Biznes testowany na dzieciach
Smart Kids Planet / Fot. materiały prasoweSmart Kids Planet powstało z potrzeby taty, który szukał ciekawej i wartościowej zabawy dla swojego dziecka. Takiej, która pomoże mu zrozumieć współczesny świat i otworzy go na to, co nieznane. Miejsca przygody, nieograniczonej wyobraźni, kosmicznych wrażeń i sportowych emocji” – to fragment „manifestu” Smart Kids Planet umieszczonego na stronie internetowej firmy. Już na początku rozmowy z Adamem Kowalczykiem i Karolem Gawłem, jej pomysłodawcami i założycielami, zadaję im pytanie, który z nich jest tatą, o którym mowa.
Adam i Karol uśmiechają się, bo obaj mają dzieci. Niedawno zdobyli główną nagrodę w kategorii Nowy Biznes w prestiżowym konkursie – EY Przedsiębiorca Roku. Ale Adam przyznaje, że pomysł był jego.
– Mój synek, Leoś, miał wtedy trzy latka. To jest moment, w którym człowiek zaczyna chodzić z dzieckiem do sal zabaw – odpowiada Adam Kowalczyk. – Miałem wtedy bardzo absorbującą pracę, więc brałem ze sobą laptop i pracowałem. A dziecko spędzało czas na zabawie, która, po prawdzie, była raczej bezwartościowa. Nikt z nas nie był z tego do końca zadowolony, a ja dodatkowo miałem wyrzuty sumienia, że nie jestem najlepszym rodzicem – wspomina.
Właśnie to doświadczenie, zapewne dość typowe dla wielu ojców i matek, zasiało ziarno pod przyszłe Centrum Mądrej Zabawy Smart Kids Planet. To pierwsze takie miejsce w Polsce. Strefy tworzące centrum pomagają dzieciom w rozwijaniu kompetencji przyszłości i zdolności kreatywnego myślenia. Najwyraźniej skutecznie, bo położoną w warszawskiej Fabryce Norblina placówkę odwiedziło już niemal 430 tys. osób.
– Żyjemy w niesamowitych czasach, w których błyskawicznie zmieniająca się rzeczywistość z jednej strony nas fascynuje, a z drugiej wzbudza lęk. Chcemy tłumaczyć dzieciom ten świat i pomóc im odkryć w sobie duszę wynalazcy, artysty, ekologa czy sportowca – wyjaśnia Karol Gaweł.
Nie tylko zjeżdżalnia i kulki
Wspólna biznesowa przygoda Karola i Adama zaczęła się w agencji eventowej, w której razem pracowali. Adam spędził w niej 11 lat, zaczynał od juniora, który w trakcie wydarzeń rozkładał w lodówkach napoje, a skończył jako członek zarządu. W pewnym momencie poczuł się jednak wypalony, a najbardziej drażniła go nieprzewidywalność biznesowa branży. – Równocześnie, siedząc w tych salach zabaw, zrozumiałem nie tylko to, że dostarczana dzieciom rozrywka nie jest najwyższych lotów – mówi Adam – ale też zobaczyłem, jak wiele osób tam chodzi i jak dużo czasu spędza. A także, i tu niewątpliwie zaowocowało doświadczenie pracy nad eventami, uświadomiłem sobie, ilu rodziców przy okazji kupuje kawę czy sok. Pomyślałem, że to może być świetny biznes, pod warunkiem że w ofercie znajdzie się coś więcej niż tylko zjeżdżalnia i kulki – opowiada.
Zaproponował współpracę Karolowi, z którym się znali i lubili, a który akurat również myślał o zmianie firmy. Idea biznesu Karolowi wydała się bliska, w końcu również miał dzieci, tylko nieco młodsze niż synek Adama. Razem zaczęli tworzyć koncepcję obiektu. Udało się,...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 9/2024 (108) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.