Planszówki wciąż w grze
Gry planszowe, fot. materiały prasoweStrudzony Wędrowcze, witaj w świecie gier planszowych. To kraina, która przeniesie cię do starożytności, na Marsa, a nawet w sam środek afery Watergate. Wystarczy dobra plansza, odrobina ciekawości oraz kilkaset złotych. Tylko pamiętaj – nie ważne, co by się działo, przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę.
Przygotowanie
Utarło się, że najlepszym okresem dla branży są miesiące przed Bożym Narodzeniem, kiedy ludzie szukają prezentów dla najbliższych. To zrozumiałe – gry planszowe są w miarę bezpiecznym prezentem, który co prawda kosztuje więcej niż książka czy płyta, ale jest uniwersalny. Specyficznym okresem są też wakacje, kiedy dominuje sprzedaż tzw. gier sezonowych, a więc mało skomplikowanych „imprezówek”, które łatwo spakować do plecaka.
Jednak w minionym roku żniwa nadeszły wcześniej. – Z powodu lockdownu ludzie nie mieli możliwości pożyczania sobie gier, wymieniania się nimi. Tęsknili za ulubionymi tytułami, więc zaopatrywali się we własne egzemplarze – tłumaczy Agata Syc z wydawnictwa Lacerta. – Dostawaliśmy sygnały od fanów, że nasze produkty spełniały wręcz terapeutyczną rolę, pozwalały ludziom oderwać się od pandemicznej rzeczywistości – dodaje Waldemar Gumienny z wydawnictwa Phalanx.
Ale problem z dostępnością wielu tytułów był spowodowany również innym czynnikiem. Dużo komponentów do gier produkuje się w Chinach. W pierwszych miesiącach pandemii produkcje wstrzymano, kontenerowce nie wypływały, więc premiery były przesuwane. Z tym problemem borykało się – i częściowo wciąż boryka – mnóstwo polskich wydawnictw.
Kiedy jednak o rynek gier planszowych zapytasz blogerów lub samych fanów, ci niespecjalnie zauważają opisywany przez wydawców boom. – Sprzedaż planszówek od kilku lat utrzymuje się na stabilnym poziomie. To oczywiste, że wydawcy będą mówić o renesansie gier planszowych, by napędzić popyt na ich produkty – uważa Piotr Jasik, założyciel Game Troll TV, który jest największym w Polsce kanałem youtubowym poświęconym „grom bez prądu”.
Trudno scharakteryzować rodzimy rynek, bowiem nikt nie przeprowadził jeszcze dokładnych badań poświęconych tej branży. Agata Syc zauważa, że polski rynek jest jednym z największych w Europie, bo powstaje coraz więcej wydawnictw, więc konkurencja siłą rzeczy stale się zwiększa. Natomiast zdaniem Waldemara Gumiennego dynamika rozwoju branży w Polsce wreszcie zaczyna przypominać tę z Niemiec, gdzie kultura grania w planszówki jest zdecydowanie wyższa, a niedzielne popołudnia przy ulubionych tytułach są czymś absolutnie normalnym.
– Z polskich wydawnictw z wydawania tylko planszówek utrzymuje się tak naprawdę kilka podmiotów: na pewno Portal Games, Lacerta, pewnie Galakta, choć w jej przypadku mówimy o zdecydowanie mniejszych nakładach. Wiele innych wydawnictw traktuje gry planszowe jako dodatek do różnych usług np. wydawania komiksów – mówi Jasik.
Nakłady są różne – od tysiąca do nawet kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy w przypadku najpopularniejszych tytułów, np. Agricola czy Robinson Crusoe. Oczywiście najlepiej sprzedają się gry casualowe, o mniejszej barierze wejścia, bardziej zaawansowane pozycje to raczej gratka dla „geeków”. – Zdecydowanie lepiej wypuszczać gry w mniejszych nakładach, a po ich wyczerpaniu, jeśli dana planszówka okaże się sukcesem, dodrukowywać kolejne egzemplarze – mówi Syc.
Trzeba zaznaczyć, że mało gier jest stale w druku i ciągle w obiegu. Do takich tytułów należą tak znane marki jak Wsiąść do pociągu, Osadnicy z Catanu czy Dobble.–...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 4/2021 (67) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.