Podatek cukrowy ściągnął z nas już miliard złotych
Podatek cukrowy to kolejny "genialny pomysł" polityków / Fot. Sharon McCutcheon, Unsplash.comPodatek cukrowy polega na obciążeniu sprzedawców dodatkową opłatą od każdego 1 litra wprowadzonego do sprzedaży napoju zawierającego cukier, substancje słodzące (np. ksylitol lub aspartam), jak również kofeinę lub taurynę. Takim podatkiem, jak nietrudno się domyślić, obciążone są napoje gazowane, oranżady, napoje energetyczne, ale też alkohole z dodatkiem cukru lub substancji słodzących.
Opłaty przedstawiają się następująco:
- 0,50 zł opłaty stałej – za zawartość cukrów w ilości równej lub mniejszej niż 5 g w 100 ml napoju lub za jakąkolwiek zawartość substancji słodzącej
- 0,05 zł opłaty zmiennej – za każdy gram cukrów powyżej 5 g w 100 ml napoju
- 0,10 zł za litr napoju zawierającego taurynę lub kofeinę
Niskie kwoty? Jak to mówią, ziarnko do ziarnka...
Rząd ma oczywiście dobre intencje
Podobno rząd wprowadził podatek cukrowy po to, bo ma na uwadze zdrowie konsumentów. Od dawna bowiem wiadomo, że tego rodzaju napoje mają negatywny wpływ na zdrowie i np. przyczyniają się do otyłości.
Sprawdź: Emerytura stażowa
Podatek cukrowy zwiększa więc ceny napojów słodzonych i ma na celu ograniczenie ich spożycia. Ograniczenie to polega na tym, że po prostu kupimy mniej towaru, bo nie będzie nas na niego stać. Producenci bowiem przerzucają koszty na klienta, więc doliczają podatek do ceny.
A ile państwo zarobiło na podatku cukrowym?
Do końca lipca br. wpłynęło do państwa już ponad 900 mln zł podatku cukrowego. Wpływy systematycznie rosną, a Ministerstwo Finansów podaje, że zdecydowania większość pieniędzy z nowego podatku zasila Narodowy Fundusz Zdrowia. Jak dotąd pozyskał on z niego 875,8 mln zł. Niespełna 32 mln zł trafiły do budżetu państwa. Można założyć, że na tym etapie nowy podatek wypracował już dla państwa 1 mld zł.
Kiedy podatek był wprowadzany, rząd szacował, że pozyska z niego 3 mld zł do końca 2021 r.
Czy jednak politycy rzeczywiście mają na uwadze dobro przeciętnego konsumenta? W tym roku nie pojawiły się żadne nowe usługi medyczne dla osób, a jakość obsługi NFZ nie poprawiła się. Na co więc idą te pieniądze?
Inspiracje: Scarlett Johansson
Jeśli państwo rzeczywiście miałoby na celu dobro obywateli, widzielibyśmy różne kampanie edukacyjne, a nawet powstawałyby usługi medyczne sprofilowane dp osób, które np. mają problem z otyłością wywołany m.in. przez spożywanie słodkich napojów. Tego jednak nie ma.
Inne kuriozalne podatki, które funkcjonują już w Polsce, to podatek od "małpek", podatek od deszczu, a nawet - tak, tak - podatek od psa. Liczba i wysokość podatków to coraz większa komedia. Czekamy na podatek od kota, myszy i mrówek.