromnego wzrostu zainteresowania Polaków energią pozyskiwaną ze Słońca. Właściwie zaprojektowana instalacja fotowoltaiczna, dzięki systemowi upustów dla instalacji o mocy do 10 kW pozwalającemu za 1 kWh oddany do sieci przez prosumenta odebrać 0,8 kWh, powoduje, że rachunki za prąd w gospodarstwie domowym wynoszą prawie zero.

Przyspieszenie bez wątpienia jest też zasługą dwóch programów rządowych: Mój Prąd i Czyste Powietrze. Umożliwiają one inwestowanie w panele słoneczne w ramach jednej uproszczonej procedury, która pozwala na zwrot 50 proc. kosztów takiej inwestycji – maksymalnie 5 tys. zł na instalację – lub na odliczenie kosztu inwestycji od podatku w ramach tzw. usługi termomodernizacyjnej. 

Koszt pokrycia 18–20 mkw. dachu panelami fotowoltaicznymi, które zaspokoją w całości zapotrzebowanie na prąd przeciętnego gospodarstwa domowego, w efekcie zwróci się po 6–8 latach.

Hymon odpowiada na potrzeby Polaków, instalując z miesiąca na miesiąc więcej paneli. Firma zdobyła 1. miejsce w Polsce pod względem zainstalowanej w 2019 r. mocy wśród 24 firm biorących udział w badaniu przeprowadzonym przez Instytut Energii Odnawialnej. Perspektywy wzrostu – dzięki współpracy z najlepszymi na świecie producentami akcesoriów dla fotowoltaiki oraz z ponad 100 własnymi ekipami montażowymi pozwalającymi odpowiedzieć na zapotrzebowanie w każdym zakątku Polski – dają realną nadzieję na szybkie osiągnięcie poziomu 10 MW montowanych instalacji miesięcznie. To ugruntuje pozycję spółki Hymon jako jednego z liderów tego rynku.  

---

Grzegorz Waszkiewicz, broker ubezpieczeniowy, członek zarządu, BezpieczenstwowBiznesie.pl

Klientów zainteresowanych alternatywnym i tańszym źródłem energii przybywa z dnia na dzień. Firm instalujących odpowiednie instalacje z wykorzystaniem dotacji również, więc rywalizacja o klienta na boomie fotowoltaiki się zaostrza. Chcąc zdobyć przewagę konkurencyjną, należy zaoferować konkretną wartość dodaną. 

W odpowiedzi na takie oczekiwania tworzone są dedykowane programy ubezpieczeniowe instalacji  dla wszystkich klientów danego dostawcy i instalatora. Oczywiście na takie rozwiązania mogą pozwolić sobie firmy, które świadczą klientowi, najlepszą jakościowo usługę i chcą dać mu nie tylko świetny serwis montażu i obsługi posprzedażowej, ale również poczucie pewności, że w obliczu nagłego zniszczenia, uszkodzenia czy kradzieży instalacji jest on w pełni zabezpieczony, a ubezpieczyciel pokryje wszystkie straty. Składkę opłaca firma. Od takiej firmy ubezpieczyciel wymaga stałego serwisu i doświadczonych ekip montujących. Program ubezpieczenia jest tak wynegocjowany przez brokera z ubezpieczycielem, aby zapewniał maksymalne pokrycie wszystkich potencjalnych ryzyk tzw. polisa all risks, był sprawnie zarządzany poprzez bieżące wystawiania odpowiednich certyfikatów, bo firma ma się zajmować montażem, a nie zawieraniem polis. 

I na koniec co dla użytkownika jest kluczowe to to, aby ubezpieczyciel gwarantował sprawną likwidację szkód. Jest kilku ubezpieczycieli doświadczonych w produktach dla OZE, którzy wykorzystują te do tej pory oferowane korporacjom i adaptują je pod konkretnego ubezpieczonego. Indywidualnie tak skonstruowane ubezpieczenie jest niedostępne. Trzeba jednak przyznać, że obecnie branża ubezpieczeniowa przygląda się nawzajem konkurencji w oczekiwaniu na pierwsze wyniki szkodowości. A te w perspektywie 6–12 miesięcy z pewnością wpłyną na składkę, czyli cenę polis w przyszłości. 

 

My Company Polska wydanie 10/2020 (61)

Więcej możesz przeczytać w 10/2020 (61) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ