Rynek kryptowalut rośnie w siłę. Czeka nas bitcoinmania?

Emil Szweda 10.02.2021 Aktualizacja: 12.02.2021

Posiadanie kryptowalut, niezależnych od banków centralnych, daje iluzję odporności na odkładany z roku na rok krach systemu finansowego. Ale jego podstawa jest taka sama jak walut fiducjarnych – wiara w to, że jest coś wart.

Jeśli szukać zwycięzców 2020 r., to obok posiadaczy akcji technologicznych, z pewnością mogą się nimi czuć posiadacze bitcoinów. W niecałych 10 miesięcy notowania kryptowaluty wzrosły z 4,2 tys. dol. do 34,8 tys. dol. – przeszło 7-krotnie. Co przy tym istotne, przekroczony został szczyt notowań z końca 2017 r. w okolicach 20 tys. dol. I pomyśleć, że kiedy cztery lata temu, gdy kurs bitcoina przekraczał po raz pierwszy 1 tys. dol. (po wzroście z 200 dol. sześć kwartałów wcześniej) nazywano go drogim. A ponad dekadę temu, gdy można było go kupić za mniej niż dolara, był tylko eksperymentem skazywanym na porażkę.

Na początku 2021 r. prognozy dotyczące przyszłej wartości bitcoina stają się coraz śmielsze. Od 100 tys. dol. w 2022 r. (Catherin Coley, dyrektor generalna giełdy walut Binance) po 1 mln dol. (Dan Held, ekspert giełdy kryptowalut Kraken) w bliżej nieokreślonej perspektywie czasowej. Co sprawia, że bitcoin nie tylko odzyskał dawną świetność, ale zdobył także uznanie instytucji finansowych, które wcześniej odżegnywały się od niego?

Podaż pieniądza

Działają dokładnie te same przyczyny, dla których bitcoin stopniowo zyskuje popularność od ponad dekady. Jest kryptowalutą, której podaży nie można zwiększyć ponad zakładane 21 mln „monet” (na początku roku istniało 18,8 mln bitcoinów).

Jest przy...