Czy czeka nas stagflacja? Różne reakcje na giełdzie

Stagflacja zawita do Polski? / Fot. Materiały pras
Stagflacja zawita do Polski? / Fot. Materiały prasowe
W obliczu rosnących cen surowców energetycznych i żywności oraz pierwszych oznak spowolnienia gospodarczego giełdy po obu stronach oceanu notują istotne spadki. Czy w ten sposób inwestorzy okazują już swój strach przed widmem stagflacji?

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Do stagflacji dochodzi wówczas, gdy rosną ceny, a gospodarka przestaje się rozwijać. 

Już kilka miesięcy temu, na początku 2021 r., analitycy przestrzegali przed takim scenariuszem.  

Zobacz: ROI

– W stagflacji konsumenci muszą wydawać coraz więcej pieniędzy na paliwa, bo drożeje ropa, a także na ogrzewanie swoich mieszkań czy domów, ponieważ w górę idą ceny gazu, węgla czy drewna. Rosną także ceny żywności. Za podwyżkami cen dóbr tzw. pierwszej potrzeby nie nadążają wzrosty płac. Dlatego ludzie zaczynają rezygnować z innych wydatków, a gdy gaśnie konsumpcja, cofają się perspektywy wzrostu gospodarczego. To z kolei może negatywnie wpływać m.in. na projekcje wyników spółek giełdowych, a tym samym na aktualne notowania indeksów – tłumaczy Daniel Kostecki, analityk Conotoxia Ltd., która świadczy usługę Forex dla użytkowników portalu Cinkciarz.pl.

Stagflacja - realne zagrożenie

Czy zapowiedź takiego trendu obserwowaliśmy w poniedziałek? Tego dnia giełda z Wall Street zakończyła notowania na minusie, indeks Dow Jones spadł o ponad 300 punktów, S&P 500 o ponad 1,5 proc., a Nasdaq o ponad 2 proc., osiągając najniższy poziom od czerwca. W pierwszy dzień tygodnia traciły również europejskie rynki akcji, a frankfurcki DAX spadł np. o blisko 1 proc., do najniższego poziomu od pięciu miesięcy. 

– Wydaje się, że Europa, zaraz po Chinach, może zacząć odnotowywać spowolnienie gospodarcze wraz z rekordami inflacji, które mogą paść tej zimy. Więcej powiedzą o tym wskaźniki PMI, które poznamy pod koniec roku. Trzeba liczyć się z tym, że podobnie jak w Chinach odczyty mogą spaść poniżej symbolicznego poziomu 50 pkt, oddzielającego wzrost od regresu – zauważa Daniel Kostecki.

Sprawdź: Emerytura stażowa

Baryłka ropy WTI podrożała w poniedziałek do blisko 78 dolarów, czyli najwyższego poziomu od listopada 2014 r. Doszło do tego tuż po decyzji OPEC+ o utrzymaniu planowanego na listopad zwiększenia limitu wydobycia ropy o 400 tys. baryłek dziennie. 

Na nic zdała się presja ze strony odbiorców surowca, aby zwiększyć wydobycie ponad planowaną wartość i w ten sposób ustabilizować ceny. OPEC+ konsekwentnie realizuje zatwierdzone w lipcu porozumienie, by co miesiąc zwiększać wydobycie o 400 tys. baryłek dziennie, co najmniej do kwietnia 2022 r.

Zobacz: Podatek cukrowy

– To wydaje się kolejnym elementem stagflacyjnej układanki, bo bez spadku cen surowców energetycznych może być trudno o zażegnanie ryzyka stagflacji w trakcie zbliżającej się i prawdopodobnie trudnej gospodarczo zimy – komentuje analityk Conotoxia Ltd.

ZOBACZ RÓWNIEŻ