Jesienią więcej unijnych pieniędzy dla firm

© Shutterstock
© Shutterstock 53
W drugiej połowie roku do polskich firm, za pośrednictwem PARP, trafi ok. 2 mld zł. Większość na wdrożenia innowacji (czyli inwestycje w produkcję), a więc to, na czym przedsiębiorcom najczęściej zależy. Procedury ubiegania się o dotację są prostsze niż niegdyś, ale wymagania wzrosły.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2016 (10)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Pod koniec kwietnia ogłoszono wyniki pierwszego konkursu dotyczącego działania 3.2.1 Programu Operacyjnego Innowacyjny Rozwój 2014–2020 (PO IR) pt. „Badania na rynek”. To największe spośród działań prowadzonych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) i najbardziej oblegane. Jest to też pierwszy rozstrzygnięty duży nabór, zorganizowany przez tę instytucję w nowej perspektywie finansowej. Przy okazji można się przyjrzeć, czy i jak zmieniły się procedury składania wniosków o dofinansowanie, standardy oceny i wymagania wobec aplikujących.

Wnioski złożyło (we wrześniu i w październiku zeszłego roku) 407 firm i opiewały na łącznie 4,67 mld zł. Dotację przyznano 77 projektom wartym w sumie 960 mln zł. Ponieważ pulę pieniędzy przeznaczonych na ten konkurs podwojono w stosunku do pierwotnego planu, dofinansowanie dostały wszystkie wnioski, które uzyskały wymaganą liczbę punktów. Średnia kwota przypadająca na jeden projekt wyniosła 12,5 mln zł.

Warto zauważyć, że sukces odniosło tu 19 proc. aplikacji. To więcej niż w przypadku tzw. szybkiej ścieżki, czyli działania 1.1.1 PO IR, największego z programów prowadzonych z kolei przez NCBR. Tam przy dotychczasowych naborach współczynnik sukcesu wynosił ok. 12 proc. Tyle że czas rozpatrywania wniosków skierowanych do PARP był dosyć długi: na wyniki trzeba było czekać prawie pół roku.

– Chociaż konkurencja była dosyć spora, rzetelnie przygotowane projekty miały duże szanse na zdobycie dofinansowania. Pod warunkiem, że były realne, nie „papierowe” i odzwierciedlały rzeczywiste potrzeby firmy – ocenia Małgorzata Musiał, menedżer zespołu analitycznego w firmie doradczej ADM Consulting Group.

Nowe, opłacalne, wykonalne

W nowym rozdaniu podstawowym wymaganiem była, zdaniem Małgorzaty Musiał, nowatorskość produktu, przynajmniej w skali kraju. Trzeba było zatem udowodnić, że projekt spełnia ten warunek. Kolejny wymóg to oparcie wdrażanego produktu czy rozwiązania na wcześniejszych pracach badawczo-rozwojowych, przeprowadzonych przez samego przedsiębiorcę albo przez niego zakupionych. Ważne było to, czy wdrożenie bazować będzie na patencie.

Liczyła się też opłacalność projektu i jego wykonalność – techniczna (czy wnioskodawca poradzi sobie z jego realizacją) i finansowa. W stosunku do poprzedniej perspektywy położono na to większy nacisk. Świadczy o tym choćby ilość miejsca przewidzianego na te kwestie we wniosku. Wcześniej rzecz sprowadzała się do lakonicznej deklaracji, że przedsiębiorstwo ma zasoby, by zrealizować projekt, dysponuje m.in. odpowiednią kadrą, środkami finansowymi, rzeczowymi i lokalem. Teraz trzeba było bardzo szczegółowo opisać wszystkie posiadane zasoby, w tym np. model zarządzania firmą.

To zresztą reguła dotycząca wszystkich ubiegających się o dofinansowanie unijne przewidziane na lata 2014–2020, nie tylko za pośrednictwem PARP. W większości działań skierowanych do biznesu (poza tymi specjalnie dla startupów) preferowane są firmy z doświadczeniem i zapleczem, w dobrej kondycji finansowej, niemające problemów z płynnością. Pojawił się np. w konkursach nowy wymóg, by przedsiębiorstwo nie tylko podało, skąd będą pieniądze na pokrycie jego wkładu własnego, ale także poparło to dowodami. Jeżeli firma nie dysponuje swoimi środkami, musi przedstawić choćby promesę otrzymania kredytu. Jeśli deklaruje, że źródłem własnego finansowania będzie wpłata właścicielska – to właściciel powinien, składając wniosek, ujawnić stan swojego konta.

Generalnie chodzi o to, aby uniknąć sytuacji, gdy dotację uzyskuje ktoś, kto potem przez pół roku walczy, żeby zdobyć pieniądze na wkład własny, w tym czasie umowa nie może być podpisana i realizacja projektu się odwleka.

Wnioskodawcy mogli ubiegać się o dotowanie zakupu środków trwałych, wartości niematerialnych i prawnych, a także – w ograniczonym zakresie – fazy wdrożeniowej, np. końcowego etapu prac rozwojowych w celu doprowadzenia do komercjalizacji produktu. Przy czym na to ostatnie położono mniejszy nacisk. Większy zaś na – mówiąc w uproszczeniu – wsparcie budowy fabryki, w której firma będzie wytwarzać coś innowacyjnego.

Nowym (w porównaniu z poprzednią perspektywą) elementem była ocena panelowa. PARP, podobnie jak wcześniej NCBR, wprowadziła zasadę, że po wstępnej analizie aplikacji przez ekspertów wnioskodawca jest zapraszany na spotkanie z nimi. Taka rozmowa nie jest bynajmniej formalnością – jak pokazały dotychczasowe doświadczenia, jest to bardzo ważny etap, mający duży wpływ na ostateczną ocenę punktową wniosków i wyniki konkursu.

Pozostałe programy

Kolejny nabór w działaniu „Badania na rynek” ma trwać od czerwca do sierpnia. Przewidziana łączna kwota dofinansowania jest równie duża jak poprzednio – 1 mld zł. To zresztą z grubsza tyle samo, ile zarezerwowano w sumie dla przedsiębiorców w przypadku wszystkich pozostałych programów prowadzonych przez PARP w drugiej połowie tego roku (patrz ramka). Programy te są siłą rzeczy nieco w cieniu „Badań na rynek”. Niekoniecznie słusznie. Na co warto w nich zwrócić uwagę?

Firmy doradcze, specjalizujące się w funduszach europejskich, wskazują zwłaszcza na bardzo duże możliwości, jakie otwierają się przed przedsiębiorstwami z województw ze ściany wschodniej. Jeśli chodzi o skierowany wyłącznie do nich Program Operacyjny Polska Wschodnia (PO PW), konkurencja będzie znacznie mniejsza niż przy programach ogólnopolskich. Prawdopodobnie będzie też mniejsza niż w przypadku regionalnych programów operacyjnych poszczególnych województw.

W ramach PO PW w gestii PARP są cztery działania przeznaczone dla przedsiębiorców, w tym uruchomione w czerwcu, analogiczne do „Badań na rynek”, działanie 1.3.1 PO PW pt. „Wdrażanie innowacji przez MSP”. To świetna okazja, żeby starać się o fundusze na potrzebne inwestycje, np. na nową linię produkcyjną.

Szereg rozwiązań, zarówno w ramach PO IR, jak i PO PW, jest kontynuacją tych znanych już z poprzedniej perspektywy. Znajdziemy tu „Bony na innowacje” (2.3.2 PO IR), dzięki którym małe i średnie przedsiębiorstwa mogą pokryć koszty zakupu badań naukowych, czy działania umożliwiające sfinansowanie ochrony własności intelektualnej, np. zgłoszenia patentowego (2.3.4 PO IR – ale dotyczy procedur międzynarodowych) albo zastrzeżenia wzoru przemysłowego (1.4 PO PW).

Bardzo duży nacisk położono na wsparcie promocji marek i na ekspansję zagraniczną. Tu oferta PARP jest w dużej mierze kontynuacją prowadzonego wcześniej przez tę instytucję programu „Paszport do eksportu”. Zmianą na plus jest rozszerzenie katalogu działań, na które można dostać dotację.

Natomiast, zdaniem Małgorzaty Musiał, w przypadku wielu z tych programów (jak bony na innowacje czy ochrona własności przemysłowej) niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o wymagania i zakres projektów. Pewną modyfikacją jest to, że ujednolicono generator wniosków (obecnie składa się je online). W zasadzie to pozytywna zmiana, ale ma też minusy: czasem może prowadzić do absurdów, takich jak konieczność wypełniania we wniosku o bon na innowacje pól, które mają sens w przypadku działań typu „Badania na rynek”.

W naborach, które do tej pory zorganizowano, zdarzyło się też parę wpadek. Weźmy ubiegłoroczny konkurs „Bony na innowacje”. Aplikacje miały być ocenione w ciągu dwóch miesięcy, a tymczasem okazało się, że w generatorze nie uwzględniono załączenia bądź opisania dokumentu potwierdzającego wybór podwykonawcy danej usługi badawczo-rozwojowej. Przez to już po zebraniu wniosków organizatorzy musieli rozsyłać do wszystkich aplikujących prośbę o uzupełnienie dokumentacji. Rezultat: po czterech miesiącach od zakończenia naboru wyników wciąż nie ma... W kolejnych rozpisywanych konkursach tego typu niedociągnięcia są jednak usuwane. Jeśli spojrzymy na to, jak planowane są kolejne nabory, widać też, że w dużej części będą one dzielone na etapy, co powinno usprawnić ocenianie.

Spośród programów, w których uczestniczy Agencja, stosunkowo najmniej interesujący dla firm jest Program Operacyjny Wiedza Edukacja Rozwój, czyli PO WER. Wbrew angielskiemu znaczeniu tego skrótu („moc”), stwarza on przedsiębiorcom zdecydowanie najmniej możliwości pozyskania pieniędzy. Przynajmniej w najbliższych miesiącach na małe i średnie firmy czekać będzie w jego ramach zaledwie 3 mln zł. Przeznaczone są na szkolenia lub doradztwo w zakresie realizacji przedsięwzięć w formule partnerstwa publiczno-prywatnego (2.2 PO WER). To kontynuacja zaczętego wcześniej w tym roku (wartego 7 mln zł) programu. Co prawda PARP będzie realizować w tym czasie również nieco większy projekt z nim związany, poświęcony potrzebom rozwojowym firm mikro i małych, ale będzie on wyłącznie analityczny.

Ogółem rzecz biorąc, procedury dotyczące wszystkich programów prowadzonych przez agencję mają przypominać te stosowane w „Badaniach na rynek”. Choć trudno powiedzieć, jak to się sprawdzi w praktyce, bo w wielu wypadkach działania te jeszcze nie zostały uruchomione lub ocena wniosków dopiero się zaczęła. Na razie można wskazać elementy, które budzą wątpliwości. Choćby to, że w programach, w których przedsiębiorcy ubiegają się o stosunkowo niewielkie pieniądze (kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy złotych), np. na ochronę własności przemysłowej, przewidziano możliwość oceny panelowej. Pytanie, czy PARP z niej skorzysta. Jeśli nie, to nie ma o co kruszyć kopii.

Sądząc z palety działań, którymi agencja będzie się w najbliższym czasie zajmować, można, w porównaniu do poprzedniego rozdania funduszy unijnych, dostrzec jeszcze jedną zmianę. Chociaż nadal najwięcej pieniędzy trafi na inwestycje, to jednocześnie zwiększy się pula na wsparcie innych elementów funkcjonowania firmy (zakup innowacyjnych usług, patenty, wzornictwo, promocja marki, ekspansja na zagraniczne rynki). Chodzi o zachęcenie przedsiębiorstw do większego inwestowania w aspekty kluczowe dla innowacyjności gospodarki, a wciąż przez wiele małych polskich firm traktowane po macoszemu. Wzrost nakładów na te cele można oceniać różnie (w końcu niechybnie odbywa się to kosztem środków na inwestycje). Efekty zaś takiego podejścia da się naprawdę ocenić dopiero, gdy program będzie się zbliżał ku końcowi i zobaczymy, czy więcej firm zdecydowało się skorzystać z tych możliwości i z jakim skutkiem dla swej konkurencyjności.

----------------------- 

Małgorzata Musiał, menedżer zespołu analitycznego w firmie doradczej ADM Consulting Group

Sposób składania wniosków jest dosyć przyjazny, wygodny dla przedsiębiorców. Proces ten został usprawniony. W tej chwili składa się wnioski tylko w wersji elektronicznej, za pośrednictwem generatora. To duży postęp w porównaniu z tym, jak to działało w poprzedniej perspektywie. 

My Company Polska wydanie 7/2016 (10)

Więcej możesz przeczytać w 7/2016 (10) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie