Lot pod prąd
Njord Energy / Fot. materiały prasoweMitologiczny Njord był nordyckim bogiem wiatru i morza, a także bogiem rybaków. Obdarzał bogactwem tych, którzy na nie zasługiwali. Wygląda na to, że jego polski odpowiednik może obdarzyć ludzkość jeszcze jednym bogactwem – energią elektryczną. Njord Energy powstało z inicjatywy przedsiębiorców Sebastiana Szymańskiego, Grzegorza Zwolińskiego (założyciela spacetechu SatRev) oraz Bartosza Grecznera, doktora prawa i właściciela własnej kancelarii prawniczej. Na rozmowę umówiłam się z Sebastianem i Bartoszem. Grzegorza zatrzymały obowiązki zawodowe i treningi do Ironmana, które realizuje nawet o drugiej w nocy.
Sport, woda i kosmos
Słysząc o tak niebywałej determinacji triathlonisty od razu zapytałam o miejsce sportu w życiu całej trójki. Okazuje się, że wszyscy trzej panowie są zapalonymi sportowcami. Bartosz żegluje w najdalszych zakątkach globu, Grzegorz i Sebastian kochają kite’y i narty, a w przyszłym roku planują wspinaczkę skiturową na Mont Blanc. Więc siłą rzeczy historia startupu jest usportowiona. – Wszystko zaczęło się od jednego z wyjazdów kitesurfingowych. Na końcu sesji zawsze są opowieści, jak się pływało, jakie były warunki i jakie nowe triki udało się zrobić. Grzesiek i ja doszliśmy do wniosku, że kite generuje bardzo dużo energii, która jest niewykorzystana. Warto byłoby więc ją spożytkować. Skoro człowieka 80-kilogramowego potrafi wyrzucić 20-30 m w górę w bardziej lub mniej kontrolowany sposób, to znaczy, że moc jest olbrzymia – tłumaczy Sebastian.
Pomysł z Kosmosu
Pomysły z wykorzystaniem latawców do wytwarzania energii zaczęły się od… kosmosu. Latawce były wcześniej przygotowywane pod kątem misji na Marsa i produkcji energii na Czerwonej Planecie. Po jeszcze bardziej wnikliwym researchu okazało się, że istnieje technologia AWES (Airport Wind Energy System), a także firmy, które zaczęły ją wykorzystywać, by pracować nad latawcami pomagającymi generować prąd. Jednak jeszcze żadna z nich nie wprowadziła do sprzedaży swojego rozwiązania. W dodatku każde jest inne, o innym kształcie, tworzone z różnych komponentów i odmiennych materiałów. Niektóre wyglądają nawet jak skrzydła samolotów na uwięzi.
– Konkurencja to głównie firmy niemieckie i holenderskie, które są już wiele lat na rynku. A my w ciągu niespełna roku zaczynamy widzieć ich plecy. Gonimy ich i czekamy aż przegonimy – kwituje Sebastian. – Stawiamy sobie bardzo ambitny cel – dodaje Bartosz. - Chcemy być jedną z pierwszych lub nawet pierwszą firmą, która wdroży na rynku tę technologię. Chcemy to zrobić jak najszybciej. Jeszcze rok temu nie było naszej firmy, a teraz już mamy prototyp. Daliśmy sobie trzy lata. Oznacza to, że w 2025 r. powinniśmy mieć gotowy produkt do komercyjnej sprzedaży o nominalnej wartości produkcji energii 200 kW. Po wakacjach mieliśmy mieć gotowy demonstrator. Zrobiliśmy go. Było to ekstremalne wyzwanie dla całego teamu.
Bez sportu nie ma kołaczy
Zostawmy na chwilę latawce. Konstatuję, że sporą część życia założyciele Njord przeznaczają na...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 12/2024 (111) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.