Przedstawiciele funduszy VC: Kryzys w SVB wydaje się zażegnany, ale sprawy nie można ignorować

Silicon Valley Bank
Silicon Valley Bank, fot. Shutterstock
Niedzielne deklaracje prezydenta USA, Joe Bidena oraz szefów FED i FIDE teoretycznie uspokoiły branżę startupową. Tyle, że problem pozostał - oceniają specjalnie dla portalu mycompanypolska.pl Jakub Sitarz, prezes funduszu Unfold.vc oraz Maciej Skarul, szef funduszu FFVC.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Jakub Sitarz, Unfold VC

Kryzys w Silicon Valley Bank wydaje się zażegnany, ale nie powinniśmy rzecz jasna tej sprawy zignorować. Niewykluczone bowiem, że w długim terminie może się ona przełożyć na pozyskiwanie kapitału również przez polskie startupy. Dlatego niezwykle ważne jest, by nieustannie obserwować rynek, dywersyfikować kapitał i myśleć przede wszystkim o finansowaniu od klientów.

Pamiętajmy przy tym, że nasze młode, innowacyjne spółki są wciąż pod presją sytuacji geopolitycznej, sąsiadujemy przecież z pogrążoną w wojnie Ukrainą. Dlatego myślę, że kryzys w SVB po prostu otworzył inwestorom oczy na kolejne potencjalne ryzyka. Ale patrząc szerzej, czy branżę IT rzeczywiście dopadł poważny kryzys? Odpowiedź zależy od perspektywy, bo np. pandemia spowodowała, że sektor przeżywał istny boom, od poziomu zatrudnienia po poziom wynagrodzeń. Mimo światowego spowolnienia, w tym głośnych zwolnień, zatrudnienie czy zapotrzebowanie na usługi IT wciąż wykraczają poza średnią wyznaczaną jeszcze przed Covid-19

Maciej Skarul, FFVC

Nasz portfel funduszu ff Tech & Gaming powered by Totalizator Sportowy nie został bezpośrednio dotknięty. Natomiast przez ostatnie dni mieliśmy dużo pracy z naszymi spółkami w funduszach z USA. Od czwartku działamy non-stop i rekomendowaliśmy od razu przesunięcie środków z SVB. Przez cały weekend monitorowaliśmy sytuację i staraliśmy się dać jak najlepsze rekomendacje - jeszcze w sobotę w nocy organizowaliśmy specjalny webinar.

Na dzień dzisiejszy sytuacja wydaje się być opanowana, ale ciężko ocenić bardziej długoterminowy efekt. O ile Fed nie przeprowadzi dodatkowej interwencji, to z pewnością będzie mniej pieniędzy w ekosystemie (chociażby w venture debt), a fundusze, które i tak ograniczały swoją działalność inwestycyjną będą jeszcze bardziej ostrożnie patrzeć na nowe projekty.

Polskie startupy też dotknięte

Póki co twórcy startupów koncentrowali się na odzyskaniu pieniędzy. Niektórzy już przyznali: mieliśmy tam swoje konta. Przykładowo Huuuge Thing (spółka z branży gamingowej) miała zdeponowane w Silicon Valley Bank, amerykańskim banku zamkniętym przez nadzór, ok. 24 mln USD, czyli ok. 10 proc. wszystkich środków pieniężnych oraz ich ekwiwalentów. Piotr Pisarz, szef Uncapped, czyli startupu, który utworzył specjalną finansową linię pomocową dla startupów, poinformował o ponad 100 firmach, które skorzystały z tej pomocy. 

Sytuacja nie jest jednak całkowicie opanowana. Jeśli można się posłużyć alegorią pożaru, to ogień został przyduszony przez koc-program ratunkowy FED. Może jednak rozgorzeć na nowo, jeśli ogień ten koc przepali. W praktyce największy problem to upadłość kolejnych banków. Dziś startupy muszą na szybko szukać miejsca do alokacji swoich środków. Realne rozwiązanie to przeniesienie ich do jednego z kilku "gigantów, którzy są zbyt duży, by upaść". To uratuje pojedyncze firmy, ale nie zapobiegnie potencjalnemu załamaniu na rynkach finansowych. Więcej o tym w analizie poniżej, aczkolwiek jeśli nie dojdzie do skrajnego scenariusza, to branża będzie miała i tak problemy. I to poważne:

- Ryzyko inwestycyjne - branża startupowa co do zasady jest mocno niepewna. Do tej pory ryzyka ograniczały się w zasadzie do dwóch głównych obszarów: firmy i jej spraw wewnętrznych oraz otoczenia rynkowego. Dziś realne staje się jeszcze jedno ryzyko - systemu finansowego. Inwestycje w startupy zostały przycięte wraz z podwyżkami stóp procentowych FED. To już położyło presję na szefów firm. Dodatkowo dochodzi kwestia finansowa - m.in. tego, co startupy robią z pieniędzmi. Inny problem to miejsce, gdzie pieniądze.... trzymają fundusze VC. To właśnie masowe wypłaty ich środków doprowadziły pośrednio do upadku Silicon Valley Bank.

- Ryzyko związane z pracownikami - startupy i tak nie mają dobrego okresu. Efekt? Masowe zwolnienia. Z punktu widzenia pracowników to coraz mniej atrakcyjny pracodawca. Trudno przewidywać, by z powodu upadłości SVB doszło do masowego eksodusu pracowników ze startupów do korporacji, ale to może być kolejny kamyk, który w końcu przechyli szalę

- Ryzyko związane z finansowaniem - oczywistym wyjściem, który może pomóc startupowi zanegować podobne historie, jak upadłość banku, jest dywersyfikacja miejsc, w których trzymane są pieniądze. Drugie wyjście to pozyskanie dodatkowego finansowania, które zwiększy płynność w krytycznych momentach. Tyle, że instytucje posiadające pieniądze (niekoniecznie banki, także instytucje finansowe) też o tym wiedzą i ewentualne środki będą przekazywały na o wiele gorszych warunkach, niż kilka tygodni temu

- Ryzyko związane z exitami - skoro sentyment do startupów jest jeszcze gorszy, to gorzej mają także zarządzający funduszami, którzy powinni rozpocząć proces wyjścia z inwestycji. Na jakie wyceny swoich aktywów mogą liczyć dziś, skoro w ciągu najbliższych tygodni (nawet, jeśli zakładamy optymistyczny scenariusz utrzymania całkowitej stabilności systemu) w sumie nie ma gwarancji, że przez noc twój bank nie zniknie? To oczywiście mocna przesada, chodzi o bardzo negatywny sentyment

Sądny dzień dla branży?

Jeszcze w niedzielny poranek niemal cała branża startupowa na świecie przeżywała prawdziwe trzęsienie ziemi. Lilkwidacja Silicon Valley Bank (wszystko, co musicie o nim wiedzieć)  to druga największa upadłość banku w historii USA. Problem polega na tym, że zdecydowana większość startupów działająca w USA miała tam swoje konto. Niektóre trzymały w nim zdecydowaną większość swoich aktywów.

Zgodnie z deklaracjami amerykańskiego rządu, depozyty w SVB będą gwarantowane bez limitu. Oznacza to, że w teorii każda firma posiadająca tam pieniądze, może je odzyskać. Stracą na pewno akcjonariusze i obligatariusze. 

- Szybkie i zdecydowane decyzje władz amerykańskich powinny też uspokoić nastroje i zapobiec destabilizacji sektora finansowego. Inaczej niż w 2008 roku, nie mamy tu do czynienia z jakimś szerszym problemem, który dotyka cały sektor bankowy, a z jednostkowym przypadkiem konkretnego banku, który padł ofiarą runu klientów - ocenia w rozmowie z portalem mycompanypolska.pl dr Marcin Olechowski, adwokat, partner kierujący praktyką bankowości i finansów w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.

Nie oznacza to jednak, że problemów nie będzie. 

- Amerykanie zdecydowali się w tym wypadku na formułę quasi bailoutu, gwarantując zwrot wszystkich depozytów w SVB – również tych powyżej kwoty 250 tys. dolarów, która jest ubezpieczana przez FDIC (amerykański odpowiednik BFG). Koszty mają być pokryte ze składek banków ubezpieczonych w FDIC i ze środków uzyskanych ze sprzedaży aktywów SVB. Jest to precedensowa decyzja, ale niezbędna, żeby podtrzymać zaufanie do bezpieczeństwa sektora bankowego i uniknąć powtórki szerszego kryzysu finansowego. Poza tym pozwala zachować stabilność finansową firm – z ważnego dla gospodarki, amerykańskiego sektora technologicznego – które były klientami SVB. Należy ją więc ocenić pozytywnie - tłumaczy.

Kolejne banki będą się waliły?

Kolejne banki również mogą mieć problemy. Po otwarciu notowań, kurs First Republic Bank spadł o 70 proc. w porównaniu do piątkowego zamknięcia. Mocno spadł także kurs notowań Credit Cuisse, czyli banku, który problemy ma już od dawna. Dziś kurs obniżył się o 15 proc.

O swoją opinię na temat średnioterminowych skutków poprosiliśmy też Eryka Szmyda, analityka XTB.

"System opiera się na zaufaniu"

Stabilność systemu finansowego nie zależy wyłącznie od stanowiska Fed, system bankowy opiera się na zaufaniu. Bez wątpienia upadki banków Silvergate, SVB i Signature Bank uderzyły w zaufanie jakim banki darzyli deponenci. To wydaje się być głównym zagrożeniem dalszej eskalacji kryzysu. 

Wciąż istnieje spora szansa że nie jest to koniec i możemy zobaczyć kolejne bankructwa regionalnych, amerykańskich banków. Przed otwarciem sesji na Wall Street oczy zwrócone są dziś w kierunku First Republic, który może dołączyć do tej listy. Im będzie ona dłuższa, tym bardziej niebezpieczna stanie się dla stabilności całego systemu bankowego. 

Gdzie byli regulatorzy?

Jak tłumaczy Szmyd, jednym z pytań, które dziś zadają sobie strony, brzmi następująco: gdzie wcześniej byli regulatorzy? - Odpowiedzi możemy szukać w radykalnych zmianach polityki Fed oraz uchyleniu ustawy Dodd-Frank podczas prezydentury Trumpa w 2018 roku. To przyczyniło się do poluzowania regulacji, którym podlegały banki (ograniczone procedury raportowania i w efekcie problemy w zarządzaniu ryzykiem). Uchylanie restrykcyjnych przepisów wprowadzanych w czasie kryzysu jest charakterystyczne dla momentum tworzenia gospodarki boomu. Problemy, z którymi dziś mierzy się Wall Street są tego echem. W sytuacji ekstremalnej, ‘runem’ na wypłaty zagrożone mogą być nawet największe amerykańskie banki. Czy do takiej sytuacji rzeczywiście dojdzie oraz jak banki te poradziłyby sobie z przetwarzaniem wypłat – na tym etapie ciężko stwierdzić. Kryzys uderzający w największe banki wydaje się nadal mało prawdopodobny. Ale zdecydowanie bardziej prawdopodobny niż jeszcze kilka dni temu.

Choć decyzja regulatorów o pełnym zwrocie środków wygląda kontrowersyjnie (ponieważ omija część konsekwencji jaką musiałby ponieść bank i jego klienci) prawdopodobnie została podyktowana przezornością – by zdławić kryzys w zarodku i pozbawić klientów motywów do masowych wypłat. Ale ci mogą nie posłuchać i wypłacać ‘na wszelki wypadek’. Dodatkowo Fed może zdawać sobie sprawę, że jego przesadnie luźna polityka monetarna z czasów pandemii jest praprzyczyną dzisiejszej sytuacji związanej zarówno z inflacją jak i kryzysem bankowym.

Kluczowym dla dalszego rozwoju pozostaje fakt, jak wiele instytucji zarządzało ryzykiem w równie kontrowersyjny sposób do upadłych już banków oraz jak Amerykanie odbiorą tą sytuację. Choć SVB czy Silvergate i Signature były instytucjami, które specjalizowały się w obsłudze specyficznych klientów – funduszy venture, firm technologicznych i innych podmiotów, które źle zniosły podwyżki stóp procentowych – nadal  istnieje ryzyko, że kryzys się rozszerzy. Świat finansów to naczynia połączone. 

Warto jednak nadmienić, że Fed pomógł bankom i stworzy specjalne pożyczkowe narzędzie płynnościowe, z którego będą mogły korzystać jeśli wypłaty depozytów przekroczą skalę. Nie będą wówczas zmuszone do upłynniania obligacji, które toną w potężnych niezrealizowanych stratach. O ile samo w sobie to narzędzie nie jest w stanie zahamować wypłat, które mogą uderzyć w cały biznes bankowy o tyle sprawiają, że ich procesowanie nie musi wiązać się z potężnym ryzykiem dla banku. Może to złagodzić część obaw wokół skutków kryzysu.

Idąc tym tropem, jeśli sytuacja eskaluje do rangi kryzysu, który rozleje się na Europę – polskie startupy mogłyby być zagrożone. Z dotychczasowych doniesień możemy wywnioskować, że USA zwróci środki wszystkim klientom upadłych banków co oznacza, że potencjalni kontrahenci polskich startupów nie zostaną obciążeni bankructwem SVB. W tym kontekście to pozytywny aspekt. Poza tym, wobec problemów systemowych rynki mogą dostrzec szansę na szybszy powrót QE i cięcia stóp. A to choć na tym etapie wygląda jak myślenie życzeniowe – mogłoby pomóc startupom.

ZOBACZ RÓWNIEŻ