Jak z głową inwestować w zielone
Inwestowanie w ESG, fot. Shutterstockz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2024 (107)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Uważacie, że ekologia i zrównoważony rozwój to domena unijnych dyrektyw, a co za tym idzie europejskich firm? W takim razie sporo przegapiliście! Kilka tygodni temu Bloomberg przeprowadził badanie 150 przedstawicieli chińskiego świata dużego biznesu. Praktycznie każdy z nich potwierdził, że tematy ESG są brane pod uwagę przy okazji inwestowania. Firmy same z siebie zwracają uwagę na tematy „zrównoważonego rozwoju”. W 25 proc. wskazań ze względu na wymogi prawne, w 21 proc. wskazań ze względu na wymagania krajowych lub zagranicznych klientów, a w 22 proc. wskazań ze względu na wewnętrzne zarządzanie ryzykiem. Wyniki są bardzo zbliżone do tych z Europy, czasami nawet lepsze! Inwestowanie zrównoważone powoli staje się standardem na całym świecie. Może jeszcze nie dla inwestorów indywidualnych, ale przecież zawsze można być tym „pierwszym”, prawda?
Eko to nie listek figowy
Zrównoważonymi inwestycjami nazwiemy zarówno budowę nowych farm fotowoltaicznych, jak i nowych elektrowni na paliwa stałe, ale z wykorzystaniem wszystkich dostępnych na rynku technologii ograniczających emisję dwutlenku węgla i innych substancji. Zrównoważone inwestowanie polega na maksymalizacji pozytywnego wpływu na środowisko i ograniczeniu wpływu negatywnego.
A przenosząc to na grunt inwestycyjny? Możesz inwestować wyłącznie w firmy, które bezsprzecznie należą do świata „zielonej gospodarki” (czyli wspomniane biznesy zajmujące się OZE albo ekologicznym rolnictwem), możesz też inwestować w firmy, które działają szeroko – ale w swojej strategii bazują na fundamentach ESG. Możesz też przyjąć, że nie będziesz inwestował w firmy, które nie są zrównoważone – np. zajmują się produkcją broni albo łamią prawa pracownicze w Azji (bo ESG to nie tylko ekologia, to także odpowiedzialność przed lokalnymi społecznościami i dbanie o dobrostan pracowników).
Mamy także możliwość inwestowania w fundusze inwestycyjne (oraz różne aktywa jak obligacje). Są takie, które koncentrują się wyłącznie na tematach ESG, są też takie, które biorą je pod uwagę w swoich strategiach.
Kolejna kwestia to powód inwestowania. W przypadku inwestorów indywidualnych mamy zapewne do czynienia głównie z kwestią zarabiania. Ale nie jest to powód jedyny. Są osoby, które zrównoważone inwestowanie traktują jako swój cel w życiu. Są też instytucje i fundusze, które liczą na zwrot „społeczny” (np. jeden z największych funduszy na świecie, norweski fundusz emerytalny Norges Bank Investment Management, w 2023 r. umieścił na „liście obserwacyjnej” polski Orlen, bo zdaniem przedstawicieli funduszu przejęcie mediów lokalnych naruszało prawa człowieka). Jest także tzw. Impact investing, czyli inwestycje, które mają na celu zarobienie, ale na pozytywnych zmianach na świecie (w Europie jest kilkadziesiąt funduszy VC, które poszukują startupów impactowych – w ich przypadku celem jest nie tylko uzyskanie zwrotu z inwestycji, ale także spełnienie określonych celów ESG).
Zrównoważone czy… niezrównoważone
Czy warto? Oczywiście! Czy można na tym zarobić? To… skomplikowane.
W 2019 r. na naszej warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych zadebiutował zupełnie nowy indeks – WIG-ESG. Znalazło się tam łącznie 60 spółek, które zdaniem twórców spełniały warunki spółki odpowiedzialnej społecznie. Były tam m.in. takie firmy, jak PKO BP, Orlen czy PZU, ale także Allegro, Kruk, Tauron, Wirtualna Polska i XTB. Niestety, indeks ten został zlikwidowany w czerwcu 2024 r. Powód? „Brak zaangażowania inwestorów indywidualnych w kwestie ESG”.
W Ogólnopolskim Badaniu Inwestorów z 2023 r. (najnowsze dostępne) zapytano inwestorów indywidualnych o to, czy podejmując decyzje inwestycyjne, biorą pod uwagę wpływ spółki na szeroko rozumiane czynniki ESG. Ponad 40 proc. osób powiedziało po prostu „nie”. Po ok. 20 proc. otrzymały odpowiedzi negatywne, lecz uzasadnione: albo z braku wiedzy, albo z braku danych. Pozytywną odpowiedź, jak łatwo policzyć, dało zaledwie 20 proc. badanych – zdaniem twórcó z czego 13 proc. zaznaczyło, że zainwestuje w spółkę odpowiedzialną, jeśli przyniesie zbliżoną stopę zwrotu do „zwykłej” oraz o podobnym ryzyku.
Polscy inwestorzy nie są za bardzo zainteresowani inwestowaniem zrównoważonym. Problem polega jednak na tym, że czynniki ESG mają coraz większy wpływ na biznes – oraz decyzje inwestorów instytucjonalnych. Czyli spółki, które takie warunki spełniają, mogą liczyć na większy popyt akcjonariuszy (czyli większą szansę na wzrost cen), ale także na znacznie lepsze perspektywy do rozwoju. Od dawna w Unii Europejskiej promuje się inwestycje pro-ESG. Tego typu projekty mają coraz bardziej preferencyjne warunki finansowania. Co więcej, brak takich czynników powoli, acz nieubłaganie, doprowadzi od ograniczenia finansowania dla projektów inwestycyjnych. Czyli w długim terminie trend jest następujący: spółki zrównoważone mają wiele szans. Spółki „niezrównoważone” mają więcej ryzyk.
Jak inwestować
Piotr Dmuchowski, Chief Investment Officer w TFI PZU oraz członek zarządu POLSIF (Sustainable Investment Forum Poland), wskazuje kilka podstawowych kierunków, w jakich może podążać inwestor indywidualny. Przede wszystkim to wykluczenie branż czy sektorów, które co do zasady nigdy nie będą „zrównoważone”. To m.in. branża zbrojeniowa, pornograficzna, hazardowa czy produkcja artykułów tytoniowych. – Drugie podejście to tzw. best in class. Czyli szukamy firm i spółek, które są najlepsze w jakichś określonych kategoriach niż konkurenci. Przykładowo, huta, która emituje mniej szkodliwych substancji do atmosfery, niż inne. Trzecie podejście do włączenie do swoich decyzji kwestii ryzyk i korzyści wynikających z tematów ESG – tłumaczy.
Na koniec zaś zostaje inwestowanie tematyczne, czyli w szerokie megatrendy. To mogą być np. producenci energii z OZE, ale także firmy technologiczne zajmujące się robotyką albo gospodarką wodną. – Chodzi o to, że pewne megatrendy są dość oczywiste. Dlatego firmy, które je reprezentują, mają większy potencjał do wzrostów. A inwestor może pozytywnie przyczynić się do poprawy sytuacji – bo wkłada własne pieniądze w taką obiecującą branżę – dodaje.
Piotr Dmuchowski zwraca uwagę, że jeśli myślimy o inwestowaniu w tego typu firmy i oczekujemy, bez większej refleksji, lepszych stóp zwrotu, możemy się srogo pomylić. Bo liczba czynników wpływających na zachowania akcji jest znacznie większa niż tylko przynależność do megatrendu. Weźmy pod lupę chociażby firmy zajmujące się produkcją zielonej energii. Chyba każdy zgodzi się z faktem, że tego typu przedsięwzięć światowa gospodarka będzie potrzebowała coraz więcej. Z roku na rok farm fotowoltaicznych czy wiatraków jest coraz więcej. W rzeczywistości, jeśli zwrócimy uwagę na S&P Global Clean Energy Index, czyli indeks skupiający producentów zielonej energii, to okaże się, że pomimo fantastycznego okresu od kwietnia do grudnia 2020 r. indeks ten jest w bardzo mocnym trendzie spadkowym. W ciągu jednego roku (lipiec 2023–lipiec 2024) stracił na wartości ponad 20 proc.! Dlaczego? Bo bardzo wysokie stopy procentowe drastycznie ograniczają opłacalność inwestycji (która jest wysoka na starcie); bo problemy ze strony łańcuchów dostaw opóźniały tworzenie nowych projektów; bo wciąż istnieje ryzyko legislacyjne (np. dla rynku offshore, zdaniem twórców, czyli farm wiatrowych na wodzie) albo firmy borykają się z problemami niewydajnej sieci energetycznej (co widoczne w Polsce). Dużo lepiej dali zarobić np. producenci brudnej energii – głównie z powodu drastycznego wzrostu popytu wywołanego wojną na Ukrainie.
Czyli jeśli chcesz zarobić, nie stawiaj na ESG wszystkich kart.
Jak weryfikować ESG
Jest jeszcze inny problem – co tak naprawdę znaczy ESG. Bo o ile mamy do czynienia z firmą z sektora całkowicie „zielonego”, to w jaki sposób analizować, czy koncern naftowy idzie w kierunku zielonej rewolucji? Odpowiedzi na te wyzwanie próbują udzielić ratingi ESG. – Tego typu rankingi mają swoje kryteria. Problem w tym, że nie są one identyczne i do analizy można podejść w bardzo różny sposób – ocenia Piotr Dmuchowski.
Czy to znaczy, że inwestowanie ESG jest nieopłacalne? Nie! Ale należy do niego podejść krytycznie i myśleć długoterminowo. Przykładowo, na rynkach możemy znaleźć specjalne obligacje green bond, które pozwalają na finansowanie projektów zrównoważonych. Tu stopy zwrotu nie są oszałamiające. Przykładowo fundusz iShares USD Green Bond ETF od momentu powstania w 2018 r. dał niewielki zarobek (za włożone 10 tys. dol. dziś mielibyśmy niecałe 11 tys.), ale w skrajnym momencie było to prawie 12 tys., czyli 20 proc. (a mówimy o obligacjach!).
Trzeba też pamiętać o długim terminie i „samospełniającej się przepowiedni”. Skoro Unia Europejska, USA i inne kraje coraz bardziej promują rozwiązania pro-ESG, to firmy, które je spełniają, będą miały lepsze wyniki finansowe niż konkurenci. Wciąż jednak nie można podchodzić zero-jedynkowo.
Piotr Dmuchowski radzi, jak można podejść do inwestowania w zrównoważony sposób. – Każdy inwestor musi przede wszystkim zdecydować, jaki ma apetyt na ryzyko. Druga kwestia to horyzont inwestycyjny a trzecia – to jaka jest oczekiwana zwrotu. Na koniec zaś pozostaje decyzja: czy stawiamy sobie także jakieś cele środowiskowe, społeczne czy inne, czyli czy sami przed sobą wyznaczamy czynniki ESG, które chcemy w jakiś sposób zmienić. Odpowiedź na te pytania zdeterminuje dalsze podejście – tłumaczy.
W przypadku ESG horyzont powinien być długotrwały. Dotyczy to również spółek, które przechodzą transformację. Dzisiejsze wydatki np. na bardziej wydajne (i ekologiczne) maszyny przyniosą zwrot w dłuższym terminie. To samo dotyczy np. automatyzacji.
Z tego względu czynniki ESG pojawiają się już teraz u zarządzających funduszami. W Polsce jeszcze nie, ale np. na Zachodzie kilkadziesiąt procent wszystkich funduszy ma w swoich strategiach zapisane elementy ESG – czy to pozytywne (czyli zakładają pozytywny wpływ na środowisko) czy negatywny – czyli wykluczają inwestowanie w nieetyczne branże. Co ciekawe, w naszym kraju dość interesującym wątkiem jest wpływ nowych ankiet MIFID, w których pojawia się pytanie o „zrównoważone inwestowanie”. To sprzyja poszukiwaniu takich produktów przez dystrybutorów, a co za tym idzie, skłania zarządzających funduszami do tworzenia nowych produktów. Czyli z roku na rok popyt powinien rosnąć. Tak samo jak działanie ESG w firmach. Lepiej już teraz stanąć po dobrej stronie trendów i budować portfel, który ma zarabiać, ale z uwzględnieniem czynników, które sprawią, że zarobi też za kilka lat.
Więcej możesz przeczytać w 8/2024 (107) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.