Ranking Szanghajski: pozycja polskich uczelni wcale nie jest „wysoka”. "To nadużycie"

harvard
Fot. shutterstock.
- Nie zgadzam się ze zdaniem, że obecne miejsca polskich uczelni w Rankingu Szanghajskim można określić „wysoką pozycją”. Słowa „wysoka pozycja” są pewnym nadużyciem. Obecny wynik Polski w rankingu powinien motywować nas do działania na rzecz zmian - mówi dyrektorka Biura Badań i Rozwoju Kadry w Akademii Leona Koźmińskiego.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Znamy wyniki światowego rankingu najlepszych uczelni wyższych, znanego jako Lista Szanghajska lub Academic Ranking of World Universities (ARWU). Business Insider nazwał pozycję polskich uczelni wyższych „wysoką”, a za nim inne media mówiły o „ponownym docenieniu polskich uczelni” czy ich „sukcesie”. Jednak zachwyt nad jakością polskiego kształcenia może być przedwczesny. Wraz z Agnieszką Sławską, dyrektorką Biura Badań i Rozwoju Kadry w Akademii Leona Koźmińskiego analizujemy wyniki rankingu, próbując zrozumieć znaczenie obecnej pozycji polskich uczelni w tym zestawieniu.

Informacje o Rankingu Szanghajskim

W rankingu ARWU, który jest tworzony od 2003 roku przez Shanghai Jiao Tong University, Uniwersytet Warszawski oraz Uniwersytet Jagielloński w Krakowie uplasowały się w piątej setce najlepszych uczelni na świecie. Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie oraz Uniwersytet Medyczny im. Piastów Śląskich we Wrocławiu uplasowały się w dziewiątej setce. W dziesiątej setce znalazły się kolejne polskie uczelnie, takie jak Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Politechnika Gdańska, Warszawski Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika w Toruniu i Politechnika Warszawska. Podobna liczbą uczelni w rankingu może pochwalić się Turcja, a także w rankingu znajduje się 6 uczelni z dużo mniejszych Czech. Natomiast wśród krajów „starej Unii” możemy spojrzeć na wynik Niemiec: 45 instytucji, Francji: 27 oraz Hiszpanii: 38.

Najlepszą uczelnią według tegorocznego rankingu pozostał amerykański Harvard, cieszący się renomą i wieloletnią dominacją w tym zestawieniu. Stanford oraz Massachusetts Institute of Technology (MIT) zajęły kolejne miejsca w prestiżowej klasyfikacji.

Ranking akademicki światowych uniwersytetów (ARWU) wykorzystuje sześć obiektywnych wskaźników: liczbę absolwentów-zdobywców Nagród Nobla i Medali Fields, liczbę wysoko cytowanych badaczy wybranych przez Clarivate Analytics, liczbę artykułów opublikowanych w czasopismach „Nature” i „Science”, liczbę artykułów indeksowanych w Science Citation Index – Rozszerzony i Social Science Citation Index oraz wyniki uniwersytetu per capita.

Ranking Szanghajski: pozycja polskich uczelni wcale nie jest „wysoka”

- Oceniając jakość nauki przez pryzmat przyjętych w rankingu kryteriów, musimy przyznać, że pozycja Polski nie jest najwyższa - mówi Agnieszka Sławska, dyrektorka Biura Badań i Rozwoju Kadry w Akademii Leona Koźmińskiego. - Słowa „wysoka pozycja polskich uczelni” są pewnym nadużyciem. Obecny wynik Polski w rankingu powinien motywować nas do działania na rzecz zmian. Sama obecność dziesięciu polskich uczelni w Rankingu z jednej strony motywuje i cieszy, a z drugiej wskazuje, że przed nami długa droga i wiele pracy - komentuje ekspertka i zaznacza, że działania potrzebne są nie tylko po stronie uczelni, ale również po stronie rządowej, decydentów politycznych, biznesu oraz innych interesariuszy, mających wpływ na jakość badań naukowych prowadzonych w Polsce.

- Potrzebna jest silna, wspólna motywacja do stworzenia i realizacji polityki naukowej, która pozwoli nam wypłynąć na szerokie wody badań międzynarodowych, a w konsekwencji więcej polskich uczelni zaistnieje w rankingu. Jednocześnie dla uczelni obecnych w rankingu jest to niewątpliwie wielki sukces, zasługujący na docenienie -  wyjaśnia Agnieszka Sławska.

Takie rankingi skupiają się głównie na efektach działalności naukowej. Ranking Szanghajski ma cztery główne kryteria i pierwszym z nich jest „jakość edukacji” – w tym przypadku o jakości ma świadczyć liczba Noblistów, którzy ukończyli daną uczelnię.

- Z punktu widzenia absolwenta szkoły średniej, który wybiera uczelnię, informacja o liczbie Noblistów nie jest najważniejsza - tłumaczy Agnieszka Sławska. - Dużo istotniejsze są takie czynniki jak kariery absolwentów, potencjalna wysokość zarobków po ukończeniu studiów, współpraca uczelni z biznesem, oznaczająca możliwość odbycia stażu w wiodących firmach, umiędzynarodowienie przekładające się możliwość wyjazdu na wymianę do dobrej uczelni. Te aspekty przekładają bowiem się na realną możliwość zdobycia przewagi konkurencyjnej na wymagającym rynku pracy.

Pamiętajmy również, że liczba Noblistów jest zależna od wielu czynników, jak choćby budżet uczelni. Jak wspomina Agnieszka Sławska prowadzący w rankingu Harvard ma budżet podobny do kraju takiego jak Polska w obszarze finansowania nauki. Dodatkowo pobiera czesne od studentów oraz pozyskuje ogromne wsparcie finansowe od absolwentów, w przeciwieństwie do polskich uniwersytetów publicznych, które korzystają z rządowego wsparcia.

- Oznacza to ogromne zasoby na wsparcie naukowców w ich badaniach, które prowadzą  m.in. do zdobycia nagrody Nobla. Ranking Szanghajski pomaga więc uczelniom  porównać się między sobą, jednak musimy mieć świadomość różnic funkcjonowania szkół w odmiennych systemach i zdawać sobie sprawę z ograniczeń oraz wybiórczości kryteriów danego rankingu – mówi Agnieszka Sławska.

Dlaczego SGGW wypada z Rankingu Szanghajskiego

Do stworzenia rankingu, jego twórcy oceniają ponad 2000 uczelni. W samym zestawieniu wymienia się ich 1000.

- Kiedy analizowałam ten ranking okazało się, że czasami bardzo mało trzeba, żeby dana uczelnia z niego „wypadła”. W tym roku zniknęła z niego SGGW. Czy to oznacza, że wydarzyło się coś niepokojącego? Raczej nie. Wystarczy, że  kliku naukowców będzie miało mniej publikacji naukowych niż rok wcześniej, ponieważ w tym czasie realizowali gran albo realizowało inne projekty. Uczelnia mogła też rozstać się z naukowcem, którego badania były często cytowane. Możliwości jest wiele i nie świadczy to o zmianie w poziomie prowadzonych badań, ale o czułości kryteriów na nawet drobne niuanse– wyjaśnia Agnieszka Sławska.

Zdaniem ekspertki bardziej miarodajny dla absolwenta liceum będzie ranking, który prezentuje jakość kształcenia uczelni z podziałem na poszczególne dyscypliny naukowe.

- W przypadku Polski – matematyka na Uniwersytecie Warszawskim, jest z tego co pamiętam, w drugiej setce najlepszych uczelni świata (między 100 a 150 miejscem). I to już jest dużo mówiąca informacja dla przyszłego studenta – podkreśla dyrektorka i dodaje, że takie rankingi są także bardzo ważne dla uczelni i polityków, gdyż dzięki nim widać, które dziedziny potrzebują większego finansowania.

Jak zmienić pozycję polskich uczelni w rankingach?

- Biorąc te informacje pod uwagę można zdecydować np. że zamiast "stawiać na wszystkie konie”, lepiej pomyśleć o zainwestowaniu większych środków w określoną dyscyplinę, by to przyniosło efekt w postaci prestiżowych nagród czy publikacji, ale też zwiększyło szanse polskich absolwentów uczelni wyższych na zaistnienie w świecie – mówi dyrektorka Biura Badań i Rozwoju Kadry w Akademii Leona Koźmińskiego.

Agnieszka Sławska uważa, że należy cieszyć się z pozycji polskich uczelni w takich rankingach, oraz traktować to wyróżnienie w kontekście dalszego rozwoju. To dobry moment aby zastanowić się w jakich obszarach warto się rozwijać i co robić, aby coraz więcej uczelni znalazło swoje miejsce w rankingu. Ranking Szanghajski może być świetnym narzędziem wewnętrznej analizy, służącej refleksji „co możemy zrobić lepiej?”.

Rankingi dla przyszłych studentów

Dla przyszłych studentów bardziej miarodajne będą rankingi, które uwzględniają nie tylko działalność naukową, ale też dydaktyczną. Dzięki nim można otrzymać szerszy obraz uczelni, gdzie oceniany jest  m.in. program kształcenia i to, w jaki sposób studenci nabywają wiedzę. Ocenie może podlegać sam kampus, współpraca uczelni z otoczeniem (np. biznesem), umowy międzynarodowe w ramach których student może wyjechać kształcić się za granicą albo zarobki studentów po ukończeniu studiów.

- Przykładem takiego rankingu, obejmującego uczelnie biznesowe z całego świata jest Ranking Financial Times, w którym zresztą Akademia Leona Koźmińskiego zajmuje wysokie pozycje od wielu lat oraz akredytacja AACSB – zaznacza Agnieszka Sławska.  

Ekspertka z Akademii Leona  Koźmińskiego nie zgadza się ze stwierdzeniem, że w niektórych rankingach polskie uczelnie nie wypadają dobrze ze względu na przewagę teorii nad praktyką w prgoramie studiów, co jak często zaznaczają studenci, jest „zmorą polskich uczelni”.

- Być może jeszcze10 lat temu zgodziłabym się z tym twierdzeniem, jednak dziś polskie uczelnie funkcjonują inaczej i w kwestii praktyki jest coraz lepiej. Pracuję w uczelni niepublicznej gdzie bardzo duży nacisk kładziemy na to, żeby studenci kończyli studia nie tyle z dyplomem, co z praktycznymi narzędziami i wiedzą. Współpracujemy z wiodącymi firmami z obszaru finansów, ekonomii czy nowych technologii i jesteśmy naprawdę blisko biznesu. Podobnie działają publiczne uczelnie - uważa Agnieszka Sławska.

W Polsce zaszła bardzo duża zmiana  we współpracy nauki i biznesu, dzięki czemu studenci, a później absolwenci, są naprawdę gotowi na wyzwania rynku pracy. Wciąż najwięcej zależy od tego, czy skorzystają z możliwości oferowanych przez uczelnie i maksymalnie wykorzystają czas studiów na rozwój.

ZOBACZ RÓWNIEŻ