Kuchnie duchy, wirtualne restauracje - nowy trend nad Wisłą
Fot. shutterstock.Niemała rewolucja w polskiej gastronomii już teraz budzi mieszane uczucia klientów niektórych sieci. Wirtualne restauracje prezentują swoją ofertę np. poprzez aplikacje do zamawiania jedzenia czy stronę internetową konkretnej marki. Jednocześnie posiłek, który ma dostarczyć kurier nie powstaje w siedzibie danej knajpy, gdyż ta nie posiada lokalu, do którego może zaprosić klientów. Cyfrowe biznesy gastronomiczne są oparte na kuchniach udostępnionych dla marek funkcjonujących w sieci.
Restauracja bez gości
Ciekawy przykład takiego modelu przedstawia "Rzeczpospolita" przywołując polski startup FoodBandits. Firma z poznania korzysta z różnych lokali gastronomicznych i sprzedaje dania w internecie pod takimi markami, jak m.in. Bastardo Pasta, Los Hombros czy Wok'n'Roll. Swoim partnerom zapewnia składniki i niezbędne instrukcje wraz z opakowaniami.
Czytaj dalej: Jeff Bezos obiecuje rozdać większość swojego majątku
Kuchnie duchy
Kuchnie duchy (z ang. ghost kitchen) powstaną m.in. na dawnych stacjach Łukoila, odkupionych przez austriacki fundusz inwestycyjny. To właśnie za sprawą sześciotygodniowych testów z gotowaniem na byłych stacjach benzynowych podjęto decyzję o współpracy poszerzonej o kolejne lokalizacje.
Warto zwrócić uwagę, że w taki biznes mogłyby wejść restauracje, którym nie udało się przetrwać trudnych czasów kryzysu. 10-ciokrotne podwyżki cen gazu mordowały małą gastronomię od Helu po Giewont - a pomoc państwa była śladowa. W tym czasie Polacy także bardzo zbiednieli, inflacja wydrenowała nasze portfele, a kiedy trzeba oszczędzać rezygnacja z jedzenia "na mieście" daje szybkie efekty.
Mamy prawo wiedzieć co jemy
Klienci zauważają jednak, że przy takim modelu warto byłoby poinformować ich gdzie faktycznie powstaje posiłek. W internetowej dyskusji nie brakuje głosów, że jeśli jakość zamówionego dania będzie wysoka nikomu nie powinno przeszkadzać gdzie został przygotowany. Gorzej jeśli wraz z przekazaniem receptur i nową lokalizacją pójdzie zatrudnianie pracowników o niższych kwalifikacjach, co miałoby się przełożyć na smak posiłków.
Szansa dla gastronomii
W ten sposób prowadzący biznesy gastronomiczne mogą znacznie zaoszczędzić na miesięcznym czynszu za wynajem lokalu i zaproponować bardziej atrakcyjne ceny. Zamiast wynajmować większą powierzchnię przeznaczoną na przestrzeń dla klientów ograniczają ją do samej kuchni i wyprowadzają z atrakcyjnej lokalizacji. To wszystko znacznie obniża koszty prowadzenia działalności.
Czy czeka nas przyszłość z restauracjami "w chmurze"? Na pewno z takich miejsc będziemy w przyszłości zamawiać codzienne posiłki, jeśli będą smaczne i bardziej atrakcyjne cenowo. Jednak na randkę, kolację rodzinną czy spotkanie z przyjaciółmi raczej wybierzemy wersję vintage: przy stoliku z kelnerem.
Czytaj dalej: Kobiety w technologiach, czyli rewolucja przyspiesza