Na ratunek

Na ratunek
95
Polska jest w ogonie Europy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach. Ale od niedawna należy też do nielicznych krajów, w których kierowcy mają dostęp do innowacji, jaką jest automatyczne wykrywanie wypadku połączone z błyskawiczną reakcją ubezpieczyciela, który organizuje pomoc.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 12/2019 (51)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

To pierwsze tego typu rozwiązanie na polskim rynku i jedno z pierwszych na świecie, które, wykorzystując najnowsze technologie, może uratować życie kierowcy i pasażerów – mówi Piotr Rachwał, koordynator ds. innowacji i analiz biznesowych w PZU. 

Ma na myśli polisę „PZU Pomoc w Drodze w wariancie PZU GO”. W jej przypadku oprócz ubezpieczenia assistance związanego z podróżowaniem samochodem, klient otrzymuje także usługę PZU GO w postaci automatycznego wykrywania zdarzeń związanych z dużymi przeciążeniami – czyli wypadków. Jeśli dojdzie do wypadku, kierowca może liczyć na natychmiastową reakcję PZU, który zorganizuje dla niego pomoc. To błyskawiczne wsparcie jest możliwe dzięki nowatorskiemu rozwiązaniu, polegającemu na tym, że na przedniej szybie auta, którym porusza się klient, umieszczony jest niewielki czujnik (urządzenie typu beacon) połączony ze specjalną aplikacją w jego telefonie. 

– W momencie, gdy czujnik wykryje wypadek, informacja ta w ciągu kilku sekund trafia do naszego Centrum Alarmowego. Wówczas staramy się skontaktować z klientem. Jeżeli nie odbiera naszego telefonu, informujemy służby ratunkowe, a na jego telefon wysyłamy stosowny komunikat. Jeśli ubezpieczony jest w stanie z nami rozmawiać, dowiadujemy się, jakiego rodzaju pomoc jest mu potrzebna, a potem podejmujemy odpowiednie działania, jak szybkie wezwanie karetki, straży pożarnej czy policji albo np. lawety – opisuje Paweł Lewandowski, dyrektor ds. analiz i wsparcia narzędziowego w PZU. 

W ramach wariantu PZU GO ubezpieczyciel w razie poważniejszego wypadku skontaktuje się z klientem, aby sprawdzić, czy potrzebuje pomocy. Jeśli będzie potrzebna zawiadomi Centrum Powiadamiania Ratunkowego, które w razie potrzeby przyśle karetkę na miejsce zdarzenia, albo sam zorganizuje przewóz ubezpieczonego do szpitala. Może też umówić dla niego konsultację lekarza lub psychologa czy wizytę pielęgniarską, a także dostarczyć leki do miejsca jego pobytu. Osoby, które skorzystały z wariantu PZU GO w razie wypadku mogą skorzystać z holowania pojazdu bez limitu kilometrów na terenie kraju.

Dzięki zastosowanej technologii w momencie wypadku Centrum Alarmowe PZU otrzymuje precyzyjne informacje o lokalizacji samochodu. Do Centrum trafiają także dodatkowe informacje, które usprawniają dotarcie z pomocą, takie jak siła uderzenia, która mogła spowodować dane zdarzenie, marka auta, jego numer rejestracyjny itp.

Ubezpieczony oczywiście może również sam się skontaktować z Centrum Alarmowym, klikając w mobilnej aplikacji w przycisk SOS. 

Produkt dla każdego

Pierwszy bardzo poważny wypadek klienta PZU GO miał miejsce niecałe 1,5 miesiąca po wprowadzeniu tej usługi na rynek. Pracownicy Centrum Alarmowego PZU zadzwonili wtedy do kierowcy, który był przytomny, wezwali służby ratunkowe i zorganizowali pomoc drogową. Poszkodowane osoby szybko trafiły do szpitala, a pojazd został bezpiecznie odholowany do warsztatu, przy czym PZU pozostawał ze swoim klientem przez cały czas w kontakcie. – W takich sytuacjach roztaczamy opiekę nie tylko nad osobą ubezpieczoną i pasażerami, ale również zajmujemy się ich majątkiem w postaci samochodu i przedmiotów znajdujących się w aucie w trakcie podróży – zaznacza dyrektor Lewandowski.

Jeden z klientów opowiedział przedstawicielom PZU, że początkowo traktował PZU GO jako technologiczną ciekawostkę wykupioną w niskiej, promocyjnej cenie – za 49 zł na rok. Jego stosunek do niej zmienił się o 180 stopni, kiedy naprawdę potrzebował pomocy. Podczas tegorocznego majowego weekendu jechał drogą przez las, gdy w jego samochodzie zostało uszkodzone koło. Auto utknęło w trudnym, nierównym terenie i nie był w stanie samodzielnie poradzić sobie z wymianą koła, tym bardziej że skończył już 68 lat. Spodobało mu się, że nie musiał szukać numeru telefonu do ubezpieczyciela, bo wystarczyło kliknąć w przycisk SOS. Bardzo docenił również fakt, że po naciśnięciu przycisku system od razu zlokalizował jego samochód, podczas gdy on miał problem z określeniem swojego położenia. W kilka minut od zakończenia rozmowy z Centrum Alarmowym otrzymał telefon od assistance z informacją, że pomoc jest w drodze, a wkrótce już mu jej udzielano.  

– Niektórzy klienci PZU GO mieli awarię samochodu, czyli sytuację, która nie powoduje konieczności wykorzystania kluczowej funkcjonalności PZU GO, jaką jest wykrycie wypadku i przekazanie powiadomienia do Centrum Alarmowego. Lecz ze względu na miejsce zdarzenia skorzystali z przycisku SOS, aby ją określić i ułatwić holownikowi zlokalizowanie unieruchomionego auta – mówi Paweł Lewandowski. 

Ubezpieczenie „PZU Pomoc w Drodze w wariancie PZU GO” może wykupić każdy klient PZU (zarówno osoba prywatna, jak i przedsiębiorca), który posiada samochód osobowy bądź ciężarowy w nadwoziu osobowego, w tym także w ramach leasingu lub wynajmu długoterminowego. 

Jak zauważa Paweł Lewandowski, wśród najbardziej zainteresowanych tym rozwiązaniem są ci, którzy dużo jeżdżą samochodem, a także osoby, które podróżują z rodziną i troszczą się o jej bezpieczeństwo.

PZU GO to więcej niż eCall

Obecnie wszystkie nowe pojazdy wyprodukowane po 31 marca 2018 r., które otrzymały homologację muszą być wyposażone w system eCall (czyli system, który w razie wypadku automatycznie wezwie pomoc lub pozwoli kierowcy za pomocą przycisku wezwać służby ratunkowe). W rzeczywistości chodzi więc o nowe modele, które będą wprowadzane do sprzedaży po tej dacie. W naszym kraju w dalszym ciągu przeważa liczba pojazdów używanych; średnia wieku samochodu w Polsce wynosi ponad 10 lat. Co prawda eCall można też zainstalować w starszych autach niektórych drogich marek, ale trzeba za to zapłacić kilka tysięcy złotych. PZU postanowił zatem zaoferować podobny system, lecz posiadający dodatkowe zalety. Czyli dostępny niezależnie od wieku danego wozu i zasobów finansowych klienta, a zarazem maksymalnie sprawny w wykrywaniu wypadków i organizowaniu pomocy. 

Od eCall odróżniają go także dodatkowe usługi. Pierwsza to wspomniane już połączenie rozwiązania technologicznego z produktem ubezpieczeniowym, czyli rozszerzenie assistance. Poza tym klient może zapisać się do Klubu PZU Pomocni, zgadzając się na udostępnienie ubezpieczycielowi danych dotyczących tego, jak porusza się swoim samochodem. Wówczas PZU GO będzie mógł analizować stopień bezpieczeństwa jego stylu jazdy i wysyłać mu na ten temat indywidualne raporty oraz porady eksperckie. Będzie mógł także nagradzać go różnymi benefitami za dobre wyniki, np. kuponami do myjni na stacjach paliw czy voucherami do sklepów dużej sieci spożywczej. Można też obserwować swój styl jazdy całkowicie prywatnie, bez udostępniania danych PZU. Aplikacja zapisze, jak klient jechał na danej trasie, a nawet może go ostrzegać sygnałem dźwiękowym, że porusza się za szybko.  

Piotr Rachwał tak wspomina prace nad stworzeniem PZU GO: – Największym wyzwaniem był wybór, spośród wielu możliwych technologicznych rozwiązań, tego właściwego, którym ostatecznie okazało się właśnie połączenie czujnika i aplikacji mobilnej. Zależało nam zwłaszcza na potwierdzeniu, które rozwiązanie działa najlepiej, jeśli chodzi o wykrywanie wypadków.

Nie ulegało przy tym wątpliwości, że nowa usługa będzie w Polsce szczególnie użyteczna nie tylko dlatego, że można ją niedrogo zainstalować w używanym pojeździe, ale właśnie ze względu na ogromną liczbę wypadków drogowych w naszym kraju. Jest ich ok. 30 tys. rocznie, a jeśli chodzi o te, które są śmiertelne, znajdujemy się w niechlubnej czołówce krajów Unii Europejskiej. W 2018 r. kosztowały życie aż 2862 osób. – Ratownicy medyczni uczulają, że ważna jest przede wszystkim „złota godzina”, czyli czas, w którym pacjent po wypadku powinien zostać wyprowadzony ze wstrząsu lub znaleźć się na stole operacyjnym. Ważne jest też „platynowe 10 minut” – w tym czasie należy rozpocząć transport do szpitala – tłumaczy Piotr Rachwał i przypomina, że poza miastem od momentu wezwania pomocy do przybycia służb ratunkowych mija średnio 15 minut. – I to przy założeniu, że ktoś szybko je zawiadomi – dodaje.

--

Paweł Lewandowski dyrektor ds. analiz i wsparcia narzędziowego w PZU 

Aby móc korzystać z takiego rozwiązania technologicznego, jak PZU GO, klient powinien mieć telefon, który spełnia odpowiednie kryteria. Aplikację można zainstalować zarówno na smartfonie z systemem iOS, poczynając od wersji 11, jak i z Androidem, od wersji 6.0. Telefon powinien być też wyposażony w Bluetooth, dzięki któremu czujnik w samochodzie łączy się z aplikacją, i w pakiet internetowy. Słowem, w sposób innowacyjny wykorzystujemy technologię, która jest obecnie szeroko dostępna. 

-

Piotr Rachwał koordynator ds. innowacji i analiz biznesowych w PZU 

Największym wyzwaniem w pracach nad PZU GO było to, aby spośród wielu rozwiązań technologicznych wybrać to właściwe, którym ostatecznie okazało się połączenie mobilnej aplikacji i czujnika. Najważniejszym aspektem tego wyboru było potwierdzenie, które rozwiązanie działa najlepiej, jeśli chodzi o wykrywanie wypadków. Na podstawie danych uzyskanych od Policji, odtworzyliśmy i wykonaliśmy szereg crashtestów, które odzwierciedlały najczęstsze kolizje i wypadki drogowe. Chcieliśmy mieć pewność, że w ręce klienta trafił produkt, który na pewno nie zawiedzie.

 

My Company Polska wydanie 12/2019 (51)

Więcej możesz przeczytać w 12/2019 (51) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie