Kradzież spółki jest prostsza niż kradzież ze sklepu. Jak nie dopuścić do straty majątku życia?
Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiadało, że remedium na wciąż powtarzające się przejęcia spółek poprzez wpis w KRS będzie zinformatyzowanie systemu KRS. Niewiele to zmieniło, fot. ShutterstockOszuści wiedzą, że dokonywanie wpisów w Krajowym Rejestrze Sądowym przebiega niejako automatycznie i że referendarze nie analizują szczegółowo każdego zgłoszenia pod kątem ewentualnego oszustwa. Nie mają zresztą ku temu skutecznych narzędzi. Czy to oznacza, że obowiązujące przepisy umożliwiają oszustom dokonywanie nadużyć? Sami się przekonajcie.
Być może wydaję się wam, że „kradzież” to za wiele powiedziane. Ale jak inaczej nazwać przejęcie spółki i majątku, na który ktoś inny pracował przez wiele lat? Z jednym muszę się jednak zgodzić, sąd nie zakwalifikuje przejęcia spółki jako kradzieży. Dlaczego? Dlatego, że zgodnie z kodeksem karnym kradzieżą jest tylko przywłaszczenie cudzej rzeczy ruchomej lub programu komputerowego. Ogólnie prokuratorzy i sędziowie mają problem z kwalifikacją prawną czynu polegającego na przejęciu spółki i stanowi to wielki mankament polskiego systemu prawnego. Doświadczenie życiowe wskazuje na to, że osoby dokonujące przejęcia spółki wbrew prawu nader często unikają odpowiedzialności za swoje czyny.
Ponadto w niektórych przypadkach wrogiego przejęcia mamy do czynienia „jedynie” z naginaniem przepisów, a za to najczęściej nie grożą kary. Chodzi o przypadki, w których każda ze zwaśnionych stron powołuje się na inną wykładnię przepisów. Nie zawsze bowiem przejęcie spółki jest wynikiem ordynarnego fałszerstwa. Zdarza się często, że do przejęcia dochodzi przy wykorzystaniu legalnych instytucji. Przykład? Wyobraźmy sobie, że umiera jeden z dwóch wspólników spółki z o.o. Spadkobierca zmarłego wspólnika – zgodnie z prawem – powinien zawiadomić spółkę o przejściu na niego udziałów. Często jednak, zwłaszcza w sytuacji gdy zmarłym jest bliski członek rodziny, spadkobierca nie myśli tylko o tym, by niezwłocznie zawiadomić spółkę o nabyciu udziałów. Jest to kompletnie zrozumiałe i drugi wspólnik o tym wie. Niezwłocznie przeprowadza zgromadzenie wspólników bez formalnego zwołania, bo zgodnie z jego interpretacją przepisów tylko jeden wspólnik ma w zaistniałej sytuacji wszystkie udziały w spółce i tym samym ma prawo wziąć udział w zgromadzeniu. Podejmuje wszystkie uchwały, na których podjęciu mu zależało, w tym powołuje się do zarządu i przyznaje sobie niebotyczne wynagrodzenie. KRS dokonuje wpisu zmian, a drugiemu wspólnikowi pozostaje jedynie zaskarżenie uchwał do sądu cywilnego. Oczekiwanie na prawomocne orzeczenie sądu trwa często nawet kilka lat, a zgodnie z uchwałą siedmiu sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z dnia 18 września 2013 r., sygn. akt III CZP 13/13, wyrok sądu stwierdzający nieważność sprzecznej z ustawą uchwały wspólników spółki z ograniczoną odpowiedzialnością lub uchwały walnego zgromadzenia spółki akcyjnej ma charakter konstytutywny. Oznacza to, że aż do czasu wydania przez sąd prawomocnego wyroku stwierdzającego nieważność uchwały wszyscy powinni ją respektować.
Sytuacje z pogranicza prawa można mnożyć i objętość artykułu nie pozwala na przytoczenie wszystkich sposobów na przejęcie kontroli nad spółką. Z tego względu w niniejszym artykule skupię się tylko na tych przejęciach spółek, które są niezgodne z prawem, pomijając te prawnie wątpliwe.
O jakie przypadki chodzi?
Jak już wskazałam powyżej nie chodzi o kradzież spółki w rozumieniu kodeksu karnego, ale o pozornie legalne przejęcie spółki poprzez dokonanie wpisu w KRS. Sposobów na zmylenie KRS jest mnóstwo, a kreatywność oszustów wręcz zaskakuje. W dużym skrócie chodzi o sytuacje, w których oszuści zawierają umowy/podejmują uchwały na podstawie:
(i) nieaktualnych pełnomocnictw, które przez przeoczenie/zapomnienie nie zostały odwołane,
(ii) pełnomocnictw udzielonych przez byłych członków zarządu,
(iii) nawet podrobionych pełnomocnictw,
(iv) sami podejmują uchwały podpisując się cudzym nazwiskiem.
Wykorzystanie pełnomocnictw utrudnia wykrycie oszustwa, bo często zdarza się, że sąd rejestrowy nie bada umocowania do udzielenia takich pełnomocnictw ani nawet ich autentyczności i wpisuje do KRS zmiany, które powodują utratę kontroli nad spółką przez prawidłowo ustanowiony zarząd. „Nowy zarząd” korzysta za to z domniemania prawdziwości wpisów do KRS (art. 17 par. 1 ustawy o KRS) i nierzadko działa na szkodę spółki.
Czasami oszuści ograniczają się do zmiany zarządu spółki, czasem idą o krok dalej i zmieniają również jej wspólników. Wszystko zależy od tego, co oszuści chcą osiągnąć. Jeżeli ich celem jest „wyczyszczenie” kont spółki lub pozyskanie kredytu pod zastaw nieruchomości spółki i zniknięcie, to wystarczające jest przejęcie zarządu spółki. Jeżeli jednak oszuści mają dalekosiężne plany i zamierzają „utrzymać się” w spółce dłużej, to decydują się na wymianę wspólników.
Należy pamiętać, że tego rodzaju działanie ma zazwyczaj na celu szybkie dokonanie innych czynności zmierzających do pozbawienia spółki jej majątku. A zatem zwykle niezwłocznie po uzyskaniu wpisu w KRS „nowy zarząd” dokonuje sprzedaży nieruchomości czy aktywów ruchomych o znacznej wartości należących do spółki na rzecz mniej lub bardziej świadomych osób trzecich.
Co należy zrobić gdy ktoś przejmie Twoją spółkę?
Prawdziwy zarząd zazwyczaj dowiaduje się o przejęciu spółki przypadkiem. Nie oszukujmy się, mało kto sprawdza KRS trzy razy dziennie, bo przecież wpisy do KRS wprowadzane są o różnych porach dnia. Z reguły pierwszy dowiaduje się bank, w którym spółka ma rachunki ujawnione na białej liście podatników VAT lub bank, w którym „nowy zarząd” usiłuje założyć nowe konto, najpewniej w celu zaciągnięcia kredytu. A zatem to właśnie do banku pierwsze kroki kieruje „nowy zarząd”.
Jeżeli oszuści są pewni swego i wystarczająco zuchwali, to podejmą próbę przejęcia kontroli nad podstawowym aktywem obrotowym spółki, tj. gotówką zgromadzoną na rachunku bankowym. Jeśli uda Ci się zapobiec przejęciu rachunku bankowego, to odetniesz oszustów od gotówki. O próbie przejęcia rachunku możesz dowiedzieć się z różnych źródeł – albo Twój opiekun klienta z banku zadzwoni z prośbą o wypełnienie formularza AML dla „nowych członków zarządu”, albo próbując dokonać przelewu dowiesz się o tym, że Twoja firmowa karta została odpięta z wallet’a. Nie ważne jak się o tym dowiesz, najważniejsze żebyś tego nie zignorował, nie wmawiał sobie, że to zwykła pomyłka, lecz natychmiast zaczął działać.
Po pierwsze, zablokuj wszystkie rachunki bankowe spółki, następnie zgłoś zastrzeżenie do ksiąg wieczystych wszystkich nieruchomości należących do spółki, spróbuj uzyskać wgląd do akt KRS i złóż zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dużo? Pamiętaj, że oszuści nie próżnują i mają nad Tobą przewagę. Pamiętaj o tym, że to „nowo powołany zarząd” dokonuje zgłoszenia w KRS, podpisując wszystkie dokumenty. Oni przygotowywali się na ten dzień od co najmniej kilku miesięcy i przygotowali się do działania w najdrobniejszych szczegółach. Nie zdziw się, jeśli za chwilę zapukają do siedziby Twojej spółki z eskortą w postaci wynajętej firmy ochroniarskiej i – powołując się na trzymany w rękach wydruk z KRS – zażądają wpuszczenia do spółki. W takiej sytuacji należy natychmiast wezwać policję. Wybierz się też do właściwej placówki pocztowej, bo domniemany zarząd mógł zostawić tam polecenie przekierowania wszelkich pism kierowanych do spółki na inny adres.
Niezależnie od powyższych działań minimalizujących straty, należy nastawić się na żmudną batalię na wielu frontach, mającą na celu przywrócenie stanu sprzed „ataku”. I choć właścicielom spółki zależy na jak najszybszym przywróceniu stanu poprzedniego, to niestety należy uzbroić się w cierpliwość. Wbrew pozorom, choć racja jest po Twojej stronie, nie będzie ani szybko ani łatwo. W praktyce odwrócenie skutków prawnych tych zmian oznacza dla Ciebie i Twoich prawników wieloletnie i kosztowne postępowania sądowe (karne, administracyjne i cywilne). Co więcej, przez cały ten czas możliwość rozporządzania przez spółkę jej aktywami oraz możliwość podejmowania czynności przez jej rzeczywiste organy będzie zablokowana.
Czy coś się zmieniło od czasu wejścia w życie e-KRS?
Już od kilku lat temu Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiadało, że remedium na wciąż powtarzające się przejęcia spółek poprzez wpis w KRS będzie zinformatyzowanie systemu KRS. Jak wiadomo od 1 lipca 2021 r. działa Portal Rejestrów Sądowych (PRS), przez który obligatoryjnie składa się wszystkie wnioski do KRS. Co zmieniło się od tej pory?
Przede wszystkim należy podkreślić, że nie uległy zmianie podstawy wpisu do KRS. KRS nadal bada jedynie to, czy wnioskodawca spełnia formalne warunki niezbędne dla dokonania wpisu. Co to oznacza? Oznacza to, przykładowo, że referendarz nie będzie badał, czy podpisy pod uchwałą o odwołaniu „starego” i powołaniu „nowego” zarządu zostały rzeczywiście złożone przez wspólników spółki. W tym miejscu przypomnieć należy, że w spółkach z o.o. nie wszystkie zgromadzenia wspólników muszą być protokołowane przez notariusza. Co do zasady jedynie te zgromadzenia, na których mają zostać powzięte uchwały o zmianie umowy spółki (ew. rozwiązaniu spółki), muszą być protokołowane przez notariusza. W pozostałych przypadkach wystarczy zwykła forma pisemna, co jest oczywiście ułatwieniem dla oszustów. Wystarczy przedłożyć do KRS protokół z odbycia nieformalnego zgromadzenia wspólników spółki z o.o. Równie proste jest przedłożenie nieprawdziwej listy wspólników. Referendarz nie musi badać autentyczności podpisu pod dokumentem (nawiasem mówiąc nie ma ku temu nawet stosownych narzędzi). W tym zakresie nic się nie zmieniło od 1 lipca 2021 r. Jeżeli o wpis wnioskuje sama spółka, to wniosek o zmianę wpisu wypełnia się w systemie teleinformatycznym, ale dokumenty stanowiące podstawę wpisu muszą zostać dosłane do KRS w oryginale. Czyli tak jak wcześniej, KRS otrzymuje wraz z wnioskiem o zmianę danych podmiotu dokument stanowiący podstawę wpisu w oryginale, ale co z tego? Referendarz nie jest przecież grafologiem i nie jest w stanie stwierdzić czy osoba, która złożyła podpis pod uchwałą jest rzeczywiście tym, za kogo się podaje. Problem polega właśnie na tym, że wszystkie dokumenty, na pierwszy rzut oka, wyglądają wiarygodnie i nie wzbudzają wątpliwości referendarza.
Jak widać wyjątkowo podatna na „kradzież” jest spółka z o.o. Dokonanie nieuprawnionych zmian w tej spółce jest w praktyce dosyć proste z uwagi na specyfikę przepisów dotyczących spółek z ograniczoną odpowiedzialnością, a pamiętać należy o tym, że jest to najbardziej popularną forma prowadzenia działalności w formie spółki w Polsce. Nic dziwnego, w końcu założeniem ustawodawcy przy formułowaniu przepisów dotyczących spółki z o.o. było unikanie nadmiernego formalizowania zasad funkcjonowania tych spółek przy jednoczesnym braku zaangażowania notariuszy we wszystkie czynności związane z działalnością spółki. Co do zasady jest to słuszne założenie, bo wpływa ono na przyspieszenie większości procedur i obniża koszty działalności tych spółek. Niemniej odwrócenie skutków prawnych bezprawnie dokonanych zmian w KRS wymaga ponadprzeciętnego zaangażowania oraz wieloletnich i kosztownych działań.
Oczywiście samo zbycie udziałów w spółce z o.o. wymaga dla swej ważności zachowania formy z podpisem notarialnie poświadczonym. Umożliwia to kontrolę tożsamości osób dokonujących zbycia udziałów przez notariusza. Ale już w celu dokonania zgłoszenia zmiany wspólnika wypełnić należy jedynie odpowiednie formularze KRS oraz przedstawić aktualną listę wspólników spółki, podpisaną przez wszystkich członków zarządu. Pierwszy problem jest taki, że sąd rejestrowy może (ale nie musi) w postępowaniu w przedmiocie zmiany danych spółki w rejestrze przedsiębiorców ‒ w razie powzięcia uzasadnionych wątpliwości ‒ żądać przedstawienia dowodów przejścia udziałów, a więc właśnie umowy, na podstawie której nastąpiło przeniesienie w tej spółce udziału lub jego części. Drugi problem to to, że jeśli ktoś sfałszował listę wspólników, za co już grozi odpowiedzialność karna do 5 lat, zazwyczaj nie ma oporów przed tym by sfałszować też podpis notariusza. Dodatkowo ułatwiamy oszustom zadanie jeśli spółka jest jednoosobowa. W takim przypadku wystarczy bowiem podrobić podpis jednej osoby. Należy pamiętać o tym, że poświadczenie podpisu to nie to samo co akt notarialny, a zatem notariusze nie mają obowiązku przechowywania kopii dokumentów, pod którymi jedynie poświadczyli podpis. Jeżeli zatem oszust zna się na rzeczy, to znajdzie dokument, pod którym notariusz już kiedyś poświadczył podpis (i nadał temu poświadczeniu numer Repertorium A) i „doklei” w programie graficznym oświadczenie o sprzedaży udziałów. Jeśli oszust będzie wyjątkowo sprytny, to zaniesie tak „ulepszony” dokument do bardziej lub mniej świadomego oszustwa notariusza i zrobi kopię poświadczoną notarialnie za zgodność z oryginałem. Wtedy KRS potraktuje taki dokument jak oryginał, a grafolog czy specjalista od edycji tekstu będą mieć ekstremalnie utrudnione zadanie, bo wykrycie takiego fałszerstwa przy badaniu jedynie kopii dokumentu jest bardzo trudne.
Nie wspomnę już o bardziej wyrafinowanych przypadkach nadużyć, kiedy to jeden wspólnik inicjuje zwołanie zgromadzenia wspólników wysyłając do pozostałych wspólników… puste kartki! Oczywiście za potwierdzeniem nadania. W takim przypadku tylko ten wspólnik wie gdzie i kiedy odbędzie się zgromadzenie i może jednogłośnie podjąć wszelkie uchwały. W takim przypadku pozostałych wspólników czeka wieloletni spór sądowy.
Jedyne co się zmieniło wraz z wprowadzeniem e-KRS, to możliwość „podglądnięcia” przez każdego, czy dla danego podmiotu został złożony wniosek o zmianę wpisu. Ale uwaga! Nie każdy może zobaczyć treść tego wniosku. Aby uzyskać podgląd do wniosku należy wpisać kod autoryzacyjny, który otrzymuje się z sądu. Jak uzyskać kod autoryzacyjny? Trzeba złożyć do KRS wniosek o uzyskanie wglądu do akt rejestrowych podmiotu. Teoretycznie to proste – zgodnie z ustawą o KRS akta rejestrowe są jawne i każdy może mieć do nich wgląd, nie trzeba nawet wykazywać w tym celu istnienia interesu prawnego. W praktyce nie jest tak kolorowo. W chwili, w której to piszę sama czekam już 6. tydzień na udzielenie dostępu do akt rejestrowych mojego klienta, któremu podmiot trzeci (na szczęście wiem kto się podpisał pod wnioskiem, a to już duże udogodnienie) próbuje złożyć dokument do akt rejestrowych. Pomimo licznych ponagleń KRS wciąż nie odpowiedział na mój wniosek. Kuriozalne jest to, że przed wprowadzeniem informatyzacji KRS instytucja wglądu do akt rejestrowych podmiotu działała bez zarzutu, nawet w trakcie lock-down’u.
Może się zatem zdarzyć, że w międzyczasie, a więc pomiędzy powzięciem wiedzy o tym, że został złożony jakiś wniosek o wpis zmian w KRS, a uzyskaniem wglądu do tego wniosku (co nie jest wcale takie proste jak się wydaje), KRS zarejestruje daną zmianę. Jeśli jednak dowiemy się o próbie zmiany wpisu w rejestrze, zanim jeszcze wniosek zostanie rozpoznany, to możemy już podjąć jakieś prewencyjne działania, a zatem w szczególności zawiadomić bank, księgi wieczyste, policję, pocztę itp. Tym samym, kiedy dojdzie już do ataku, będziemy przygotowani. Jak wspomniałam powyżej, z PRS wynika kto konkretnie podpisał dany wniosek. Jeżeli jest to przykładowo były członek zarządu, którego odwołaliśmy, ale nie zdążyliśmy jeszcze zgłosić zmiany do KRS, to powinna nam się włączyć czerwona lampka. Podobnie rzecz się ma, jeżeli dowiadujemy się, że wniosek składa pełnomocnik, z którym rozstaliśmy się kilka lat temu. W takim wypadku należy niezwłocznie wystosować do niego pismo z informacją o wypowiedzeniu wszelkich pełnomocnictw ze skutkiem natychmiastowym oraz zawiadomić o tym fakcie KRS.
Zielone światło dla dalszych zmian
W ostatnim tygodniu pojawiły się doniesienia, z których wynika, że Ministerstwo Sprawiedliwości, które widzi problem, dostało od rządu zielone światło do procedowania nad zmianą ustawy. Ministerstwo planuje utworzenie tzw. newslettera KRS. Na czym to będzie polegać? Chodzi o to, by uprawnione osoby otrzymywały na swój adres e-mail powiadomienie o każdym wniosku jaki wpłynie do KRS. Dzięki temu osoby te uzyskają informację o każdej próbie zmiany danych w KRS jeszcze przed rozpoznaniem wniosku o wpis. To otwiera uprawnionym cały wachlarz rozwiązań, ponieważ jak powszechnie wiadomo łatwiej jest zapobiegać niż leczyć. Ministerstwo Sprawiedliwości chciałoby aby nowe przepisy weszły w życie już od 19 maja tego roku.
Jak ochronić swoją spółkę przed przejęciem?
Niestety nie ma sposobu by w 100% zabezpieczyć się przed sprytnym oszustem, ale możemy przynajmniej zminimalizować ryzyko przejęcia spółki. Najważniejsze to zachować czujność i nie ignorować sygnałów, że coś się dzieje wokół naszej spółki. Należy też na bieżąco monitorować stan wpisów dotyczących spółki w KRS przy użyciu Portalu Rejestrów Sądowych. Doświadczenie życiowe wskazuje, że najłatwiej jest obronić się przed przejęciem spółki właśnie poprzez zablokowanie wpisu zmian jeszcze na etapie postępowania przed sądem rejestrowym, a nie poprzez skargę na orzeczenie referendarza czy odrębne postępowania w procesie cywilnym zmierzające do wykazania bezskuteczności czy nieważności poszczególnych czynności prawych podjętych przez przestępców.
A zatem niezwłocznie po powzięciu informacji o jakiejkolwiek próbie złożenia wniosku o wpis zmiany, którego nie jesteśmy inicjatorem, należy skontaktować się z prawnikami biegłymi w sporach korporacyjnych, którzy złożą do KRS swoje stanowisko. Takie stanowisko przedkłada się bez żadnego formalnego trybu, ale często jest ono o wiele bardziej skuteczne niż skarga na orzeczenie referendarza. Pamiętać bowiem należy, że referendarz nie może dokonać autokorekty i zmienić swojego orzeczenia. To, co najprawdopodobniej stanie się z postępowaniem w przedmiocie skargi na orzeczenie referendarza, to jego zawieszenie do czasu zakończenia innego postępowania, z reguły postępowania karnego. W konsekwencji odniesiemy odrębny skutek od zamierzonego. Z jednej strony postanowienie o wpisie się nie uprawomocni, ale wpis będzie nadal widniał w KRS i korzystał z domniemania prawdziwości. Zainicjowane przez nas postępowanie o uchylenie postanowienia o dokonaniu tego wpisu będzie natomiast zawieszone i to najpewniej na kilka lat. Dlatego tak ważnym jest by zadziałać prewencyjnie i jeszcze przed wydaniem orzeczenia powiadomić referendarza o wszelkich nieprawidłowościach. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to postępowanie w przedmiocie wpisu zostanie w takim przypadku zawieszone i to my będziemy stroną korzystającą z dobrodziejstwa domniemania prawdziwości danych ujawnianych w KRS.
Jeżeli po przeczytaniu tego artykułu doszedłeś do wniosku, że dokonanie kradzieży spółki jest łatwiejsze niż kradzież produktu ze sklepu, to niestety masz rację.