Biura podróży zabezpieczają się na wypadek zmian kursowych
Jakub Makurat, dyrektor generalny Ebury Polska. Fot. Newseria.plWalutowe kontrakty terminowe, czyli kontrakty forward, są najczęściej wykorzystywane przez firmy kupujące lub sprzedające towar i usługi za granicą do zabezpieczania ryzyka kursowego. Zdecydowanie rzadziej decydują się one na opcje walutowe. U progu wakacji popyt na takie instrumenty rośnie, gdyż ożywia się rynek wyjazdów turystycznych w biurach podróży.
– Biura podróży mają swoje doświadczenia w zabezpieczeniu ryzyka kursowego. Te większe, które stanowią dużą część polskiego rynku, przeszły różne okresy umacniania się i osłabiania polskiej waluty, więc swoje wnioski wyciągnęły – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Jakub Makurat, dyrektor generalny Ebury Polska. – Mniejsze biura dopiero się tego uczą. W szczególności te organizujące wycieczki do Afryki, Ameryki Południowej czy Azji, gdzie często używa się innych walut niż dolar amerykański i euro. Te zaczynają zauważać pewne istotne korzyści z tego, że można zabezpieczyć ryzyko walut egzotycznych.
Najpopularniejszym instrumentem wykorzystywanym przez biura podróży do zabezpieczenia przed ryzykiem kursowym są kontrakty forward, czyli kontrakty terminowe, w tym wypadku walutowe. Biuro umawia się ze sprzedającym, że w określonym terminie nabędzie waluty po umówionym z góry kursie. Obie strony są zobligowane do dokonania transakcji. W ten sposób firma być może kupi dolary czy euro nieco drożej, niż gdyby poczekała na ostatnią chwilę, a złoty akurat by się umocnił, ale też nie ryzykuje nagłego osłabienia naszej waluty, a to daje komfort zaplanowania kosztów i wpływów.
– Z dotychczasowych doświadczeń wygląda na to, że w większości biurom znane są przede wszystkim transakcje terminowe forward. Bardzo rzadko ktokolwiek używa opcji, gdyż opcje mają swoją specyfikę, trzeba je kupować, płacić premię lub też wchodzić w transakcje, które mają dodatkowe ryzyko, zwane są zerokosztowymi – podkreśla dyrektor generalny Ebury Polska.
Najpopularniejsze kierunki wyjazdów Polaków w ubiegłym roku to Chorwacja, Hiszpania, Grecja i Włochy (raport KPMG). Według serwisu Wakacje.pl od stycznia do maja br. najwięcej rezerwacji dotyczyło Grecji (jedna trzecia), a następnie Hiszpanii (jedna czwarta) i Bułgarii. Coraz większym wzięciem cieszą się jednak kierunki egzotyczne, nienakierowane jedynie na wypoczynek na plaży.
– Strategie zabezpieczające szczególnie, jeżeli weźmie się pod uwagę waluty krajów rozwijających się, tzw. waluty egzotyczne, gdzie stopy procentowe są wyższe niż w Polsce, dają możliwość oferowania bardzo ciekawych warunków cenowych klientom. Po prostu znając z góry kurs terminowy wymiany, można klientowi, tutaj w Polsce, który będzie płacił złotymi, zapewnić atrakcyjną cenę tej wycieczki – wyjaśnia Makurat.
Jak podkreśla, sama transakcja nie przysporzy firmie bezpośrednich zysków (poza zyskiem z bezpieczeństwa biznesu), jednak możliwość korzystnego zabezpieczenia egzotycznej waluty daje biurom podróży możliwość zaoferowania coraz bardziej atrakcyjnych destynacji w akceptowalnych cenach. A uatrakcyjnienie oferty to magnes na klientów.
– Przy organizacji dalszych wyjazdów kurs walutowy i wybór waluty mogą mieć istotne znaczenie. Widzę dosyć duży ruch właśnie w przypadku biur incentive travel, czy takich, które interesują się kierunkami rzadszymi i mniej popularnymi, organizują wyjazdy dla konkretnych grup, gdzie cashflow całej operacji trzeba po prostu znać z dużym wyprzedzeniem z przodu – mówi Makurat.