Praca dla kilku minut euforii
Bartosz Zmarzlik, fot. mat. prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2023 (98)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Jak podsumujesz miniony sezon? Czy coś cię w twojej formie zaskoczyło?
Zarówno ligowo, jak i indywidualnie to był niezwykle udany sezon! Jestem bardzo zadowolony, że po raz kolejny – razem z całym zespołem – potrafiliśmy utrzymać się na szczycie, poprawiając przy okazji kilka rzeczy. Wygraliśmy praktycznie wszystko, co było do wygrania. Trudno wymarzyć sobie lepsze miesiące.
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że w sporcie bardzo ważne jest, by być stale otwartym na nowości, w innym wypadku po prostu stracimy skuteczność. Czego nowego nauczyłeś się w ostatnim sezonie?
To był przede wszystkim pierwszy sezon w nowym klubie, co okazało się bardzo odświeżające głowę. Poprawiłem się jeździecko, pod kątem sprzętu także zaczęliśmy zwracać uwagę na zupełnie inne aspekty. Oczywiście nie zmieniliśmy wszystkich przyzwyczajeń – mój zespół od dłuższego czasu świetnie się dogaduje, nie warto więc czegoś zmieniać tylko dla samej zmiany.
W żużlu osiągnąłeś już praktycznie wszystko. Łatwo jest stale utrzymywać motywację na najwyższym poziomie?
Wygrywanie jest niezwykle uzależniające, stale chcesz więcej. Kiedy masz chwilę wytchnienia lub okres bez sukcesów, zaczynasz tęsknić za zwycięstwami. Stajesz na rzęsach, żeby jeszcze raz doświadczyć tych wspaniałych uczuć. W zasadzie przez cały rok pracujesz wyłącznie dla tych kilku minut absolutnej euforii.
Co jest najtrudniejszego w wygrywaniu?
Seryjnymi zwycięstwami przyzwyczajasz fanów do sukcesów, więc wszyscy zaczynają wymagać od ciebie jeszcze więcej. Życie z oczekiwaniami nie jest łatwe – teoretycznie wystarczy się od tego wszystkiego odciąć, ale to oczywiście nie zawsze się udaje. Próbujesz po prostu cieszyć się wygranymi.
Masz jakieś sprawdzone sposoby na to odcinanie się?
Bardzo ważny jest spokój w domu. Spędzanie czasu z rodziną najlepiej oczyszcza głowę w momentach, kiedy tego najbardziej potrzebuję. Jestem bardzo ambitny, wciąż mam wiele marzeń, więc nie mam problemów ze zmotywowaniem się. Ludzie mają potrzebę porównywania. Co jest np. trudniejsze – utrzymanie motywacji po kolejnym zwycięstwie czy odzyskanie motywacji po porażce? Takie stopniowanie w sporcie jest bardzo trudne, bo żadna z tych sytuacji nie jest prosta. W trakcie kariery trzeba umieć każdej z nich stawić czoło. W sporcie, życiu czy pracy nic łatwo nie przychodzi, często o tym zapominamy.
Pytam o to, bo media lubią pisać, że o sile sportowca świadczy fakt, jak radzi sobie z przegraną. Mnie się wydaje, że ważniejsze jest to, jak reaguje po zwycięstwach.
Nie lubię tego zdania, gdyż jest bardzo nadużywane, ale mnie naprawdę jest „ciągle mało”. Z drugiej strony, niezwykle ważny jest umiar. Warto oczywiście cieszyć się tym, co jest tu i teraz – w końcu sumiennie pracowaliśmy na kolejne mistrzostwo świata. Jednak wkrótce przyjdzie taki dzień, w którym trzeba będzie o tej euforii zapomnieć i od początku wziąć się do pracy. O realizacji kolejnych marzeń i celów na razie nie będę mówił – mam ich wiele, ale niech jeszcze pozostaną tajemnicą.
Muniek Staszczyk powiedział kiedyś, że artysta głodny to artysta płodny. W sporcie jest chyba podobnie?
Każdy chce wygrywać, dlatego ty musisz chcieć bardziej. A co jeśli głód zwycięstw minie? Na razie o tym nie myślę, chcę zrobić wszystko dla siebie oraz dyscypliny sportu, którą reprezentuję. Kocham żużel i chciałbym go wznieść na jeszcze wyższy poziom. Nie pytaj mnie tylko o sportową emeryturę, do niej jeszcze daleka droga (śmiech). Na razie nie zwalniamy, więc liczę, że przyszły sezon przyniesie kolejne sukcesy!
Więcej możesz przeczytać w 11/2023 (98) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.