Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów! O co chodzi w proteście

Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów! O co chodzi w proteście
Polskie media są ważną częścią życia każdego z nas – wszystkich żyjących, mieszkających i pracujących w Polsce. Są częścią naszego dziedzictwa kulturowego i systemu demokratycznego. I jako takie muszą przetrwać.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

4 lipca od rana rozpoczął się ogólnopolski protest mediów. Redakcje z całego kraju protestują przeciwko pomysłom polskich władz w zakresie wdrożenia unijnej dyrektywy DSM (Digital Single Market). Pełen apel publikujemy poniżej.

O co chodzi w proteście

W tym momencie przedstawiciele tzw. "big techów", czyli firmy, takie jak Alphabet (Google), Meta (Facebook i Instagram) czy Microsoft wykorzystują treści przygotowywane przez redakcje z całego świata do rozwoju własnych produktów. Przez lata działania te nie wiązały się z żadnym wynagrodzeniem na rzecz twórców. Co więcej, z biegiem lat technologiczni giganci zaczęli przejmować ruch użytkowników od mediów, stosując różnego rodzaju pomysły - jednocześnie korzystając z publikacji redakcyjnych.

W odpowiedzi na te wyzwania w Unii Europejskiej wprowadzona została dyrektywa DSM, która zakłada m.in., że firmy technologiczne korzystające z treści tworzonych przez media muszą za nie zapłacić. Problem polega na tym, że Polska od kilku lat nie wdrożyła dyrektywy (czas minął w czerwcu 2021 roku). Ostatecznie rząd zaproponował przepisy, które teoretycznie mają odpowiedzieć na ten problem. W praktyce jednak nowe prawo nie pomoże branży mediowej. Dlaczego? Bo zasady wynagrodzenia mają ustalić między sobą światowi giganci z wydawcami. Problemem jest olbrzymia dysproporcja i fakt, że w przypadku braku takiego porozumienia, media pozostają bez żadnej siły nacisku na wypłatę wynagrodzenia. Przykładowo, przepisy nie ustalają poziomu wynagrodzenia albo tego, który organ ma rozstrzygnąć spory. W związku z tym w przypadku braku porozumienia sprawa musi trafić do sądów - a rozstrzygnięcie może potrwać długie lata. Szczególnie cierpieć mogą małe, lokalne redakcje.

Wsparcie dla branży mediowej wyraziła Lewica, ale zgłoszone przez posłów poprawki zostały odrzucone przez kluby KO, Trzeciej Drogi i Konfederacji. 

Brak reakcji oznacza, że w najbliższych latach giganci technologiczni mogą całkowicie zdominować obieg informacji w społeczeństwie. Wraz z rozwojem narzędzi AI, korzystając z wyszukiwarki Google czy mediów społecznościowych nie zobaczysz zróżnicowanych treści, które pozwalają wyrobić krytyczną opinię o faktach - zarówno politycznych, społecznych, jak i tego, co dzieje się w biznesie. 

Polecamy także materiał przygotowany przez dziennikarkę, Sylwię Czubkowską:

Oto pełna treść apelu:

W całej swojej, także niedawnej historii, stały na straży wolności, demokracji, obywatelskiego prawa do debaty publicznej, prawdy i odpowiedzialności za słowo. W interesie Polski jest, by to się nie zmieniło.

Niestety, musimy mierzyć się z groźbą, jaką jest dominacja globalnych gigantów technologicznych na rynku polskich mediów. To organizacje niezwykle potężne i wpływowe.

Wskutek szybkiego rozwoju przejęły lwią część środków reklamowych finansujących dotąd polskie media. Bezkarnie i nieodpłatnie wykorzystują tworzone przez nas treści, a zyski przekazują za granicę.

Dlatego, by przetrwać, musimy mieć wsparcie demokratycznego państwa. Tego samego, którego zawsze z tą samą pasją bronimy. Niestety, po raz kolejny państwo w tej roli się nie sprawdza.

Protest mediów w całej Polsce. O co chodzi? Wyjaśniamy

Podczas uchwalania przepisów o prawie autorskim w świecie cyfrowym kompletnie zlekceważono nasze postulaty. A o wiele nie zabiegaliśmy.

Oczekiwaliśmy wprowadzenia instrumentów mediacji między platformami i wydawcami w przypadku sporu o należne nam tantiemy, sprawiedliwej rekompensaty za ekspozycję naszych treści w sieci oraz ochrony przed ich kopiowaniem.

To były nasze główne postulaty, kompletnie zignorowane przez MKiDN i Sejm.

Sprawy, o których piszemy, są kluczowe dla polskich mediów, ambitnego dziennikarstwa i rzetelnej debaty o sprawach publicznych.

Niechęć rządzących do zajęcia się tym problemem świadczy o braku odpowiedzialności i krótkowzroczności. Dziś nie jest jeszcze za późno.

Łatwo było krzyczeć „Wolne Media”, gdy zagrożenie miało twarz Jarosława Kaczyńskiego. Trudniej, gdy ma oblicze Google lub Mety

Apelujemy do władzy, do posłów i senatorów wszystkich opcji politycznych, by wysłuchali naszych racji i poprawili szkodliwe prawo.

Oddanie tych obszarów w całości globalnym graczom technologicznym nie tylko poważnie zuboży nas jako społeczeństwo, ale może też zagrozić demokracji, jaką znamy. Nie wolno do tego dopuścić. Politycy – zróbcie coś nie tylko dla zagranicznych gigantów technologicznych, ale też dla Polski, Polek i Polaków!

Polscy wydawcy, redakcje i dziennikarze


Aktualizacja, godz. 11:

Jak donoszą przedstawiciele lokalnych mediów, Meta, właściciel Facebooka, blokuje komunikaty o proteście publikowane na platformie. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ