Gdy w biznesie jest za mało biznesu
Mateusz Lebiedziński, CEO Wise People. / fot. mat. pras.Początki konsultacji są zazwyczaj podobne. Moderując dyskusję, proszę właściciela (lub szersze grono decydentów, np. C-line, liderów działów, pracowników itp.) o odpowiedzi na pytania: „Kim jesteście? Z czym mam was kojarzyć? Wymieńcie hasła, które pozwolą mi zakotwiczyć się w waszej marce”. Powinno to być tak proste, jak fakt, że najlepszy kurczak jest w KFC, McDonald’s dominuje na rynku burgerów z hasłem „I’m lovin’ it”, Aston Martin to samochód z brytyjską duszą, ale już Lamborghini kupi 30-latek, który dobrze połączył kropki w świecie krypto. Następnie mówię: „Skoro już was naprowadziłem, to powiedzcie mi w analogicznie oczywisty sposób, czym się zajmujecie”. I w tym właśnie momencie zaczyna się prawdziwa praca doradcza.
Co wie przedsiębiorca, a co wydaje mu się, że wie
Na przestrzeni lat przeprowadziłem setki konsultacji z przedsiębiorcami – od małych firm przez korporacje po założycieli startupów – w formie warsztatów grupowych, sesji indywidualnych, wykładów. Każda z tych interakcji za każdym razem uświadamia mi, jak trudno jest firmom jasno zdefiniować ten jeden element, którym wygrywa się rynek.
Moim zadaniem jest pomóc im odkryć esencję. Jednak zanim do tego dojdzie, niemal zawsze pojawia się seria bon motów: „Jesteśmy najlepsi w branży”, „Wyróżnia nas jakość i dojrzałe podejście do klienta”, „Działamy w wąskiej branży od 20 lat”. To dobre hasła, poprawne, budujące zaufanie, zazwyczaj wystarczające też do egzystencji rynkowej. Koniec końców, współpracuję z firmami, które realnie istnieją, zatrudniają ludzi, generują obroty. Niestety rynek zmienia się zbyt szybko, by jedynie egzystencja zapewniała biznesowy komfort. Stąd obowiązkiem każdego przedsiębiorcy jest intensywna praca nad propozycją wartości swojej firmy. Niczym psychoanalityk, należy znaleźć sedno tego, dlaczego klienci jeszcze przychodzą, nazwać to i nauczyć się (w sposób klarowny!) komunikować na zewnątrz.
Przez wiele lat myślałem, że takie podejście, czyli budowanie na bazie kreowania wartości, to domena startupów (na których zjadłem zęby), ale z czasem utwierdzam się coraz bardziej w przekonaniu, że dotyczy to wszystkich. W tym także rynku B2B, który często błędnie zakłada, że nie musi się wyróżniać (poważny błąd!). W świecie, gdzie wszystko jest dostępne, globalizacja nie ma barier, a ludzie są przesyceni możliwościami, wyróżnienie się to jedyny wektor działania. Jak to zrobić?
Wdrożenie wiedzy w praktyce
Jedno to odkrycie esencji (przykładowo w formie Unique Selling Proposition czy Unfair Advantage), drugie – zbudowanie na jej podstawie systemu zapewniającego rozwój i wzrost. Tutaj otwiera się ogromne pole dla komunikacji (wewnętrzna i zewnętrzna), marketingu digitalowego (SEO, reklamy, afiliacje), oferty biznesowej (lejki sprzedażowe ToFu/MoFu/BoFu, spójność...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 2/2025 (113) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.